Mężczyzna od miesięcy walczył o życie. Zmarła piąta ofiara karambolu na S7. To Kamil R. ojciec 9-letniej Elizy i 12-letniego Tomka, którzy zginęli na miejscu. Mężczyzna doznał wielu złamań oraz poparzeń większości ciała. Wydobyto go z wraku płonącego auta. Od października ub.r. walczył o życie w szpitalu. „Takie informacje łamią serce na miliony kawałków... Niestety, dziś z głębokim żalem przyjęliśmy wiadomość o odejściu Kamila – ukochanego brata, syna, taty, przyjaciela. Wierzymy, że jest już w świecie, w którym nie ma bólu i cierpienia. Rodzinie i bliskim składamy szczere kondolencje” – poinformowano na portalu „siepomaga.pl”, gdzie zbierano na rehabilitację mężczyzny. Kamil R. znajdował się w szpitalu od dniu tragedii. Doznał niewydolności oddechowej i krążeniowej, licznych złamań oraz oparzeń II i III stopnia. W wypadku zginęło dwoje jego dzieci: 9-letnia Eliza i 12-letni Tomek. Ojciec i rodzeństwo wracali z meczu Lechii Gdańsk. Czytaj także: Karambol na S7. Nowe informacje prokuratury Wbił się w samochody Do tragicznego karambolu doszło w piątek 18 października 2024 r. po godzinie 23:00 na drodze S7, w Borkowie, na remontowanym odcinku. Między wjazdem Lipce a Gdańsk Południe zderzyło się 18 samochodów osobowych i trzy ciężarowe. Kilka pojazdów zapaliło się. Na miejscu zginęło czworo dzieci. Policja ustaliła wstępnie, że 37-letni kierowca ciężarówki najechał na tył poprzedzających samochodów. Z zapisu tachografu wynika, że w chwili zderzenia z innymi pojazdami tir jechał z prędkością 89 km/h, a na tym odcinku drogi dopuszczalna prędkość wynosi 80 km/hZarzuty dla kierowcy tira Mężczyzna usłyszał zarzuty spowodowania katastrofy w ruchu lądowym zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu wielkich rozmiarów, w wyniku której śmierć poniosły cztery osoby, a piętnaście zostało rannych. Podejrzany w trakcie przesłuchania nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Kierowca w chwili zdarzenia był trzeźwy i nie znajdował się pod wpływem środków psychoaktywnych. Badania telefonu podejrzanego wykazały, że nie był on używany w trakcie zdarzenia. Czytaj także: Karambol na trasie S7. Prokuratura ujawnia nowe informacje