Były najemnik rządził nim jak prywatną armią. Choć formalnie zaliczano ich do rosyjskiej kompanii, oddział Dmitrija Majborodina rządził się swoimi prawami. Mieli własne odznaki, budzili postrach wśród kremlowskich oficerów, słuchali tylko rozkazów Majborodina. Ten były najemnik rządził nimi jak swoją prywatną armią – do czasu. Oddział grozy zakończył działalność, gdy w lesie odkryto zakopane zwłoki jednego z ich żołnierzy. „Wszyscy wiedzieli o jego śmierci”. Kapral Wiktor Utiajew, pseudonim Chuligan, spędził swoje ostatnie godziny, będąc przywiązanym do sosny, półnagim, na mrozie. Kara była reakcją na jego agresywne zachowanie – opisuje Mediazona w reportażu „Konsorcjum...” o byłym najemniku, który utworzył w rosyjskiej armii własną jednostkę, której żołnierze słuchali tylko jego rozkazów. ***Był 28 grudnia 2022 roku. Pod wpływem alkoholu „Chuligan” wrzucił granat do ognia. Dowódca kazał go więc surowo ukarać. Tajemnicze zniknięcie w rosyjskiej armii „Upił się do nieprzytomności, hałasował, po czym poszedł do toalety i nikt go już więcej nie widział” – taką wersję przekazano w notatce dowództwu 10. kompanii batalionu Sokół, 108. Gwardyjskiego Pułku Powietrznodesantowego, w której formalnie służył. Rzekome poszukiwania nie przyniosły efektów. Komitet Śledczy rosyjskiej armii planował wszcząć śledztwo w sprawie dezercji, ale zniknięcie było na tyle tajemnicze, że postanowiono ponownie przesłuchać świadków. Wszyscy powtarzali tę samą wyuczoną historię. „Wiktor Utiajew już nie żył. Jego ciało znaleziono zakopane w lesie w pobliżu miejsca zdarzenia półtora miesiąca później” – podaje Mediazona. Dlaczego wszyscy milczeli? Jak się okazało, zbiorowa amnezja powodowana była strachem przed 41-letnim dowódcą. Zobacz także: Atomowy arsenał Putina. Dezerter zdradził szczegółyMajborodin marzył o założeniu swojej armii najemników Starszy sierżant Dmitrij Majborodin, pseudonim Maj, przez swoich kolegów opisywany był jako „dominujący, autorytatywny, a nawet brutalny”. Służył w OMON, SOBR i wojskach wewnętrznych, później w Syrii i Libii jako najemnik Grupy Wagnera. Nagradzano go medalami. Na samym początku pełnoskalowej napaści na Ukrainę, w lutym 2022 roku, jego celem był Kijów, choć jeszcze poza strukturami rosyjskiej armii. Należał wówczas do „Związku Ochotników Donbasu”, paramilitarnej organizacji werbującej do walki przeciwko Ukrainie. W październiku 2022 roku podpisał kontrakt z Kremlem. Zebrał wokół siebie grupę żołnierzy i zostali wysłani do walk w obwodzie chersońskim. „Według sztabu Majborodin został wymieniony jako dowódca odcinka dowodzenia 10. kompanii powietrznodesantowej i miał pod swoją komendą tylko trzech żołnierzy: kierowcę, radiooperatora i karabiniera maszynowego. Jednak jego ambicje i nieformalne wpływy były o wiele większe” – czytamy. Gardził przełożonymi, budził postrach u podwładnychIgnorował rozkazy starszych stopniem oficerów, gardził łańcuchem dowodzenia. Nikt nie odważył mu się jednak sprzeciwić. „Dlatego, gdy ludzie w 10. kompanii zaczęli szeptać o udziale Majborodina w zniknięciu Utiajewa, nie było dla niego trudne uciszenie personelu. Ponadto zażądał od swoich podwładnych potwierdzenia wersji o dezercji Chuligana – i napisali oni niemal identyczne notatki wyjaśniające do dowódcy pułku: jakoby pijany poszedł ‘w sosny’ i nie wrócił, porzucając broń i rzeczy osobiste” – opisuje Mediazona. Utrzymać podwładnych „w ryzach” pomagał „Majowi” system kar i grzywien. Samym kijem, bez „marchewki”, nie mógł rządzić jednak długo po zabójstwie własnego żołnierza. Pod koniec stycznia 2023 roku stało się jasne, że sytuacja w 10. Kompanii wymknęła się spod kontroli. Zobacz także: Rekrutacja po rosyjsku. Oferują fortunę i wysyłają żołnierzy na rzeź***Sam miał wykopać sobie grób „Jesteś strasznie irytujący” – miał powiedzieć Majborodin przyprowadzonemu mu pijanemu „Chuliganowi”, gdy żołnierz został pojmany przez kompanów po wrzuceniu granatu do ogniska. W samej koszuli i spodniach przywiązano go do drzewa na całą noc. Wcześniej planowano, by w ramach kary sam wykopał sobie grób, ale zdecydowano, że przywiązanie wystarczy. Kiedy zaczął padać deszcz, dostał pelerynę z dużego worka na śmieci. Gdy odwiązano go rano od drzewa, ledwo mógł ustać na nogach. Był środek zimy, więc temperatury zrobiły swoje. „Kaprala porzucono w pobliżu ziemianki, gdzie zmarł kilka godzin później – według śledczych, na skutek odniesionych obrażeń i hipotermii” – wskazuje Mediazona. W ciągu kilku kolejnych tygodni śledczym udało się przełamać zmowę milczenia w oddziale Majborodina. Ci, którzy wcześniej odczytywali historię o dezercji, tym razem zeznawali przeciwko dowódcy. Zbrodnia bez kary Zakopane w sosnowym lesie ciało łatwo było znaleźć. Ekshumację przeprowadzono 14 lutego 2023 roku. Majborodina zatrzymano pod koniec marca. Zaprzeczył zarzutom. Choć śledztwo zakończyło się w niespełna rok, w lutym 2024 r. Sąd Wojskowy Południowego Okręgu odmówił zajęcia się sprawą, uznając, że to nie jego jurysdykcja. Nie wiadomo, gdzie toczy się obecnie proces – konstatuje Mediazona. Zobacz także: Trump wraca do pomysłu z czasów zimnej wojny. Rosjanie nie pozostają dłużni