Po co im nowa umowa? Rosja ratyfikowała umowę z Białorusią, która mocniej cementuje oba kraje. Atak na jeden z nich to atak na oba. Łukaszenka tymczasem doczeka się wyrzutni rakiet na własnym terytorium, choć nie będzie mógł ich użyć bez pozwolenia. Ukraińskie media piszą wręcz, że „Rosja wciągnęła Białoruś do wojny”. Wyższa izba rosyjskiego parlamentu ratyfikowała porozumienie, jakie pod koniec grudnia podpisali Alaksandr Łukaszenko i Władimir Putin w Mińsku. To formalizuje nową odsłonę sojuszu między oboma państwami. O sprawie piszą media białoruskie, rosyjskie i ukraińskie.Nowy sojusz Białorusi i RosjiDyktator z Kremla złożył wizytę koledze po fachu w Mińsku 6 grudnia, w 25. rocznicę utworzenia Państwa Związkowego, sojuszu Rosji i Białorusi. Podpisali tam kilka umów, w tym koncepcję bezpieczeństwa obu krajów, budowę wspólnego rynku energii czy gwarancje wzajemnego bezpieczeństwa.Ta ostatnia – jak argumentowali wówczas obaj dyktatorzy – wnosi sojusz na zupełnie nowy poziom zdolności obronnych i koordynacji wojskowej. Takie odświeżenie i pogłębienie sojuszu na pohybel „złemu” Zachodowi będzie główną linią narracyjną zaplanowanych na ten rok hucznych obchodów 80-lecia zwycięstwa w wojnie ojczyźnianej.Przeczytaj także: Putin chce zainstalować w Kijowie podległy sobie reżim. Liczy na TrumpaCałość dokumentu sporządzono w „obronnym” i antyzachodnim tonie, jakoby była to konieczność ze względu na „rosnące zagrożenie ze strony NATO i państw zachodnich”, tak, jakby Rosja i Białoruś nie miały innego wyjścia, jak się bronić. Łukaszenka wcześniej zabiegając o tę współpracę przywoływał przykład rosnących wydatków na zbrojenia w Polsce, co odbierał jako dodatkowe zagrożenie. W dokumencie podkreślono jednak, że jego treść nie jest wymierzona w żadne inne państwo. Rosja wciągnęła Białoruś w wojnę z Ukrainą?W dokumencie zawarto następujący zapis: „strony uznają zbrojną napaść na państwo członkowskie Państwa Związkowego za akt agresji przeciwko Państwu Związkowemu jako całości i podejmą odpowiednie środki odwetowe przy użyciu wszelkich sił i środków, jakimi dysponują, zgodnie z artykułem 51 Karty Narodów Zjednoczonych i ustawodawstwem stron”. Ukraińskie media odbierają jako wciągnięcie Białorusi do wojny rozpętanej przez Rosję, zwłaszcza w obliczu nieprzychylnej dla interesów Kijowa postawy Amerykanów.Jak zauważają analitycy OSW Kamil Kłysiński i Piotr Żochowski, jest mało prawdopodobne, by Putin zażądał obecności białoruskich żołnierzy w Ukrainie. „Byłby to krok nierozważny, de facto niekorzystny dla Kremla, mogący drastycznie pogorszyć nastroje społeczne na Białorusi i osłabić stabilność reżimu w Mińsku. Tamtejsza armia – przy ewentualnym wsparciu sił rosyjskich – ma się skupić na neutralizacji rzekomej agresji z Zachodu skierowanej przeciwko Białorusi” – stwierdzają eksperci.Zobacz też: Amerykański skok w bok. Wysoki urzędnik u ŁukaszenkiTo, co pozwoli Łukaszence odtrąbić propagandowy sukces, to obietnica rozmieszczenia na terytorium Białorusi wyrzutni rakiet Oriesznik, o którą zabiegał. Dokument potwierdza też, że Rosja dopuszcza możliwość użycia taktycznej broni jądrowej do obrony Białorusi, choć ewentualność tę zawarto wcześniej w zaktualizowanej rosyjskiej strategii odstraszania jądrowego.Łukaszenka, wbrew propagandowemu przekazowi, nie dostał zgody na wykorzystanie systemów rakietowych, nie zainstalowano mu też „przycisku jądrowego” – użycie rosyjskiego uzbrojenia pozostaje wyłącznie w gestii Rosji.Co jeszcze wynika z partnerstwa? Gdyby Łukaszence nie udało się sfałszować kolejnych wyborów, to – jak zauważa w analizie Ośrodek Studiów Wschodnich – umowa dostarcza pozoru legalności użycia siły przez Rosję, by zachować prorosyjską władzę w Mińsku.