Technologia odkrywa to, co niewidoczne. Tak jak w przypadku „Błękitnego pokoju” czy „Klęczącego żebraka”, również portret Mateu Fernándeza de Soto autorstwa Pabla Picassa skrywa w sobie inny obraz pod powierzchnią farby. Wszystko widać jak na dłoni dzięki nowoczesnym technologiom, w tym fluorescencji rentgenowskiej. Współcześnie artystami specjalizującymi się w „przykryciu”, najczęściej kiepsko wykonanego „dzieła”, są tatuatorzy, którzy niechciany malunek na skórze klientów zakrywają tak doskonale, że nikt nie domyśli się genezy przerobionego wzoru i nowa praca będzie zachwycać.Za to w przeszłości prekursorem „przykrywania”, ale nie na skórze, lecz na płótnie, był słynny przedstawiciel kubizmu Pablo Picasso. Hiszpan też lubił przerabiać, tworząc w ten sposób jedne z najsłynniejszych swoich arcydzieł.Czytaj także: Jedyna taka w Polsce. Biblia Gutenberga wystawiona w WarszawieNaukowcy odkryli właśnie kolejne płótno Picassa, które skrywa pod warstwą farby swój sekret. Dla miłośników sztuki tego typu odkrycia, to doskonała okazja do poznania procesu twórczego artysty.Fluorescencja rentgenowska i obrazowanie wielospektralneBadacze przynajmniej już od kilkunastu lat badają za pomocą nowoczesnych technologii obrazy hiszpańskiego artysty. Wykorzystuje się do tego obrazowanie wielospektralne i mapowanie intensywności fluorescencji rentgenowskiej, co pozwala zidentyfikować i zmapować odcienie obrazu kryjącego się pod farbą na finalnym dziele.– Nasza publiczność jest tego spragniona. To rodzaj pracy detektywistycznej. Daje im to drzwi dostępu, które moim zdaniem wzbogacają, może dodają tajemniczości, jednocześnie pozwalając im być częścią układanki – opowiadała w 2014 r. Dorothy Kosinski z The Phillips Collection w Waszyngtonie, pierwszego w Ameryce muzeum sztuki nowoczesnej.To tam znajduje się namalowany przez Picassa w 1901 r. „Błękitny pokój”, skrywający pod warstwą farby portret brodatego mężczyzny w szaliku, opierającego głowę o rękę. Artysta namalował „Pokój” w Paryżu na początku charakterystycznego dla swojej twórczości okresu melancholii i błękitu.Jedna z hipotez sugeruje – jak wskazują specjaliści – że hiszpański malarz nie mógł sobie pozwolić z powodów finansowych na kupowanie nowych płócien za każdym razem, gdy wpadał na pomysł. Z tego powodu czasem pracował na tekturze, bo płótna były o wiele droższe.Kobieta na wąsatym mężczyźnieUkryte tajemnice twórczości Picassa znaleziono wśród innych jego ważnych obrazów. Analiza techniczna obrazu „Życie” w Cleveland Museum of Art wykazała, że artysta znacząco przerobił kompozycję obrazu. Natomiast pod „Kobietą prasującą” w Muzeum Guggenheima na Manhattanie odkryto portret wąsatego mężczyzny.Czytaj także: Muzeum Sztuki Nowoczesnej na czele światowego rankingu. „Obowiązkowo”W 2018 r., również za pomocą mapowania, udało się dostrzec, że namalowany 116 lat wcześniej „Klęczący żebrak” też skrywa coś więcej. Okazało się, że zielony koc na plecach kobiety swoje kontury zyskał na podstawie tajemniczego pejzażu.Jednak w przeciwieństwie do „Kobiety prasującej” i „Błękitnego pokoju”, pierwotny obraz, który przykryło ostateczne dzieło, nie było autorstwa Picassa.Kuratorzy z kanadyjskiej Galerii Sztuki w Ontario, gdzie można obejrzeć „Żebraka”, oceniają, że krajobraz przedstawia ogród znajdujący się w Labiryncie Horta w Barcelonie. Picasso mieszkał w stolicy Katalonii w latach 1895 – 1904.– Wiemy, że Santiago Rusiñol, lider katalońskiego ruchu modernistycznego, namalował to miejsce i uważamy, że inni młodsi katalońscy malarze również mogliby to zrobić – zastanawiał się swego czasu w dzienniku „The Guardian” Kenneth Brummel, zastępca kuratora sztuki nowoczesnej z galerii w Ontario.O najnowszym odkryciu poinformowali w poniedziałek konserwatorzy z Instytutu Sztuki Courtauld w Londynie. W tym przypadku miłośnicy twórczości Picassa mają do czynienia z portretem Mateu Fernández de Soto, który powstał na wcześniej namalowanej kobiecie z włosami spiętymi w kok.Czytaj także: „Bezcenna wartość”. Znaleziono strony „Boskiej komedii” z XIV wieku„Analiza obrazu przeprowadzona przez Courtauld ujawnia, że odegrał on ważną rolę w kluczowym momencie rozwoju stylistycznego młodego Picassa, w czasie, gdy odchodził od kolorowych, impresjonistycznych obrazów w stronę wyraźnie bardziej melancholijnego stylu artystycznego, który stał się decydującą fazą jego kariery, znaną jako Okres Błękitny” – można przeczytać na oficjalnej stronie internetowej Instytutu.Według badaczy zakryta przez de Soto postać przypomina kilka obrazów Picassa przedstawiających siedzące kobiety, które namalował także w 1901 r. Chodzi o „Pijącą absynt” i „Kobietę ze skrzyżowanymi rękami”.Ale na portrecie rzeźbiarza istnieją również dowody na obecność dodatkowej głowy na jeszcze niższym poziomie obrazu, co sugeruje, że płótno było wielokrotnie przerabiane. Mogła to być postać namalowana w jego wczesnym, impresjonistycznym stylu, podobnym do obrazu zatytułowanego „Czekanie”, a przedstawiającego kobietę w lśniących kolorach.Polska, jak na ironię, ma w tej historii wyjątkową puentę, bo – jakkolwiek Picasso lubił coś zamalować – to nad Wisłą dzieło mistrza zostało... zamalowane.Czytaj także: Hołd dla Davida Lyncha. W Polsce powstanie Muzeum Twin PeaksPicasso gościł w Polsce w 1948 r. Zwiedzając odbudowującą się po wojnie Warszawę zawitał na stołeczną Wolę, gdzie wszedł do nieukończonego bloku i węglem narysował w nim warszawską Syrenkę. Po pewnym czasie do mieszkania wprowadziło się młode małżeństwo, które poinformowano o znaczeniu dzieła sztuki z ich mieszkania.Przez kilka lat panią Franciszkę Sawicką-Prószyńską wraz z małżonkiem odwiedzało mnóstwo gości i wycieczek, jednak stało się to dla mieszkańców do tego stopnia uciążliwe, że w 1952 r. poprosili spółdzielnię o remont. Wcześniejsze prośby o przeniesienie rysunku Picassa nie trafiły bowiem na podatny grunt.W końcu spółdzielnia wyraziła zgodę na remont i tak w 1953 r. Syrenkę Picassa na Woli zamalował wynajęty także malarz, ale pokojowy.