„Narażenie milionów Amerykanów”. 21 pracowników służby cywilnej zrezygnowało z pracy w Departamencie Efektywności Rządowej (DOGE) kierowanym przez Elona Muska. W liście wyjaśnili, że nie będą wykorzystywać swojej wiedzy do „narażenia na szwank podstawowych systemów rządowych, narażenia poufnych danych Amerykanów lub demontażu kluczowych usług publicznych”. „Przysięgaliśmy służyć Amerykanom i dotrzymywać przysięgi konstytucji we wszystkich administracjach prezydenckich” – napisali anonimowo pracownicy, którzy dołączyli, gdy agencja była znana jako United States Digital Service (USDS). „Stało się jednak jasne, że nie możemy już dłużej honorować tych zobowiązań w United States DOGE Service”.Po zwycięskich przez Donalda Trumpa wyborach agencja została przemianowana, skrót „DOGE” zastąpił słowo „digital”. Stery przejął Elon Musk, który ma przeprowadzić cięcia w amerykańskiej administracji publicznej. Ruchy miliardera w tym obszarze są w USA szeroko komentowane i głośno krytykowane.Czytaj także: Coś tu się nie udało. "Paragony" Muska nie przynoszą oszczędnościDo tej pory zadaniem pracowników USDS było pomaganie agencjom federalnym w ulepszaniu systemów informatycznych, witryn internetowych i usług cyfrowych.Musk tropi fake newsyInformację o masowej rezygnacji z pracy jako pierwsza podała agencja Associated Press. Musk na platformie X stwierdził, że to „więcej fake newsów”, ale jednocześnie inne wpisy sugerowały potwierdzenie tych informacji.Czytaj także: Groził, teraz się wycofuje. Musk nie będzie zwalniał za brak raportu„To były polityczne relikty Demokratów, którzy odmówili powrotu do biura” – napisał Musk. „Zostaliby zwolnieni, gdyby nie zrezygnowali” – twierdził.Pracownica DOGE Katie Miller zaatakowała na platformie X byłych już kolegów, pisząc, że „byli to w pełni zdalni pracownicy, którzy wieszali flagi transseksualne na swoich miejscach pracy”.W wywiadzie dla stacji NBC News były pracownik USDS, który pracował w agencji za pierwszej kadencji Donalda Trumpa oraz podczas prezydentury Baracka Obamy, nie był zaskoczony grupową rezygnacją.List do szefowej personelu Białego Domu– USDS w istocie działało na rzecz zwiększenia efektywności rządu, a to oznaczało zapewnienie, że każdy wpływający do budżetu dochód z podatków służy społeczeństwu amerykańskiemu, zapewniając wysoki zwrot z inwestycji – przekonywał były pracownik proszący o zachowanie anonimowości.Czytaj także: Bojkot Tesli i Muska w Europie. Sprzedaż gwałtownie spada– W DOGE zdają się myśleć, że „efektywność” oznacza po prostu robienie mniej, bez względu na to, jak dobry jest zwrot. To podejście spalonej ziemi odstrasza ludzi, którzy faktycznie mają umiejętności rozwiązywania problemów rządu – ocenił.Autorzy listu wysłali go do szefowej personelu Białego Domu Susie Wiles i umieścili go na stronie internetowej powstałej z inicjatywy tych pracowników federalnych, których działania Muska wyjątkowo zaniepokoiły.Pytania o lojalność politycznąW dokumencie opisano, w jaki sposób ludzie Muska zjawili się w biurach USDS. 21 stycznia, czyli dzień po zaprzysiężeniu Trumpa, do siedziby agencji przyszły osoby noszące identyfikatory gości Białego Domu, którzy „odmówili podania swoich danych osobowych, zadawali pytania o lojalność polityczną, próbowali skłócać ze sobą kolegów i wykazali się ograniczonymi umiejętnościami technicznymi”.Następnie, 14 lutego, „jedna trzecia naszych kolegów z USDS została bez powodu zwolniona anonimowym e-mailem” – przekazali autorzy listu. Pracownicy ci zajmowali się takimi usługami jak ubezpieczenia społeczne, rozliczanie podatków i pomoc w przypadku klęsk żywiołowych, a „ich usunięcie naraża miliony Amerykanów” na brak rządowej pomocy.