„Bardzo trudna sytuacja”. Coraz dłużej – muszą czekać na niektóre zabiegi w szpitalach pacjenci. Placówki wciąż nie dostały należności za świadczenia wykonane w 2024 r. Kwota tych zobowiązań ma być znana w drugiej połowie lutego. Część lecznic celowo wstrzymuje przyjęcia na zabiegi nielimitowane. Dyrektorzy boją się, czy NFZ w ogóle za nie zapłaci. Już w ubiegłym roku fundusz spóźniał się z zapłatą za nielimitowane i limitowane nadwykonania za każdy okres o kilka miesięcy. „Dlatego teraz z niepokojem czekają one na przelewy za ostatni kwartał 2024 r. Kwoty mają być znane, jak słyszymy w NFZ, w drugiej połowie lutego” – pisze „Dziennik Gazeta Prawna”.„21 lutego planujemy w związku z tym spotkanie z resortem zdrowia. Chcemy porozmawiać o tym, jak będzie wyglądało płacenie za świadczenia nielimitowane i limitowane wykonane ponad kontrakt. W ubiegłym roku płatności za wykonane świadczenia znacznie się opóźniły. Dla nas to sygnał, że polityka w tym zakresie się zmienia” – przyznaje Waldemar Malinowski, prezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych.Jest źle, a może być jeszcze gorzej Jak dodaje Malinowski, ta sytuacja ma przełożenie na podejście szpitali, które zwyczajnie ograniczają wykonywanie procedur. „Starają się mieścić w limicie, by nie dopuścić do nagromadzenia się niezapłaconych faktur, co może pogorszyć ich płynność finansową. A ta już teraz nie jest dobra. Jak informuje resort zdrowia, na koniec III kw. 2024 r. – bo danych za IV kw. jeszcze nie ma – wymagalne zobowiązania wykazało 241 szpitali działających w formie samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej (SPZOZ)” – pisze gazeta. Suma tych zobowiązań wynosi 3 mld zł.Dyrektorzy i związkowcy ostrzegają, że jeśli Ministerstwo Zdrowia nie zapewni regularnego płacenia za nadwykonania, szpitale zrezygnują z wykonywania dodatkowych świadczeń. Przedstawiciele placówek narzekają, że sytuacja jest bardzo trudna, a tracą na tym przede wszystkim pacjenci.CZYTAJ TEŻ: Rząd zdecydował. Wielkie obostrzenia dotyczące e-papierosów