Krzysztof Bondaryk w „Pytaniu dnia”. Była to prywatna zemsta ze strony Święczkowskiego i Kamińskiego – w ten sposób generał Krzysztof Bondaryk, obecnie pełnomocnik szefa MSWiA, a przed laty szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, odniósł się do oskarżeń i sprawy, jaką wytoczyła mu prokuratura Zbigniewa Ziobry. Sprawa Krzysztofa Bondaryka znalazła się wśród pierwszych kilkuset, jakie obecna prokuratura pod przewodnictwem Katarzyny Kwiatkowskiej przeanalizowała pod kątem poprawności postępowania. Chodzi o sprawy uruchomione przez prokuraturę kierowaną przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.Raport wykazał totalne upolitycznienie prokuratury, którą wykorzystywano do atakowania przeciwników politycznych.Dla PiS praca dla państwa jest grzechem– Ofiarą się nie czuję żadną, natomiast byłem osobą, którą poprzednia władza pisowska chciała zniszczyć i w sposób bezprawny inwigilować oraz oskarżać o rzeczy, których nigdy nie robiłem – powiedział Bondaryk. – Uważam, że śledztwo było prowadzone tendencyjnie pod tezę, aby dokopać byłemu szefowi ABW – mówił.Bondaryk zastrzegł, że przez wiele lat „pracował wyłącznie dla państwa polskiego, a nie dla jakiejkolwiek partii” i ocenił, że „w kręgu pisowskich czynowników praca dla państwa jest grzechem”. – Uważają, że to państwo jest nieważne, ich państwo jest ważne – podkreślił. – Bogdan Święczkowski, będąc szefem ABW przez ponad rok, dopuścił się wi elu nieprawidłowości, na przykład zarządził bezprawny podsłuch adwokata w 2008 r. Nie chce wymieniać nazwiska. Funkcjonariusze agencji, których do tego zmuszał, pisali notatki, dokumentujące bezprawność tych ruchów – Bondaryk opowiadał o powodach, dla których – jego zdaniem – został wzięty na celownik przez obecnego prezesa TK, a także przez byłego szefa służb Mariusza Kamińskiego.Bondaryk mówił, że budując polskie służby ma sobie niewiele do zarzucenia. W jego opinii za służby nie powinni odpowiadać „grzeczni chłopcy”, ale to nie znaczy, że mają zachowywać się jak przestępcy.CBA służbą bezpieczeństwa PiS– Odziedziczyliśmy po PiS-ie niekompetentne służby niezdolne do wykonywania ustawowych zadań. Mamy biurokrację specjalną, a nie służby specjalne. Bardzo trudno będzie je odbudować – stwierdził szef ABW w latach 2008–2013.Czytaj także: Wiceminister w opałach. Śledczy badają jego działalność poselskąBondaryk zdradził, że miał ofertę kupna z Izraela systemu podobnego do Pegasusa, ale odmówił. Ocenił wówczas, że ta technologia jest „technologią podwójnego przeznaczenia”. – Z jednej strony inwigiluje, ale z drugiej strony raportuje dane i wiedzę do serwerów czy służb obcych – wyjaśnił i zaznaczył, że twórcy oprogramowania Pegasus z NSO Group sami to oficjalnie przyznali.Bondaryk przyznał, że Pegasus był wykorzystywany do inwigilowania przeciwników politycznych, bo Centralne Biur Antykorupcyjne, jak to ujął, „było służbą bezpieczeństwa PiS”.PiS nie uznaje obecnie państwa polskiego– Przedstawiciele pisowskiego establishmentu nie uznają obecnie państwa polskiego za państwo prawomocne. Uważają, że to państwo jest nieważne. Ich państwo jest ważne i dla swoich celów będą niszczyć obecne struktury państwa polskiego – mówił.– Prokurator generalny, minister sprawiedliwości w poprzednim rządzie (Zbigniew Ziobro) był takim udzielnym księciem, który otrzymał w lenno prokuraturę i ministerstwo sprawiedliwości. Otrzymał możliwość kształtowania prawa dla celów prywatnych – ocenił Bondaryk. Dlaczego skasowano delegatury ABW?Bondaryk skomentował też decyzję rządu Prawa i Sprawiedliwości o zlikwidowaniu krajowych delegatur ABW. – Dla mnie to jest konsekwentna wieloletnia polityka polityków PiS-u (dotycząca) likwidacji polskiego kontrwywiadu. Służby kontrwywiadu państwa polskiego nie są własnością żadnej partii. I nie stały się własnością partii PiS. Ich własnością stało się CBA – stwierdził.– Państwu polskiemu to jest niezbędne, ale państwu PiS nie. Państwu PiS były potrzebne własne służby, służba bezpieczeństwa PiS – zastrzegł.Czytaj także: Dwa projekty w sprawie neosędziów. Tak chcą naprawić sądownictwoBondaryk powtórzył, że delegatury ABW zlikwidowano, żeby „takim Szmydtom było łatwiej”. Chodzi o skompromitowanego sędziego Tomasza Szmydta, który będąc podejrzanym o szpiegostwo, uciekł na Białoruś.Chodziło o utrzymanie władzy– Całe rozpoznanie terenowe pada. Zwalnia się ludzi, sprzedaje się sprzęt. Zmienia się struktury, także obieg korespondencji. Degraduje się miejsca i ludzi kontrwywiadu. Delegatury to są takie komendy wojewódzkie. Jeżeli z 16 delegatur zlikwidowano 11 na czele z delegaturą warszawską, najliczniejszą, to wydaje się, że odsłonięcie stolicy z punktu widzenia kontrwywiadowczego miało jakiś cel ułatwienia działalności obcym wywiadom, szczególnie rosyjskiemu – ocenił Bondaryk, zaznaczając, że politycy PiS-u do 2022 r. nie widzieli zagrożenia ze strony Wschodu.– Do tego czasu ich priorytetem były kwestie wewnętrzne, kwestie opozycji politycznej, utrzymania władzy – stwierdził.