Rozmowa TVP.Info. W tych wyborach każda sroka swój partyjny ogon chwali, a najmądrzej byłoby, gdyby rządząca koalicja wystawiła jednego kandydata – ocenia w rozmowie z portalem TVP.Info Joanna Senyszyn, która zdecydowała się wystartować w wyścigu o fotel prezydencki. Była posłanka SLD podkreśla, że wystawienie przez lewicę Magdaleny Biejat to dobry krok, który wynika również ze strategii samego Włodzimierza Czarzastego, by utrzymać się jako szef Nowej Lewicy. – Nie jest w partii Czarzastego, więc w razie niezłego wyniku nie zagrozi jego pozycji szefa – mówi. Z kolei o politykach Konfederacji mówi krótko: niebezpieczni nacjonaliści; reprezentują krwiożerczy kapitalizm i XIX-wieczną mentalność. Kamila Wronowska: Ogłosiła pani zamiar kandydowania. Jak idzie zbieranie podpisów?Joanna Senyszyn: Dziękuję, bardzo dobrze. Wici się rozeszły po całej Polsce i pod koniec lutego arkusze zaczną spływać do komitetu, który w tym tygodniu będzie zarejestrowany.Pytam w kontekście ostatnich wyborów do Senatu, bo wtedy PKW odmówiła rejestracji pani komitetu. Jest dziś pani kandydatką niezależną, a wtedy trudniej jest zbierać podpisy.Wtedy zdecydowałam się w ostatniej chwili i miałam bardzo mało czasu. Zebrałam trzy tysiące, ale PKW bardzo dużo z nich odrzuciła. Chodziło o to, że dana osoba nie mieszka w tej, czy tej dzielnicy. To dla mnie mało prawdopodobne, żeby 40 proc. wyborców nie wiedziało, gdzie mieszka. No ale musiałam przyjąć decyzję PKW o odrzuceniu podpisów do wiadomości. Nie za dużo zrobiło się lewicowych kandydatów na prezydenta? Pani, Magdalena Biejat, Adrian Zandberg, Piotr Szumlewicz…Na prawicy jest jeszcze więcej kandydatów. W przypadku prawicy będzie to chyba bardziej głosowanie partyjne. Startują, żeby przed drugą turą poprzeć kandydata PiS. A z taktycznego punktu widzenia wystawienie Karola Nawrockiego było dobrym ruchem PiS?Raczej nie, bo większość wyborców jest w centrum, a Nawrocki to skrajna prawica, jak Braun i Konfederacja. W dodatku wyborcy nie złapali się na bajeczkę o kandydacie niezależnym i większość dobrze wie, że to pisowiec z krwi i kości.Był jakiś lepszy kandydat?Na pewno, ale widocznie nie chciał startować jako PiS i nie byłby sterowalny.Wróćmy do lewicy. Czy były jakieś rozmowy, żeby jednak się zintegrować i wystawić jednego, wspólnego kandydata? O ile wiem, takich rozmów nie było. Wręcz przeciwnie. Magda Biejat odeszła z Razem, bo chciała kandydować na prezydenta. Podobnie jak Zandberg. W tych wyborach każda sroka swój partyjny ogon chwali, a przecież najmądrzej byłoby, gdyby rządząca koalicja wystawiła jednego kandydata.A nie zdziwiło pani to, że Włodzimierz Czarzasty postawił w wyborach prezydenckich na kobietę?Akurat to był dobry pomysł, bo główne partie wystawiają mężczyzn i miała szansę być jedyną kandydatką. W przypadku Magdy Biejat chodziło o to, że nie jest w partii Czarzastego, więc w razie niezłego wyniku nie zagrozi jego pozycji szefa. Dlatego w 2015 Lewica wystawiała (Magdalenę – red.) Ogórek, a w 2020 (Roberta) Biedronia, który wtedy był szefem Wiosny, więc spoza SLD. Wyniki rzędu 2 proc. pokazują, że to bardzo słaba taktyka.Jak pani widzi przyszłości Nowej Lewicy? Czarno widzę. Już w ostatnich wyborach parlamentarnych w 2023 r. nie mieli siły, by zebrać podpisy we wszystkich okręgach. Za czasów SLD było to nie do pomyślenia. Czarzasty korzysta z tego, że ma parę milionów subwencji rocznie i proporcjonalny do wyniku wyborczego udział w rządzie i samorządzie, w radach nadzorczych i zarządach spółek skarbu państwa, więc ma co rozdzielać i czym płacić partyjnym kolegom za to, że go słuchają. Gdyby nie to, jego partia już by nie istniała. Głównym problemem Czarzastego jest brak kadr, co dobrze było widać przy obsadzie ministerstw. Do ministerstwa sprawiedliwości wsadził faceta, który myślał, że można płacić służbową kartą za prywatny urlop, a o Wieczorku i Gduli nawet szkoda mówić. Tak robi każda partia: dochodzi do władzy i posadami nagradza swoich ludzi.Oczywiście. I to trzyma ludzi przy partii. Ale przecież kadencja kiedyś się skończy. A dziś wyborcy Lewicy coraz bardziej przechodzą na stronę Platformy Obywatelskiej. Rafał Trzaskowski pewniakiem jako następca Andrzeja Dydy? Kiedyś pewniakiem był Bronisław Komorowski, który ostatecznie nie obronił swojej drugiej kadencji. W wyborach nigdy nie ma pewniaka, ale w każdych widać, że wyborcy szukają wśród kandydatów kogoś spoza partyjnych układów. Tak było z Kukizem i Hołownią. Dlatego zdecydowałam się podjąć wyzwanie. Wyborcy nie chcą kolejnego, partyjnego długopisu w Pałacu Prezydenckim.Trzaskowski byłby takim długopisem? Oprócz Aleksandra Kraśniewskiego nie było dotąd żadnego prezydenta niezależnego od partii, która go wystawiła, a jak wiadomo, wyjątki potwierdzają regułę.Gdy patrzy pani na Konfederację, która rośnie w sondażach, to z niepokojem, czy nie? To ludzie niebezpieczni, nacjonaliści wrogo nastawieni do kobiet, emerytów, rencistów, osób z niepełnosprawnościami. Reprezentują krwiożerczy kapitalizm i XIX-wieczną mentalność. Wystarczy spojrzeć, co już robi w Ameryce Trump, jakie są hasła Le Pen we Francji, czy AfD w Niemczech.Wyobraża sobie pani Sławomira Mentzena w Pałacu Prezydenckim?Jestem spokojna, że nie zostanie wybrany. Teraz czas na niezależną kobietę, która będzie się kierować dobrem Polek i Polaków i dbać o ich portfele; na profesorkę nauk ekonomicznych, która będzie znała skutki podpisywanych ustaw i dopilnuje, że rządzący realizowali wyborcze obietnice.Tylko w TVP: „Niech uciekają”. Renata Dancewicz o politykach PiS