Jak spotkać druga połówkę? Okazuje się, że Polacy coraz częściej są rozczarowani miłosnymi podbojami online i poznawaniem ludzi poprzez aplikacje randkowe. Czy to oznacza, że wracają do tradycyjnych form poszukiwania miłości? Portale randkowe wciąż mają się dobrze, ale dla tych, którzy na poważnie szukają partnera lub partnerki, budzą coraz więcej negatywnych odczuć. Jeśli nie w sieci, to gdzie Polacy szukają miłości? Poznawanie swojej drugiej połówki – kiedyś i dziśOd wieków ludzie próbowali pomóc swojemu szczęściu w znalezieniu tego jedynego albo tej jedynej. Czasem pomagały swatki albo rodzina. Pomocne okazywały się bale i rodzinne obiady. Jeśli to zawodziło, korzystano z pomocy „biura stręczenia małżeństw”. Bywało, że kawalerowie lub panny na wydaniu ogłaszali się w prasie. Matrymonialne ogłoszenia można było znaleźć m.in. na łamach „Kuriera Warszawskiego” z 1890 roku. „Ponieważ w domu jest mi bardzo źle, chciałabym jak najprędzej wyjść za mąż, więc udaję się tą drogą celem skomunikowania. Bogata nie jestem, umiem tylko szyć. Mam lat 27” – brzmiała treść jednego z nich. „Kawaler, katolik lat 35, brunet, dobrze wychowany, jak mówią przystojny, kupiec, pracowity i oszczędny, posiadający dobrą opinię, o średnich funduszach, pragnie zapoznać się w celach matrymonialnych z panną starsza, lecz nie starą lub wdową, lat najwyżej 33, łagodną, ale przy też zaradną, gospodarną, oszczędna i bezwarunkowo porządek lubiąca. Ponieważ jedna z głównych podstaw szczęścia małżeńskiego jest zapewniony byt materialny, pożądany przeto jest posag lub fach. Przez wzgląd na obopólną godność uprasza się o oferty serjo” – pisał o swoich preferencjach jeden z samotnych kawalerów. Jak Polacy szukają miłości? To mówią statystyki Czasy niby się zmieniły, ale ogłoszenia w podobnym tonie, tylko w internetowej, a nie drukowanej formie można znaleźć na licznych portalach randkowych. Od ponad 20 lat Polacy to właśnie tam szukają swojego szczęścia w miłości, choć jak wynika z ich relacji, coraz mniej wierzą w to, że udaje się je tam znaleźć. Jak wynika z badań przeprowadzonych w 2023 roku przez serwis Sympatia.pl, 7 milionów Polaków poznało partnera w internecie. Z portali randkowych korzysta 52% urodzonych w latach 1980-1995 Millenialsów i 45% urodzonych w latach 1996-2012 przedstawicieli pokolenia Z. W obu pokoleniach blisko połowa ludzi, która poznała się w sieci i została parą, przeszła na spotkania w realu już po kilku dniach, a reszta po miesiącu. Tylko a może aż 30 % randkuje wyłącznie w sieci. O tym, że potrzeba znalezienia drugiej połówki jest i to ogromna świadczyć może z kolei badanie sprzed kilku lat przeprowadzone przez serwis matrymonialny MyDwoje.pl. „O samopoczuciu współczesnego singla” dowodzi, że Polacy bardzo chcą być w relacji, a samotność mocno im dokucza. Z badania wynika, że 40 proc. mężczyzn oraz 38 proc. kobiet nie jest singlem z wyboru. Ankietowani przyznawali, że z pełną determinacją szukali partnera. Ponad 2 proc. respondentów przyznaje, że najbardziej cierpią z powodu braku dzieci. Portale randkowe odchodzą do lamusa? To drażni użytkownikówDlaczego portale randkowe nie są już tym miejscem, w którym single szukają poważnego związku i tracą nadzieję na to, że spotkają tam kogoś naprawdę wartego uwagi? - Te same twarze, te same zaczepki i żadnych konkretów, a już na pewno niedotyczących związku – zauważa dr Mateusz Grzesiak, psycholog i wykładowca Akademii WSB.Do tego odchodzą przedstawiciele pokolenia Z, czyli najmłodsi randkujący. – Większość kobiet z pokolenia Z usunie aplikacje randkowe w ciągu pierwszego miesiąca użytkowania. Odchodzą z Tindera, ale szukając długoterminowych związków wchodzą częściej na przeznaczoną do tego aplikację Hinge. Odchodzą, bo są sfrustrowani powierzchownością takich internetowych relacji, a także dysproporcją między obietnicami i wirtualnym wizerunkiem w porównaniu do rzeczywistości – wyjaśnia psycholog.Frustraci i mało „wysublimowany” podrywJego słowa zdają się potwierdzać sami użytkownicy. Magdalena Marchelowska ma 32 lata i profil na jednym z kont internetowych od kilku lat. Za sobą dziesiątki randek i kilka relacji, które trwały parę miesięcy. – Niby było fajnie, niby jakieś motyle w brzuchu, ale na dłuższą metę to nie rokowało. Okazywało się często, że choć mężczyzna na początku deklarował, że chce założyć rodzinę, mieć dzieci, tak naprawdę robił to tylko w teorii. Sam nie wiedział, czego dokładnie chce, a wiele decyzji dotyczących dorosłego życia odkładał na nie do końca określone potem, jak chociażby zakup własnego mieszkania – wyjaśnia Magda.Przyznaje, że wśród osób, z którymi się spotykała bywało, że ktoś nie wyglądał tak jak na zamieszczonym w sieci zdjęciu, nie szukał związku, tylko przygody na jedną noc albo relacji bez zobowiązań. – Gdy pytałam, dlaczego w takim razie pisał, że interesuje go tylko związek, odpowiadał, że tak łatwiej się z kimś spotkać a poza tym zawsze jest nadzieja na to, że dziewczyna zmieni zdanie i zacznie się z nim spotykać na jego zasadach – opowiada Magda.Podobne wrażenia ma Katarzyna Cholewka. Jest 40-latką, którą jak mówi, portale randkowe na dobre znudziły. – Już kilka razy skasowałam i wróciłam, ale za każdym razem utwierdzam się w przekonaniu, że lepiej mi bez. Wciąż natykam się na tych samych oszołomów, czasem jak jakiś facet napisze, to ręce opadają. Nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać z jego „wysublimowanego” podrywu. Pozostaje więc tylko grzecznie odmówić, choć czasem to działa jak płachta na byka i zraniony samiec, czytaj „frustrat”, zaczyna obrzucać wyzwiskami albo od razu blokować – mówi Katarzyna.Czytaj również: Były szef Google ostrzega. AI może posłużyć „cyfrowemu bin Ladenowi”Relacje bez zobowiązań – wina kultury ZachoduDlaczego tak często single, którzy naprawdę szukają na poważnie, trafiają na to, co nie rokuje, a wręcz sprawia, że traci się nadzieję? –To nie jest reguła, ale wynikiem nieuświadomionych wzorców jest wybieranie partnerów pasujących do modeli relacji wyniesionych z dzieciństwa. Dlatego osoba o lękowym stylu przywiązania może wybrać taką, która ma styl unikający – jedno będzie szukało na siłę bliskości, a drugie od niej uciekać. Poza tym brakuje w społeczeństwie fundamentalnej wiedzy dotyczącej profilowania potrzeb czy osobowości, więc większość wyborów partnera jest przypadkowa – wyjaśnia dr Grzesiak.Dopytywany o tak wszechobecny trend relacji bez zobowiązań mówi, że to sprawka kultury Zachodu. – Świat Zachodu postawił na egocentryzm i przyjemność jako swoją religię, więc indywidualistyczne kultury bardzo upowierzchowniły relacje. Społeczne tolerancja na wszechobecny seks, rozwój porno kultury, upraszczający relacje internet, szybkie i konsumenckie życie wpływają na taki obraz relacji – tłumaczy.Miłość znaleziona w kajaku, czyli wyprawy dla singliNieudane randki i znajomości z portali randkowych to nie tylko doświadczenie kobiet. W drugą stronę, owszem, również to działa. Paweł, dziś już szczęśliwy mąż i ojciec, również randkował on-line.– Czasem robiłem za terapeutę, bo dziewczyny się zwierzały z nieudanych relacji, miłości, czasem miałem do czynienia z kobietą, która szukała sponsora. Niektóre w ogóle się z tym nie kryły i mówiły wprost, czego oczekują – wspomina Paweł.– Wiem, że dziewczyny narzekają na facetów z portali, bo albo jakiś ma 40 lat i wciąż mieszka z rodzicami, albo sam nie wie, czego chce od życia, albo miewa jakieś dziwne przyzwyczajenia, ale w drugą stronę to też działa. Bywa, że nagle kontakt się urywa, a do umówionego spotkania nie dochodzi i nie wiadomo, dlaczego – uważa Paweł.Jak znalazł swoją drugą połówkę? Na wyjeździe dla singli. – Szalone imprezy mnie zaczęły nudzić. Wolałem pojechać na city break albo spływ kajakowy. Traf chciał, że na jednym takim spływie dla singli, jedna z dziewczyn nie umiała za bardzo pływać i żeby czuć się bezpiecznie, wolała być w kajaku, z kimś bardziej doświadczonym. Tak się poznaliśmy z moją obecną małżonką i do dziś obydwoje uważamy, że nie ma to jak spotkanie w realu, na wyjeździe albo dzieląc to samo hobby – mówi Paweł.Spotkań dla singli organizowanych w różnych miastach Polski przybywa. Zarówno ci przed 30, jak i po 40, a nawet starsi wspólnie wyjeżdżają na weekendowe wypady, wspomniane city breaki albo imprezują w singlowym gronie z okazji Andrzejek, Mikołajek czy na karnawałowych lub sylwestrowych balach.– Nawet jeśli nie pozna się tam swojej drugiej wymarzonej połówki, to spędza się czas z osobami na poziomie, realnymi, które nie wysmarują do ciebie jakiegoś niestosowanego lub wulgarnego tekstu albo nie wyślą na powitanie nagiego zdjęcia, co na portalach randkowych zdarza się notorycznie – mówi Jagna Tworska, która na zabawach dla singli bywa dosyć regularnie.Renesans biur matrymonialnych. Druga połówka z pakietu VIPOsoby, które mają dosyć internetowych nierokujących i nieprowadzących do niczego znajomości, mogą skorzystać z pomocy instytucji, które były dosyć popularne w czasach PRL i latach 90. Chodzi o biura matrymonialne, które od pewnego czasu przeżywają swój renesans. Zapewniają, że osoby, które trafiają do nich, są weryfikowane i dobierane według podobieństw. Przykładowo, jeśli ktoś mówi, że jest rozwodnikiem, musi podać sygnaturę aktu rozwodowego. Potencjalni partnerzy dobierani są wedle preferencji takich jak wykształcenie, zainteresowania, ale też światopogląd.W biurze matrymonialnym trzeba zapłacić o wiele większe pieniądze niż te, które kosztuje obecność na profilu randkowym. Podstawowy pakiet trwający od 3 miesięcy do pół roku kosztuje ok. 1000-1500 złotych. Droższe są pakiety VIP, z których często korzystają osoby na stanowiskach, które chcą zachować dyskrecję. Cena takich waha się od 5-8 tys. złotych.Biura matrymonialne nie są tylko polskim wymysłem. Przeżywają swój renesans m.in. w Wielkiej Brytanii. Bywa, że klient musi tam dostarczyć nie tylko zaświadczenie o tym, że jest panną albo kawalerem, ale też o swoich wpływach na konto i potwierdzenie tytułów naukowych. Ekspertom z takich miejsc zależy na tym, gdy motyle w brzuchu przeminą, związek był stabilny i nie generował niepotrzebnych frustracji, m.in. materialnych.Tak swojego męża znalazła pani Aldona. – Mieszkałam w małej miejscowości, więc zakładanie profilu na portalu randkowym i szukanie w okolicy, gdzie się wszystkich zna, mijało się z celem. Wolałam wybrać się do większego miasta w pobliżu mojego i tam przez biuro matrymonialne poszukać swojej drugiej połówki – opowiada kobieta.– Udało się dosyć szybko, bo trzy miesiące po tym, jak się zapisała, zaczęła randkować z ciekawym mężczyzną. – Po roku zdecydowaliśmy się na ślub. Przeprowadziłam się do męża i udało nam się stworzyć udany związek. Ślub wzięliśmy w Sylwestra, kameralny. Towarzyszyli nam tylko najbliżsi, a potem wszyscy wybraliśmy się na bal w jednej z restauracji – wspomina.„Szybkie randki”, czyli szybciej znajdziesz koleżankę niż miłośćWśród singli zwłaszcza z dużych miast popularny jest jeszcze jeden sposób na szukanie drugiej połówki. To tak zwane „szybkie randki”, czyli spotkania, na które przychodzi określona liczba kobiet i mężczyzn. Każdy z każdym rozmawia przez kilka minut. Gdy już wszyscy ze sobą porozmawiają, zaznaczają, z kim ewentualnie chcieliby się bliżej poznać. Jeśli obydwie osoby zaznaczą siebie, organizatorzy wysyłają obydwojgu numer telefonu oraz email. „Szybkie randki” często odbywają się w grupach wiekowych albo tematycznych. Są spotkania dla katolików, podróżników albo osób z wyższym wykształceniem.Urszula Grabska była na takich kilku spotkaniach. Śmieje się, że poznała tam więcej fajnych dziewczyn, niż facetów. Wiele razy zdarzyło się, że w gronie „randkowych” singielek świetnie bawiła się do białego rana. Kilka razy spotkała się z mężczyznami, których wybrała podczas rozmów. Z jednym spotykała się przez dwa lata, ale ich drogi się rozeszły. – Ogromnym plusem tego rodzaju randkowania jest to, że szybko można zweryfikować czy warto się angażować, czy to nie twoja bajka – tłumaczy. Przyznaje, że bywa zabawnie, bo tu także można spotkać tych samych, stałych bywalców.– Pamiętam, że regularnie przychodził facet, który tuż po szybkich randkach miał treningi badmintona, a że przyjeżdżał spod Warszawy i nie za bardzo miał co robić przez dwie godziny, to przychodził właśnie na te „szybkie randki”. – Trochę mu się dziwiłam, bo za każde takie spotkanie trzeba zapłacić ok. 40 złotych – wspomina Urszula.Jak szukać drugiej połówki? Trzy rady psychologaCzy zdaniem psychologa zarówno „szybkie randki”, jak i spotkania dla singli oraz biura matrymonialne to dobra droga do szukania drugiej połówki? – Jeśli są profesjonalne, to jest to kolejne rozwiązanie - uważa dr Grzesiak.Jakich trzech rad udzieliłby tym, którzy szukają swojego szczęścia w miłości zarówno w sieci, jak i w realu? – Po pierwsze, miłości się nie szuka, ale się ją robi – po znalezieniu odpowiedniego partnera należy nauczyć się komunikacji i realizacji swoich potrzeb. Po drugie, należy znaleźć właściwego partnera, bo się nie zbuduje wiele na grząskim gruncie. Po trzecie działać proaktywnie i na początku zainwestować w marketing – segmentacja sama nam wybierze odpowiednią osobę, a budowa wizerunku pozwoli z kimś się spotkać – zaznacza psycholog Grzesiak. Zadanie do łatwych nie należy, ale jak powszechnie wiadomo „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”.Czytaj także: Wzrost gospodarczy w Polsce. Nowe dane GUS o PKB