„Pistolet przy głowie”. Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz odpiera zarzuty prezesów niektórych polskich związków sportowych, którzy domagają się jego dymisji. Radosław Piesiewicz, prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, przyznał, że zapoznał się z pismem skierowanym do niego przez prezesów niektórych związków sportowych. Działacze mieli w nim wyrażać swoje niezadowolenie i wątpliwości, a także nawoływać prezesa do dymisji.Jak podał „Przegląd Sportowy”, list podpisały 22 osoby, między innymi prezes Polskiego Związku Narciarskiego Adam Małysz, prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Sebastian Chmara, prezes Polskiego Związku Tenisowego Dariusz Łukaszewski czy Sławomir Szmal ze Związku Piłki Ręcznej w Polsce.Brak transparentności finansowejWśród zarzutów wobec Piesiewicza wymieniono między innymi brak transparentności finansowej, na co miałby wskazywać raport Komisji Rewizyjnej PKOl, nadużywanie stanowiska do celów autopromocji, opóźnienia w wypłacie premii dla sportowców oraz zatrzymanie części środków sponsorskich zamiast ich pełnego przekazania na rozwój sportu.Sygnatariusze listu podkreślili, że jeśli prezes nie poda się do dymisji, mają w planach odwołanie go na Walnym Zgromadzeniu PKOl. Do tego potrzebowaliby jednak większości 2/3 głosów.O tym, że list powstał i był wynikiem spotkania szefów związków z ministrem sportu i turystyki Sławomirem Nitrasem, jako pierwszy poinformował portal sport.pl.Zobacz także: Igrzyska olimpijskie w Polsce. Czy tak olbrzymi wydatek się opłaci?„Pistolet przy głowie”– Z przykrością stwierdzam, iż tezy w nim przedstawione są nieprawdziwe. Chciałbym podkreślić, że organem nadzoru wewnętrznego w PKOl, podobnie jak w innych stowarzyszeniach, jest Komisja Rewizyjna, która po przeprowadzonej kontroli nie wykazała żadnych nieprawidłowości w funkcjonowaniu PKOl. Stwierdzenie, że wykazała ona brak transparentności w PKOl, jest nie tyle nadużyciem, co stwierdzeniem nieprawdziwym – podkreślił Piesiewicz.Prezes PKOl zwrócił uwagę, że medaliści olimpijscy z Paryża oraz ich trenerzy na początku roku otrzymali już obiecane im nagrody finansowe. W grudniu minister sportu Sławomir Nitras informował, że sportowcy mieli być skłaniani do podpisania porozumień z PKOl, zgodnie z którymi premie pieniężne miałyby im być wypłacone w ciągu sześciu miesięcy.– W poprzednich cyklach igrzysk olimpijskich PKOl wypłacał nagrody kilka miesięcy po igrzyskach. Oczywiście, planowaliśmy wypłacić je wcześniej, jednak uniemożliwił nam to fakt, iż spółki z udziałem Skarbu Państwa zerwały umowy z PKOl, a przypomnę, że nagrody za paryskie igrzyska były historyczne – wielokrotnie wyższe niż w latach poprzednich – dodał Piesiewicz.– Rozumiejąc, czym kierują się Prezesi Polskich Związków Sportowych i w jakiej sytuacji aktualnie się znaleźli, nie mogę nie zwrócić uwagi na fakt, który dobitnie przebija się z treści pisma, że obecnie Polskie Związki Sportowe są wykorzystywane w rozgrywce, którą prowadzi minister sportu i turystyki. Minister, który ustawowo powinien wspierać Polskie Związki Sportowe, uczynił z nich przedmiot swojej prywatnej walki z prezesem PKOl, a Prezesi związków z przysłowiowym „pistoletem przy głowie” zmuszeni są realizować wytyczne ministra – napisał prezes PKOl.Zobacz także: Ministerstwo zakręca kurek z pieniędzmi. PKOl bez finansowania z budżetuIle zarabia prezes PKOl Piesiewicz?Zarzewiem konfliktu między Nitrasem a Piesiewiczem był słaby występ polskich sportowców na igrzyskach w Paryżu. 10 medali, w tym tylko jeden złoty, to najskromniejszy dorobek Biało-Czerwonych od olimpijskich zmagań w Melbourne w 1956 r., co przełożyło się na najniższe w historii, 42. miejsce w klasyfikacji medalowej.Zaraz po igrzyskach głośno zrobiło się o pobieraniu wynagrodzenia przez szefa PKOl, czego nie robił żaden prezes tej organizacji w przeszłości. Według ministra i nieoficjalnych informacji pensja Piesiewicza w różnych okresach dochodziła do 100 tys. złotych miesięcznie. Szef PKOl temu zaprzeczał.Pojawiły się też zarzuty o brak transparentności i zastrzeżenia do sposobu wydatkowania przez PKOl środków pozyskanych w wyniku umów sponsorskich, głównie ze spółkami Skarbu Państwa. Według ministra kontrowersje budziły też umowy tych firm ze związkami sportowymi, które były zawierane za pośrednictwem PKOl. To wszystko sprawiło, że kolejni mecenasi polskiego sportu zaczęli wypowiadać umowy PKOl i w większości zakończyli już współpracę z organizacją.Zobacz także: Trzaskowski idzie na wojnę z PKOl. „Niezgodności działań z przepisami prawa”Kontrole w PKOlW wyniku sporu doszło w PKOl do kontroli zewnętrznych, między innymi Krajowej Administracji Skarbowej (KAS) i Najwyższej Izba Kontroli (NIK). Z kolei prezydent Warszawy – jako organ nadzorczy nad stowarzyszeniami – wezwał PKOl do usunięcia nieprawidłowości, między innymi w kwestii wypłacania wynagrodzenia prezesowi, i udzielił mu ostrzeżenia. Kontrolę zakończyła też już Komisja Rewizyjna PKOl, która nakazała uregulowanie wielu kwestii, dotychczas niedoprecyzowanych bądź w ogóle nieujętych między innymi w statucie PKOl. Kolejną sporną kwestią była uchwała zarządu PKOl, podjęta przy nieobecności 1/3 członków tego gremium, rekomendująca zgłoszenie jako kandydata na członka MKOl prezydenta RP Andrzeja Dudy, którego druga i ostatnia kadencja zakończy się w sierpniu.Zobacz także: „W Paryżu dochodziło do gorszących sytuacji”. PKOl odpowiada na słowa Nitrasa