Prof. Adam Daniel Rotfeld w „Pytaniu dnia”. Niepokoi mnie to, że w istocie rzeczy wszyscy są niepewni przyszłości i że jest taka atmosfera lęku przed czymś nieznanym. Moja intencja jest taka, żeby powiedzieć, że Europa do tej pory reaguje w sposób, który daje nadzieję – przekonywał były minister spraw zagranicznych prof. Adam Daniel Rotfeld w „Pytaniu dnia” w TVP Info. Specjalista w dziedzinie stosunków międzynarodowych komentował wydarzenia ostatnich dni, które pokazały, że układ sił na świecie diametralnie się zmienił. Trzeba mówić o tym w czasie przeszłym. Podczas szczytu bezpieczeństwa w Monachium członkowie amerykańskiej administracji, w tym wiceprezydent J.D. Vance atakowali europejskiego sojusznika.– W działaniach UE fakt, że Unia się rozwija, jest wynikiem tego, że ona napotykała na kryzysy i każdy kolejny kryzys podnosił (ją) na kolejny poziom integracji, współpracy i rozwiązywania problemów – mówił prof. RotfeldCzytaj także: Wszystko, co najważniejsze z konferencji w Monachium– Jeśli ten sposób myślenia będzie i w sprawach dotyczących bezpieczeństwa, to pozwala wierzyć, że ten rozwój w reakcji na kryzysy, będzie czymś co przeciwstawi się i przeciwdziała pogarszaniu się sytuacji międzynarodowej – dodał. Sam prezydent Donald Trump mówił o tym, że „ufa” Władimirowi Putinowi, który od ponad dziesięciu lat nęka Ukrainę. Najpierw anektował Krym, a trzy lata temu wywołał brutalną wojnę. Obecna ekipa w Białym Domu zdaje się tego nie dostrzegać i twierdzi, że to Europa jest dla siebie zagrożeniem, a nie Rosja.– A teraz się okazuje, że mamy zagrożenie ze Stanów Zjednoczonych. Można powiedzieć, że logika postępowania Putina jest bardzo podobna do logiki postępowania Trumpa – dziwił się Rotfeld.– Stanom Zjednoczonym takimi, jakie one dzisiaj są, czyli reprezentowanymi przez prezydenta Trumpa i jego otoczenie odpowiada nie zjednoczona Europa, tylko odpowiada sytuacja, w której Stany Zjednoczone będą bilateralnie rozwiązywać problemy z każdym z krajów – stwierdził. Czytaj także: Amerykański skok w bok. Wysoki urzędnik u ŁukaszenkiVance wyraźnie wsparł prorosyjską europejską skrajną prawicę, którą zjednoczona i wspólna Europa uwiera tak samo jak Putina. Emerytowany generał Keith Kellogg, pełnomocnik Trumpa ds. Ukrainy, zapowiedział wprost, że Europa przy negocjacyjnym stole z USA, Ukrainą i Rosją obecna nie będzie. Może co najwyżej odgrywać rolę konsultacyjną. – Wydarzyło się coś takiego, co było nieprzewidywalne i co w zasadzie podważyło ten rozwój od złego ku lepszemu. A teraz mamy sytuację od złego ku gorszemu. Niepokojące jest to, że np. Stany Zjednoczone przestają respektować zasady demokracji. USA były uosobieniem przywódcy, który niejako trzymał w ręku odpowiedzialność za to, że demokracja i respektowanie swobód obywatelskich, a w szczególności respektowanie prawa, będzie normą – ocenił.Niektórzy uczestnicy kampanii wyborczej niewiele rozumieją– Ta kampania wyborcza w Polsce nie jest właściwym sposobem (do rozmowy o sytuacji międzynarodowej – przyp. red.) dlatego, że niektórzy jej uczestnicy niewiele rozumieją z tego, co się w świecie dzieje i w związku z tym mogę powiedzieć, że to nie ma większego znaczenia – powiedział gość TVP Info.Rotfeld zaznaczył, że w jego opinii wypowiedź sekretarza Departamentu Obrony Pete’a Hegsetha o tym, że pewne rzeczy w kwestii ukraińskiej są przesądzone, jest „zbyt daleko idąca”.– Błąd polega na tym, że po pierwsze trzeba przyjąć zasadę, że nic o Ukrainie nie może być zdecydowane bez Ukrainy. Koncepcja Putina polega na tym, żeby Zełenskiego wyeliminować jako równorzędnego partnera, że o losie Ukrainy mają zdecydować Rosjanie i Amerykanie. Bez Ukrainy żadne rozwiązanie nie może być przyjęte – mówił były szef MSZ.Wielkie słowa uznania dla ZełenskiegoProf. Rotfeld ocenił, że Zełenski okazał się „właściwym człowiekiem we właściwym momencie” i „zbudował swój autorytet” tym, że nie skorzystał z amerykańskiej propozycji pomocy wyjazdu z kraju.– Dla Rosji i dla świata było zaskoczeniem to, że tak zmobilizował społeczeństwo – przyznał i uściślił, że w związku z tak dzielnym oporem Ukraińców „traktowanie ich jako przedmiotu, a nie podmiotu jest niedopuszczalne”. Ekspert podkreślił na marginesie, że po wybuchu wojny „polskie społeczeństwo zachowało się w sposób niezwykle dojrzały”. – Znacznie bardziej dojrzałe było społeczeństwo niż elity polityczne – powiedział.