To pokłosie sporu z opozycją o unieważnione wybory. Prezydent Klaus Iohannis ogłosił w poniedziałek rezygnację ze stanowiska – przekazał portal telewizji Digi24. Ma przestać pełnić najwyższy urząd w kraju od środy 12 lutego. To pokłosie sporu z opozycją o unieważnione wybory. W krótkim telewizyjnym wystąpieniu Klaus Iohannis, sprawujący najwyższy urząd w Rumunii od 2014 r., tłumaczył, że krok ten ma zapobiec kryzysowi politycznemu w kraju.– Staniemy się pośmiewiskiem całego świata. Aby oszczędzić Rumunii i jej obywatelom tego kryzysu, tego niepotrzebnego i negatywnego rozwoju wydarzeń, rezygnuję ze stanowiska Prezydenta Rumunii - powiedział w orędziu Klaus Iohannis. Uważa on, że gdyby tego nie zrobił, to kampania wyborcza byłaby zdominowana właśnie walką o usunięcie go ze stanowiska.Przedstawiciele radykalnej i populistycznej prawicy domagali się zawieszenia Iohannisa, którego mandat został przedłużony po anulowaniu listopadowych wyborów prezydenckich. Zainicjowane przez opozycję głosowanie w sprawie zawieszenia go w obowiązkach miało się odbyć w parlamencie we wtorek.Wniosek radykałów, reprezentujących trzy siły parlamentarne - Związek na rzecz Jedności Rumunów (AUR), S.O.S. Romania i Partię Ludzi Młodych (POT) - został przyjęty za trzecim podejściem dzięki poparciu centroprawicowego Związku Ocalenia Rumunii (USR). Na jego czele stoi Elena Lasconi, która z drugim wynikiem przeszła do rozstrzygającej tury wyborów prezydenckich, odwołanych następnie przez Sąd Konstytucyjny.Obowiązki prezydenta zgodnie z konstytucją przejmie przewodniczący Senatu Ilie Bolojan z Partii Narodowo-Liberalnej (PNL).Czytaj także: Kandydat na prezydenta Rumunii chce rozbioru UkrainyKolejne wybory w Rumunii Powtórne wybory prezydenckie w Rumunii są zaplanowane na 4 i 18 maja. Obecnie liderem sondaży jest kandydat radykalnej prawicy Calin Georgescu, który zajął pierwsze miejsce w anulowanej pierwszej turze wyborów w listopadzie.Decyzja Sądu Konstytucyjnego z grudnia o odwołaniu pierwszej tury głosowania z powodu podejrzeń o nieuczciwą kampanię i manipulacje wyborcze na korzyść Georgescu wywołała niezadowolenie i konsternację wśród dużej części Rumunów. W efekcie, zdaniem ekspertów, choć w zamierzeniu miała zatrzymać ofensywę sił radykalnych i populistycznych, doprowadziła do wzrostu poparcia dla tych ugrupowań i reprezentującego je kandydata.Kadencja Iohannisa, który sprawował urząd przez dwie pięcioletnie kadencje, powinna była zakończyć się 21 grudnia. Po unieważnieniu wyborów Iohannis, powołując się na jeden z zapisów konstytucji, zapowiedział, że pozostanie na stanowisku do czasu zaprzysiężenia nowej głowy państwa. Ten krok, podobnie jak bezprecedensowe unieważnienie wyborów, wywołał falę krytyki.Czytaj także: Czarny koń wyborów w Rumunii. Zastanawiają się: „kim jest Georgescu?”