„Za parę miesięcy administracja Trumpa to zrozumie”. Mer Lwowa Andrij Sadowy wskazał w rozmowie z TVP Info, że Rosja nadal żyje założeniami cara Piotra I, który pisał, że czas pokoju trzeba wykorzystywać na przygotowania do wojny, a każdą wojnę do zdobywania nowych terytoriów. Polityk podkreślił, że każdy, kto chce pomóc Ukrainie „niczego nie może robić bez Ukrainy”. Sadowy powiedział, że Ukraińcy znajdują się obecnie w sytuacji „oczekiwania” na dalszy tok negocjacji. – Bardzo ciężko przyjmujemy te negocjacje, niczego nie można robić bez Ukrainy, jeśli chce się pomóc Ukrainie – podkreślił. Zdaniem mera Lwowa Rosja nadal żyje założeniami cara Piotra I, który pisał, że czas pokoju trzeba wykorzystywać na przygotowania do wojny, a każdą wojnę do zdobywania nowych terytoriów. – Jestem przekonany, że za parę miesięcy administracja Trumpa to zrozumie – podkreślił.CZYTAJ TAKŻE: Europa wypada z gry. Oto co wydarzyło się do tej pory w Monachium„Ta wojna nie zaczęła się 3 lata temu”Sadowy mówił, że Ukraina jest państwem pokojowym. Jego zdaniem wojna Rosji z Ukrainą nie rozpoczęła się 3 lata temu, ani 10 lat temu, lecz „300 lat temu, kiedy jeszcze Stanów Zjednoczonych nie było na mapie świata”. Mer Lwowa przekonywał, że „jeżeli ta umowa [wynik negocjacji - przyp. red.] nie będzie akceptowana przez ukraińskie społeczeństwo, to po prostu nie będzie akceptowana”. Sadowy mówił, że ukraińskiemu prezydentowi jest bardzo ciężko, bo „musi negocjować z bardzo silnymi osobami”.ZOBACZ RÓWNIEŻ: Trump relacjonuje rozmowę z Putinem. „Nie chce całej Ukrainy”„Rosja wyda miliardy dolarów”Wyraził również przekonanie, że „przy stole negocjacji nie może zabraknąć państw europejskich”. Podkreślił również, że wybory prezydenckie w Ukrainie mogą odbyć się tylko wtedy, gdy sytuacja będzie stabilna.Polityk argumentował bowiem, że Rosja zainwestuje w propagandę i dezinformację w związku z wyborami miliardy dolarów, by podzielić ukraińskie społeczeństwo. Z kolei – jak zaznaczył – do czasu, kiedy Ukraińcy są zjednoczeni, „nic nie można im zrobić”. CZYTAJ TAKŻE: Rosyjska propaganda znów wykorzysta Rogera Watersa. Tym razem w ONZ