Chce większych uprawnień. Sprawa wyszła podczas przesłuchania przed senacką komisją ws. budżetu dla lotnictwa wojskowego na przyszły rok. Wysoki rangą dowódca informował o sektach naruszeń przestrzeni powietrznej nad bazami wojskowymi przez drony. Ich zdaniem część z nich szpieguje, lecz niespecjalnie mogą coś z tym zrobić. Przesłuchanie odbyło się w tym tygodniu, było transmitowane m.in. przez C-Span. Dowódca NORAD-u generał Gregory M. Guillot domagał się rozszerzenia uprawnień dla wojska do przeciwdziałania naruszeniom przestrzeni powietrznej nad bazami przez bezzałogowe drony.Wyjaśnił, że tylko w zeszłym roku doszło do 350 naruszeń w łącznie 100 różnych instalacjach wojskowych „wszystkich typów i poziomów bezpieczeństwa”. Jego zdaniem najpewniej część z tych przypadków to próby szpiegowania i oszacowania zdolności wojska.Ostrzeżenie przed szpiegostwemGenerał Guillot domagał się rozszerzenia uprawnień. Część krytycznie ważnych baz, jak te nuklearne, ma uprawnienia do obrony własnej przestrzeni powietrzne, lecz zdaniem wojskowego połowa baz wojskowych w USA takich możliwości nie ma.Zobacz też: Lecą układać się z Kremlem. Ukraina bojkotuje rozmowyObecnie ustawa, która reguluje postępowanie wojska w takich przypadkach, pozwala mu „zakłócać, unieszkodliwić lub niszczyć nieautoryzowane bezzałogowe drony przy użyciu zakłóceń elektronicznych lub uzasadnionej siły”. Zdaniem Guillota to za mało, zarówno jeśli chodzi o obszar, na jakim wojsko może to zrobić (bezpośrednie otoczenie placówki) czy narzędzi do strącania dronów.Pikanterii sprawie dodaje fakt notatki amerykańskiej straży granicznej, o której pisał New York Post. A niej służba ostrzegła przed rzekomą autoryzacją szefów meksykańskich karteli do użycia bezzałogowych dronów z materiałami wybuchowymi przeciwko amerykańskim pogranicznikom. Służba nie skomentowała tych doniesień, zapewniła w oświadczeniu, że jest czujna i zdeterminowana do utrzymania bezpieczeństwa granic.