Od nowego kanclerza zależy przyszłość regionu. Z Niemcami oprócz blisko 500 kilometrów granicy łączą nas również więzi gospodarcze, obecność w Unii Europejskiej oraz NATO. Nic dziwnego, że wybory u zachodnich sąsiadów przykuwają naszą uwagę. Zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń na arenie międzynarodowej. Od tego, kto zostanie kanclerzem RFN, zależeć będzie przyszłość całego regionu. Głosowanie trwa. Prawie 60 milionów Niemców wybierze posłów Bundestagu, a jeden z nich zostanie kolejnym kanclerzem. Pod warunkiem, że uda się stworzyć jakąkolwiek koalicję.W przeciwnym razie Niemcy czeka scenariusz austriacki, gdzie mimo zwycięstwa skrajnie prawicowej partii, potrzebne będzie ogłoszenie nowych wyborów, gdyż nie posiadała ona zdolności koalicyjnych. CZYTAJ TAKŻE: Niemcy skarżą się na smog i wskazują winnego. „Około 50 proc. z Polski”Narastające niezadowolenieNiemcy są nieszczególnie zadowoleni z dotychczasowej polityki swoich rządów. W przededniu wyborów na ulice Berlina wyszli obywatele.Co ciekawe nie protestowali przeciwko konkretnej partii, ale po prostu – protestowali przeciwko polityce jako takiej. Ta – dość osobliwa demonstracja – pokazuje nastroje w RFN. A te są – delikatnie rzecz ujmując – ponure. Według badania EY tylko jeden na czterech Niemców jest zadowolony ze swoich zarobków. Co trzeci mieszkaniec RFN narzeka na obniżenie standardów życia. W 2024 roku firma konsultingowa Gallup przeprowadziła badanie, z którego wynika, że Niemcy są coraz bardziej niezadowoleni ze swojego życia. Niecała połowa (45 proc.) ankietowanych odczuwa satysfakcję i jest spokojna o przyszłość. W porównaniu z wynikami z poprzedniego roku liczba ta spadła o osiem punktów procentowych.Niemcy znalazły się na dziejowym zakręcie. Dotychczasowe polityczne elity w zastraszającym tempie tracą zaufanie własnego narodu.Na tych obniżonych nastrojach swój kapitał budują ugrupowania skrajne, które po zwycięstwie Donalda Trumpa dostały wiatru w skrzydła. Z pomocą spieszy nazywany półżartem-półserio „nadprezydentem” Elon Musk, obrażający czołowych polityków ze skrzydła liberalnego i jawnie popierający AfD. Kandydaci na kanclerzaRepublika Federalna Niemiec funkcjonuje w systemie kanclerskim. Oznacza to, że cała gra w obecnych wyborach toczy się przede wszystkim o tę najważniejszą funkcję w państwie. Apetyty są wielkie, lista kandydatów długa, a miejsce tylko jedno. Olaf Scholz chce być dalej kanclerzem. Szanse ma niewielkiePrzy władzy chciałby pozostać Olaf Scholz. 66-latek nie chce kończyć swojej politycznej kariery zbyt wcześnie, choć jego szanse na reelekcje są nikłe. Jednak partia tego pochodzącego z zachodnich Niemiec adwokata leci w sondażach na łeb na szyję.Najnowsze badanie poparcia daje SPD zaledwie 15 proc. głosów, co oznacza 2-procentowy spadek w stosunku do wcześniejszego badania. Scholz od 50 lat jest wiernym członkiem swojej partii. Może pochwalić się bogatym doświadczeniem politycznym. Pełnił funkcję burmistrza Hamburga, posła do Bundestagu i ministra finansów w rządzie Angeli Merkel.ZOBACZ TAKŻE: Lepiej nie będzie. Scholz zdecydował w sprawie kontroli na granicy z PolskąScholz o PolscePo wygranych przez Koalicję 15 października wyborach Scholz odwiedził Polskę. Zapewniał wówczas, że nasze kraje będą wspierać współpracę w dziedzinie bezpieczeństwa i obronności. – Konkretnie oznacza to, że chcemy przyjąć rolę liderów w regionie bałtyckim w ramach NATO i w ramach ochrony flanki wschodniej – mówił. Dodał, że rosyjski dyktator Władimir Putin zniszczył ład pokojowy w Europie i zagraża bezpieczeństwu na kontynencie. – Wspólnie stoimy u boku Ukrainy i Ukraińców w ich niestrudzonej walce przeciwko imperialistycznej wojnie Rosji – podkreślił.Friedrich Merz liderem sondażyNajprawdopodobniej Scholza zastąpi jednak kandydat CDU Friedrich Merz. Podobnie jak dotychczasowy kanclerz w polityce spędził większość swojego życia, długo wyczekując swoich pięciu minut i pozostając w cieniu Angeli Merkel. Teraz najprawdopodobniej nadszedł jego moment. Merz jest krytykiem polityki migracyjnej. 69-letni prawnik z zachodnich Niemiec był posłem Bundestagu i Parlamentu Europejskiego. Już od 2000 roku alarmuje, że należy zaostrzyć politykę migracyjną, a później – aż do dziś – krytykuje Merkel za politykę otwartych drzwi, bezpośrednio wiążąc migrację z przestępczością.W 2009 roku pożegnał się z polityką, ale gdy tylko wyczuł, że era Angeli Merkel dobiega kresu, powrócił. W 2022 roku został przewodniczącym CDU. Temat Polski dość często pojawia się w wystąpieniach Merza. Tuż po zwycięstwie koalicji 15 października apelował do Scholza, by przedstawił jak najszybciej konkretne propozycje współpracy z nowym polskim rządem. ZOBACZ RÓWNIEŻ: Krytykował Merkel i politykę migracyjną. Teraz chce być kanclerzemMerz o Polsce– Polska musi ponownie stać się partnerem pierwszej rangi dla Niemiec, a niemiecki rząd powinien już teraz, przed utworzeniem rządu w Polsce, opracować kompleksową propozycję nowej agendy strategicznej z przyszłym nowym polskim rządem – mówił 19 października w Bundestagu. Wzywał również do ożywienia Trójkąta Weimarskiego. W 2022 roku Merz odwiedził Polskę. Jako krytyk rządu Scholza był serdecznie podejmowany przez czołowych polityków Zjednoczonej Prawicy. Zadowolenie ówczesnych władz w Warszawie wywołał jego apel o przekazanie Polsce, obiecanej przez Niemcy, rekompensaty za przesłanie walczącej Ukrainie wsparcia militarnego. Merz rozczarował KaczyńskiegoAle dla Jarosława Kaczyńskiego i ekipy premiera Morawieckiego bilans wizyty był raczej ujemny. Merz skrytykował atakowanie Niemiec i podsycanie podziałów, powiedział, że reparacje za II wojnę światową to temat zamknięty i skrytykował łamanie praworządności. Merz mówił, że w Polsce nadal utrzymują się nieuzasadnione uprzedzenia wobec Niemiec. – Próbowałem wykazać ich bezpodstawność, ale to nie takie proste –powiedział, podsumowując swoją dwudniową wizytę. – Moim celem było pokazanie, że traktujemy Polskę nadzwyczaj poważnie i że jako opozycja jesteśmy bardzo zainteresowani dobrosąsiedzkimi relacjami z tym krajem – podkreślał.Na spotkaniu z Jarosławem Kaczyńskim, Merz rozwiał wszelkie nadzieje prezesa PiS w szalenie ważnej sprawie. – Rozmawialiśmy o roszczeniach reparacyjnych, które stale wysuwane są w Polsce. Powiedziałem Kaczyńskiemu, że nie widzimy podstawy prawnej do takich roszczeń reparacyjnych, ale widzimy za to wiele politycznych powodów, aby z polskim rządem, z Polską rozwijać projekty, służące na przykład naszemu wspólnemu bezpieczeństwu – opisywał spotkanie. Robert Habeck miał już swoje pięć minutWicekanclerz i przewodniczący Zielonych to kolejna postać z wielkimi aspiracjami. Mało prawdopodobne jest jednak, by mógł je zrealizować. Partia tego urodzonego w 1969 roku w Lubece germanisty cieszy się znikomym poparciem.Habeck ostrzegł przed rządami tzw. wielkiej koalicji (chadecji i SPD) po wyborach do Bundestagu. W jego opinii koalicja ta byłaby powrotem do status quo i „zastoju”. Lider Zielonych podkreślił, że polityka energetyczna „wielkiej koalicji” pod rządami kanclerz Angeli Merkel doprowadziła Niemcy do uzależnienia od dostaw rosyjskiego gazu. – To jest przyczyną kryzysu gospodarczego ostatnich lat – ocenił.Habeck powiedział, że jako kanclerz Niemiec chciałby zająć się m. in. problemem niskiego zatrudnienia matek i zwiększeniem finansowania edukacji w krajach związkowych.W lutym minionego roku podczas wizyty w naszym kraju Habeck stwierdził, że rząd koalicji 15 października chce zacieśniać relacje z Niemcami.ZOBACZ RÓWNIEŻ: To on zastąpi Scholza? Tak mówił o PolsceHabeck o Polsce– To moja druga wizyta w Polsce. Obecnie spotykam się z nowymi partnerami z nowego rządu. Czuję, że mamy do czynienia z nowym otwarciem. Na poziomie technicznym współpracowaliśmy z poprzednim rządem bardzo dobrze, ale teraz dostrzegamy całkiem inne podejście, wolę ściślejszej kooperacji z Niemcami, a na płaszczyźnie europejskiej gotowość do odbudowania bliskiego partnerstwa – mówił w Warszawie. – Mam nadzieję, że Polacy i Niemcy wezmą się pod ręce i pójdą do przodu – powiedział. Jak podkreślił, jest zwolennikiem ściślejszej kooperacji przemysłów zbrojeniowych, a po stronie polskiej widzi gotowość do współpracy w tej dziedzinie. – Europa zrozumiała, że utrzymywanie 27 narodowych przemysłów zbrojeniowych jest luksusem, na który nie może sobie pozwolić – ocenił wicekanclerz. Alice Weidel Kandydatką stale rosnącej w sondażach AfD jest liderka ugrupowania Alice Weidel. Urodziła się w 11979 roku w Gütersloh w zachodnich Niemczec. Z wykształcenia jest doktorem ekonomii. Sporą część swojego życia spędziła w Japonii i w Chinach. Reprezentująca skrajnie prawicową AfD Weidel żyje w związku z pochodzącą ze Srilanki partnerką Sarą Bossard. Jej stosunek do Polski nie odbiega od linii jej partii. Warto wskazać, że jej rodzina pochodzi z rodziny tzw. wypędzonych. Rodzina Weidel wśród „wypędzonych” „Weidel to górnośląskie nazwisko, moja rodzina ze strony ojca pochodzi z Leobschuetz. Zawsze wzbraniałam się przed sprawdzeniem polskiej nazwy tego miasta i nazywania go inaczej. Mój ojciec miał straszne dzieciństwo, stracił rodziców i brata” – mówiła w jednym z wywiadów. Wymienione przez nią miasto to dziś Głubczyce. Media odebrały tę wypowiedź ( w kontekście innych wypowiedzi przedstawicieli jej ugrupowania) jako kwestionowanie granic wyznaczonych w 1945 roku.Mimo stale rosnącego poparcia AfD nie jest w stanie samodzielnie stworzyć rządu, a zdolności koalicyjne tego ugrupowania są niemal zerowe.Christian Lindner może nie przekroczyć progu wyborczegoSzef liberalnej FPD też chciałby być kanclerzem. Ale według sondaży jego partia może nawet nie przekroczyć progu wyborczego. Lindner pochodzi z Wuppertalu. Urodzony w 1979 roku politolog jest jednym z najmłodszych kandydatów na urząd kanclerski. Do FDP przystąpił mając zaledwie 16 lat. Zasiadał w Landtagu Nadrenii Północnej-Westfalii i w Bundestagu. Jeśli ktoś poszukiwałby źródła wyborczego zamieszania w Niemczech (czytaj wcześniejszych wyborów) to kryje się ono właśnie za nazwiskiem Lindner. Był on bowiem ministrem finansów w rządzie Scholza, który jednak wskutek koalicyjnych nieporozumień go odwołał, co skutkowało rozpisaniem nowych wyborów. Polskie korzenie LindneraLindner ma polskie korzenie – jego pradziadek był Polakiem, który wraz z rodziną 100 lat temu wyemigrował z Wielkopolski. Jak ujawnił, część jego rodziny nadal mieszka w Polsce. Lewicowa populistka kandydatką na kanclerzaStojąca na czele partii noszącej jej własne nazwisko Sarag Wagenknecht urodziła się w 1969 roku w Jenie w Turyngii. Jest córką Niemki i Irańczyka. Studiowała filozofię i literaturę niemiecką, w 2012 roku doktoryzowała się z ekonomii..W polityce działa od 1989 roku związana od początku z ugrupowaniami lewicowymi. Była wiceprzewodniczącą Die Linke, europosłanką i posłanką Budnestagu. Opuściła Die Linke w 2023 roku i założyła Sojusz Sahry Wagenknecht. To partia łącząca konserwatywne poglądy społeczene i socjalistyczne poglądy gospodarcze. W styczniu ogłosiła, że jest w stanie współpracować z AfD byle tylko zablokować wsparcie dla Ukrainy. Polska nie jest dla niej partneremWagenknecht uważa zarówno Polskę, jak i całą Europę Środkowo-Wschodnią za obszar, którego Niemcy nie powinny w ramach NATO i UE bronić ani wspierać. Tym samym uznaje de facto prymat rosyjskich interesów.Polityczka ta nie postrzega Polski jako ważnego sąsiada Niemiec, a antyamerykanizm, sceptycyzm wobec NATO i chęć powrotu do współpracy z Rosją, stanowią istotny element tożsamości jej ugrupowania. Od tych wyborów zależy bardzo wieleNiemcy są największym partnerem handlowym Polski od czasów jej przystąpienia do Unii Europejskiej w 2004 r. i odpowiadają za jedną czwartą naszej wymiany handlowej.Obroty w handlu między Polską, a Niemcami osiągnęły rekordowe 167,7 mld euro w 2022 r. Eksport Polski za zachodnią granicę wzrósł w 2022 r. o około 12 proc. do 77,32 mld euro. Polska to piąty najważniejszy partner handlowy Niemiec. Z kolei dwustronne obroty handlowe między Niemcami a Polską w całym 2023 r. wyniosły prawie 170 mld euro.Import niemieckich towarów do Polski w maju 2024 roku wzrósł o 2,8 proc. rok do roku do 7,9 mld euro i jesteśmy już większym odbiorcą niemieckich produktów niż Chiny.Od tego kto zostanie kanclerzem zależą nie tylko więzi gospodarcze, ale także wspólne interesy wobec poważnych zmian zachodzących w polityce międzynarodowej po wyborze Donalda Trumpa na prezydenta USA.