Tandeta się sprzedaje. Chińskie platformy e-handlu szturmem wzięły zachodnie rynki, oferując co prawda niskiej jakości tandetne produkty, za to dużo i tanio. Korzystają przy tym z mało znanych luk w przepisach celnych. I choć ziemia pod nimi groźnie zadrżała, daleko im do ruiny, bo nie zbudowały tego biznesu na „farcie”, a ich akcje – zamiast tanieć – drożeją. Trzeba więcej niż Trumpa, by im zagrozić. Donald Trump jako prezydent mocarstwa swoimi decyzjami wpływa na szereg biznesów. Bo nagle się okazuje, że nie będzie można zamówić paczki pełnej tandety za 20 dol.. A mówiąc dokładniej – będzie można, ale niekoniecznie aż tak tanio. Ulubiona luka celna ChinZapowiedź 10 proc. ceł na Chiny to nie wszystkie zmiany, jakie planuje Biały Dom. Chce zamknąć ponad stuletnią lukę w przepisach celnych, której używały firmy w stylu Temu i Shein. To progi de minimis – pułapy opłat, do których towar jest zwolniony z cła. Dotąd paczki o wartości mniej niż 800 dol. wchodziły do USA bez cła, a kupujący dziennie mogli otrzymywać paczki do 800 dol. bez opłat za import. Podobny mechanizm działa w UE – tu próg de minimis wynosi 150 euro.Zobacz też: „Chiny oszukują USA”. Trump już rozmawia z Xi JinpingiemChińczycy bezlitośnie go wykorzystują. To nie zwykły wzrost, to gwałtowna, wręcz agresywna ekspansja. Amerykański Urząd Celny policzył, że w ciągu ostatniej dekady wzrost paczek pod progiem de minimis podskoczył o 600 proc., ze 139 mln przesyłek w 2015 r. do 1,36 mld w 2024. W UE nawet więcej.Choć wartościowo to amerykański rynek jest najatrakcyjniejszy, w UE – ze względu na niższy próg – zakupy dzielone są na mniejsze paczki, by się pod niego załapać. W 2024 r. przez strefy celne UE poniżej progu de minimis przeszło 4,6 mld paczek, dwukrotnie więcej niż w 2023 r. Już nie pośrednikChińscy giganci wyżyłowali zatem transport, nie musieli bowiem dzięki temu ponosić kosztów magazynowych w USA czy innych krajach. Towar leci bezpośrednio od producentów lub z chińskich magazynów. Długi czas oczekiwania? Za tę cenę? No jasne. Nieraz zdarzało się, że po miesiącu konsument już nie pamiętał dokładnie, co w zasadzie kupił. Były to zakupy pod wpływem chwili, impulsu, nieinwazyjne finansowo, bo tanie.Bez luki de minimis sytuacja się skomplikuje. Jeśli każda tandetna rzecz w owej paczce za 20 dol. będzie o 10 proc. droższa, do tego dojdą opłaty właściwe danym kategoriom, np. ubraniom czy elektronice, ich cenowa atrakcyjność może ucierpieć. W dodatku amerykańska poczta zawiesiła przyjmowanie nadchodzących paczek z Chin i Hong Kongu.Unia też dobiera się do chińskich platform. W odróżnieniu od Trumpa działa powoli i przewidywalnie. Jak pisze Agencja Reutera, jeszcze w tym tygodniu ma zostać zaprezentowany szkic dyrektywy nakazującej zwiększenie kontroli paczek z Chin na granicach UE, a także obciążenie odpowiedzialnością właścicieli wielkich platform, jak Temu, Shein czy Amazon, za towary, które są na nich sprzedawane. Także jeśli naruszają przepisy dotyczące bezpieczeństwa – a pojawiały się doniesienia o tym, że materiały i jakość produktów z chińskich platform mogą stanowić zagrożenie.Przeczytaj także: Kłopoty Temu? UOKiK rozpoczyna postępowanie wyjaśniająceFirmy te nie będą mogły – jak dotąd – twierdzić, że one dostarczają tylko platformę, która łączy chińskiego sprzedającego z europejskim klientem. Unia przymierza się też do reformy celnej i załatania luki de minimis, jak to zrobili Amerykanie, jednak to jeszcze potrwa. Trzesięnie ziemi Skoro ziemia trzęsie się pod Shein i Temu, można wieszczyć ich zmierzch? W żadnym razie. To wielomiliardowe biznesy, które nie rozsypią się jak domek z kart. PDD Holdings (Pinduoduo – właściciel Temu) zanotował w 2023 r. prawie 35 mld dol. (wzrost rok do roku o 86 proc.). Przychody za 2024 r. wyniosły 52,2 mld dol., znów tygrysi skok o 89 proc. rok do roku. A Temu, mimo swojego imponującego wzrostu, odpowiada tylko za kawałek tego biznesu. Aplikację tę pobrało 292 mln osób na świecie, a powstała zaledwie w 2022 r.Sheinowi też można pozazdrościć – ponad 32 mld dol. przychodów w 2023 r., 50 mld dol. w 2024 r., aplikację pobrało prawie 200 mln osób.Sprawdź też: Chińska platforma Temu na celowniku. Organizacje konsumentów apelują do KETandeta czy nie, Amazon nie mógł bezczynnie patrzeć, jak Chińczycy szturmują rynek i w USA odpalił usługę Amazon Haul – rodzaj outletu z tanimi produktami gorszej jakości poniżej 20 dol. A Chińczycy w miarę rozwoju nie mogli oddać mu pola szybkiej dostawy, dlatego już w zeszłym roku zaczęli część magazynować część towarów w USA i Europie (np. Niemcy, Francja), co z jednej strony pozwala im przyspieszyć dostawy, z drugiej przygotowuje na ewentualne opłaty celne.Osobną sprawą jest, że Trump, jako przedsiębiorca, potrafi świetnie liczyć i jest wyrachowanym człowiekiem. Zapowiedzią ceł na Kanadę wymógł na niej obietnicę, którą już i tak złożyła i zaczęła realizować w grudniu, przedstawiając to jako swój negocjacyjny sukces. Gdy służyło to jego celom, uchylił przepisy krępujące TikToka i jego chiński rodowód wtedy mu nie przeszkadzał. Jak sprawa z cłami będzie ostatecznie wyglądać? To się okaże.Skoro jest tak źle, czemu jest tak dobrze?Cła cłami, niby ziemia się trzęsie, a notowania PDD Holdings czy Alibaby nie tylko się nie załamały, ale wręcz wzrosły odpowiednio o 8,37 proc. i 3,79 proc. Gdzie tu sens i logika? Pieniądz lubi spokój, a inwestor, który podejmuje decyzje pod wpływem emocji, nie jest dobrym inwestorem.Odpowiedź Chin na cła Amerykanów nie była tak ostra, jak mogłaby być. Oba kraje tarmoszą się za uszy, USA odgrażają się wpisaniem Temu na listę firm zmuszających do pracy, Chiny wszczynają postępowanie przeciwko Alphabetowi (Google), lecz ostatecznie może to być po prostu przygotowanie do negocjacji.W tym tygodniu Trump ma rozmawiać z chińskim prezydentem. Inwestorzy mają więc nadzieję, że to chwilowe, że przywódcy się dogadają, a geopolityka przestanie chwiać notowaniami. Jednak chińskie firmy nie mogą na razie odetchnąć z ulgą, dalekie są od końca problemów. Zobacz też: Ból głowy Amerykanów. Nowy chiński model AI „jeszcze lepszy” od DeepSeekChoć nie aż tak bardzo, by wieszczyć tym platform rychły zmierzch i upadek. Nie ma na świecie takiej siły, Trumpa nie wyłączając, która wybije z nastolatka i młodego dorosłego potrzebę modnego ubierania się. Jeśli paczka t-shirtów za dolara będzie kosztować dwa dolary, to wciąż atrakcyjnie w porównaniu do 20 dolarów za produkt lepszej jakości. Po prostu przytnie wydatki gdzie indziej. A jeśli rośnie inflacja, ceny żywności, paliwa czy czynsze, to wręcz wskazane, by kupić tę paczkę t-shirtów za 2 dolary zamiast jeden za 20.