Eksperci uspokajają. Rosyjski atak dronów uszkodził sarkofag nieczynnej elektrowni jądrowej w Czarnobylu, mający na celu zapobieganie uwalniania substancji radioaktywnych, nie jest jednak jedynym mechanizmem obronnym. Sytuację w Polsce cały czas monitoruje Państwowa Agencja Atomistyki i zapewnia, że nie ma żadnych niepokojących wskazań. – Bariera, która miała zapobiegać rozprzestrzenianiu się substancji radioaktywnych, przestała działać zgodnie z pierwotnym projektem – powiedział będącym na miejscu dziennikarzom główny inżynier elektrowni Oleksandr Tytarczuk. Strona ukraińska podaje, że nie doszło do zmian sytuacji radiacyjnej w pobliżu elektrowni.Przebił osłonę i wybuchł - nie ma zagrożeniaTytarczuk wyjaśnił, że dron przebił zewnętrzną osłonę zbiornika bezpieczeństwa, ukończonego w 2019 r., i eksplodował w środku. Powiedział, że sytuacja jest pod kontrolą, ale po oględzinach ryzyko wydostania się substancji „teraz istnieje”. Czytaj także: Szef niemieckiego MON zrugał Vance’a. „Tak tego nie zostawię”Państwowa Agencja Atomistyki poinformowała w piątek, że stale monitoruje sytuację.„Działające w ramach krajowego monitoringu radiacyjnego stacje wczesnego wykrywania skażeń promieniotwórczych nie odnotowują żadnych niepokojących wskazań” – przekazano w komunikacie PAA.Przypomniano, że wskazania monitoringu radiacyjnego można śledzić na bieżąco na stronie internetowej PAA.Do katastrofy w elektrowni atomowej w Czarnobylu doszło 26 kwietnia 1986 roku. Eksplozja czwartego reaktora siłowni doprowadziła do skażenia części terytoriów Ukrainy i Białorusi. Substancje radioaktywne dotarły też nad Skandynawię, Europę Środkową, w tym Polskę, a także na południe kontynentu – do Grecji i Włoch. Obecnie reaktor czwartego bloku jest przykryty zabezpieczeniami, nazywanymi „Sarkofagiem” i„ Arką”. Elektrownia przestała wytwarzać energię w 2000 roku.