Nie taka słodka historia. Prawie pół mln zł zarobili dwaj mężczyźni, którzy próbowali wzbogacić się na „lewych” słodkościach. Przez kilka miesięcy handlowali oni ciastami, które wywozili z piekarni. Kłopot w tym, że pomijali ten szczegół w dokumentach, a palety z wyrobami pakowali do prywatnego samochodu. Teraz zatrzymani gorzko pożałują tego, co zrobili. Policjanci z komendy w Starych Babicach pod Warszawą zatrzymali jednego z cukierniczych złodziei na gorącym uczynku. 46-latek był akurat w trakcie przeładowywania ciast ze służbowego auta do prywatnego samochodu.Dwaj pracownicy firmy produkującej wyroby cukiernicze od listopada 2024 r. do lutego mieli ukraść towar wart prawie 480 tys. zł. Okazało się, że w przestępstwie brał udział kierownik magazynu i kierowca. Plan był prosty. Podczas załadunku firmowego samochodu do auta trafiały dodatkowe palety, które nie były ujęte w dokumentacji. Kiedy tylko kierowca wyjeżdżał poza teren firmy, przeładowywał je do prywatnego pojazdu.Słodki łup przechwycony przez policjęKryminalni ustalili miejsce przeładunku i na gorącym uczynku zatrzymali kierowcę. Później w ich ręce wpadł także kierownik magazynu. Policjanci odzyskali 12 palet skradzionych wyrobów cukierniczych oraz zabezpieczyli na poczet przyszłych kar blisko 110 tys. zł.Podejrzani musieli wpłacić poręczenie majątkowe, zostali też objęci policyjnym dozorem. Obaj mężczyźni usłyszeli zarzut kradzieży mienia znacznej wartości „dokonanej wspólnie i w porozumieniu”.CZYTAJ TEŻ: Symbol Cieszyna skradziony. Złodziej uciekł przez rzekę do Czech