Emocje tylko przez chwilę. Miało być wielkie święto futbolu. Było... jednostronnie do bólu. Philadelphia Eagles zmiażdżyli faworyzowanych obrońców tytułu, Kansas City Chiefs, wygrywając aż 40:22. Tego nikt się nie spodziewał. Kansas City Chiefs, mistrzowie z dwóch ostatnich sezonów, walczyli o to, by zostać pierwszą drużyną w historii, która wygra Super Bowl trzy razy z rzędu. Byli minimalnymi faworytami, eksperci typowali ich do zwycięstwa, ale wszyscy spodziewali się równego, bardzo zaciętego meczu. Było, niestety dla widowiska, zupełnie odwrotnie.Patrick Mahomes, uznawany za jednego z najlepszych zawodników w historii futbolu amerykańskiego, był zupełnie bezradny w starciu z defensywą Orłów. Robił co mógł, szukał najmniejszej choćby okazji, by zaliczyć udane podanie, ale przez długi czas nie udawało mu się nic. A gdy zaczęło – było już po meczu.Eagles szybko wyszli na prowadzenie, kończąc pierwszą kwartę z przewagą 7:0. Do przerwy było już... 24:0 i tylko cud mógłby pomóc Chiefs wrócić do meczu. Ten się nie zdarzył: gracze z Filadelfii pozostali skoncentrowani i skutecznie zrewanżowali się za porażkę w Super Bowl sprzed dwóch lat. Nawet końcowy wynik, choć bardzo wysoki (40:22), nie oddaje skali dominacji i tego, jak jednostronny był to mecz. Zła wiadomość dla fanów futbolu jest taka, że do kolejnego starcia w ramach NFL zostało około siedmiu miesięcy... MVP spotkania został wybrany rozgrywający Eagles, Jalen Hurts, dla którego to pierwsze takie trofeum (i, siłą rzeczy, pierwsza indywidualna nagroda) w karierze.