Psom miała być podawana morfina. Świadkowie twierdzą, że właściciele przytuliska mieli przywłaszczać zwierzęta i organizować zbiórki pieniędzy dla czworonogów, które nie potrzebowały pomocy. Czynności wyjaśniające toczą się w dwunastu połączonych ze sobą sprawach. Śledczy sprawdzają, czy pracownicy DIOZ-u odbierali zwierzęta zgodnie z prawem i na co wydawali zebrane pieniądze.Prokuratura Okręgowa w Świdnicy nie ujawnia szczegółów. – W związku z postępowaniem przygotowawczym dotyczącym Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt i z uwagi na prowadzone czynności procesowe, nie możemy przekazać dodatkowych informacji – ucina prok. Małgorzata Czajkowska.Dziennikarze TVP3 próbowali się skontaktować z pracownikami schroniska, ale nikt nie odbierał telefonu, zaś numer reporterów został zablokowany. Gdy przyjechali do schroniska w Wojtyszkach w 2023 roku, wiele czworonogów było w opłakanym stanie. Wtedy jednak schroniskiem jeszcze nie zarządzał DIOZ. Wolontariusze twierdzą, że gdy przejął przytulisko, nic się nie zmieniło.Morfina dla psów– Przed nagrywaniem relacji na Instagrama, psom były podawane środki takie jak morfina, aby wyglądały na zwierzęta mocno zamęczone. W tym miejscu był nielegalny gabinet, w którym osoby z Ukrainy wykonywały zabiegi wszelkiego rodzaju. Często były to przypadki śmiertelne. W tym gabinecie były także przechowywane leki ścisłego zarachowania, do których wszyscy mieli dostęp – opowiada Elżbieta Hampel, była wolontariuszka.W 2021 roku poprzednia właścicielka schroniska usłyszała zarzuty znęcania się nad zwierzętami. Otrzymała zakaz prowadzenia wszelkiej działalności związanej z opieką nad czworonogami, ale dalej się tym zajmowała. Wyrok nie zapadł do dziś.Czytaj więcej: Cios w narkobiznes. Kapibara dała popalić przestępcom