Potrzebne są gwarancje bezpieczeństwa. W obliczu rosnącej przychylności USA względem Rosji i ustępstw na jej rzecz, by jak najszybciej zakończyć wojnę, kraje UE opracowują potajemnie plan reakcji. To bardzo wczesny etap, ale pomysł nabiera tempa. O sprawie pisze agencja Associated Press. Rozmowom przewodzi Wielka Brytania i Francja, choć bardzo niechętnie dzielą się szczegółami. Zasadniczo kraje Europy są niechętne ustępstwom wobec Rosji i w niczym Putinowi nie uwierzą na słowo. Amerykanie, jako główny rozgrywający w NATO, definitywnie zrzucili ze stoły obiecywane Ukrainie członkostwo w Sojuszu, co miałoby być gwarancją bezpieczeństwa i zachowania pokoju. Bez niej chcą wyegzekwować ją inaczej.Dlatego ów plan zakłada wysłanie wojsk na Ukrainę, by wymóc egzekwowanie pokoju. W końcu Rosja ma długą tradycję łamania umów.Słowo honoru PutinaPytani przez AP politycy zachowawczo mówią o stworzeniu armii Starego Kontynentu. –„Nie będę zagłębiał się w konkretne sposoby, ale zgadzam się, że jeśli zapanuje pokój, muszą istnieć gwarancje bezpieczeństwa dla Ukrainy, Wielka Brytania odegra w tym swoją rolę” – powiedział brytyjski premier Keir Starmer.Zobacz też: Zjechali się wielcy tego świata. Tu zadecydują o przyszłości UkrainyZ kolei estoński minister obrony Hanno Pevklur powiedział, że to „bardzo wczesny etap”. Dodał, że gdyby obie strony ograniczyły liczebność żołnierzy na ukraińskim froncie do „kilku tysięcy”, to „nie jest problemem, aby Europa również tam była”. Doprecyzował, że procedura byłaby dużo trudniejsza gdyby wciąż kipiał konflikt.Na jednym z paneli dyskusyjnych o sprawę został zapytany premier Szwecji Ulf Kristersson. Odparł, że „przed wysłaniem wojsk, musi zostać naprawdę dobrze przemyślane, co ma się wydarzyć, jeśli te wojska zostaną zaatakowane”.Agencja dodaje, że pomysł stworzenia europejskiego kontyngentu wysunięty przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona początkowo był ignorowany, jednak nabiera powoli tempa. Sam Macron w niedawnym wywiadzie dla „Financial Times” powiedział, że pomysł o rozmieszczeniu dużych sił europejskich w Ukrainie jest mocno naciągany.W dodatku poszczególne kraje mają określone ograniczenia prawne i konstytucyjne, jeśli chodzi o tego rodzaju wykorzystanie wojsk. Nie ma żadnych deklaracji co do liczebności takiej ewentualnej europejskiej armii. Pojawiały się niepotwierdzone spekulacje o 30-40 tys. żołnierzy, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski na konferencji w Monachium nawoływał, by liczyła od 100 do 150 tys. żołnierzy.