„Już za sto dni matura”. Białe bluzki i granatowe spódnice dopiero w latach 90. zamieniły się na balowe kreacje. Wtedy też studniówki, bo o nich mowa, zaczęły przenosić się z sal gimnastycznych do lokali gastronomicznych, a maturzyści zamiast pieszo czy komunikacją miejską, zaczęli przyjeżdżać na zabawę limuzynami. Jak na przestrzeni lat zmieniały się studniówkowe trendy i obyczaje? Studniówka w czasach PRL dla większości maturzystów była bardzo ważnym wydarzeniem. Ten pierwszy duży bal był zwiastunem wchodzenia w dorosłość. Chwilę później dojrzałość uczniów i uczennic weryfikowała pozytywnie zdana matura. Studniówka czasów PRL. Tylko w szkolnych murachStudniówki w czasach PRL odbywały się zdecydowanie w dużo skromniejszych warunkach, niż ma to miejsce obecnie. W dużej mierze organizowano je w szkołach a dokładnie na salach gimnastycznych. Czasem odbywały się w domach kultury czy wiejskich remizach a w hotelach, czy lokalach gastronomicznych sporadycznie. Te wybierane były od czasu do czasu na imprezę, której dziś już się zazwyczaj nie praktykuje, czyli bal maturalny odbywający się po zakończonych egzaminach. Jeden z pierwszych organizowanych nie na sali gimnastycznej jednego z liceów w Szczecinie, ale słynnej i uchodzącej za luksusowy lokal – Kaskadzie, miał miejsce w 1963 roku. Studniówka była jednak studniówką i do czasu zmiany ustroju, a nawet jeszcze kilka lat po upadku komunizmu odbywała się nigdzie indziej jak w szkolnych murach. Pani Anna Bartosińska, która uczęszczała do warszawskiego liceum im. Mikołaja Kopernika w latach 70., pamięta, że przygotowania do zabawy rozpoczęły się dwa tygodnie przed studniówką. – Najpierw zbieraliśmy materiały do udekorowania sali gimnastycznej, a z racji tego, że ciągle były niedobory, trzeba było wszystkiego szukać. Po drodze okazywało się, że ktoś miał krepinę, komuś został worek serpentyn z zabawy sylwestrowej. O dziwo nie było problemów z balonami, bo studniówki tak jak i teraz odbywały się w trakcie karnawału, więc w kioskach i sklepach było ich pod dostatkiem – opowiada. H2: Studniówkowy „must have”, czyli siatka maskującaTo właśnie na salach gimnastycznych, ewentualnie na szkolnych korytarzach odbywała się studniówkowa zabawa. Oprócz wspomnianych przez panią Annę serpentyn, krepin i balonów, obowiązkową dekoracją była siatka maskująca zawieszana pod sufitem. Ten element miał specjalną „misję” do spełnienia. Jaką? Obniżał sufit zazwyczaj dosyć wysokich pomieszczeń i w ten sposób tworzył wrażenie większej intymności.– Z tym elementem problemu nie było, bo w czasach PRL chyba nie było rocznika, w którym nie znalazł się ojciec wojskowy – wspomina pani Anna. W przygotowaniach do studniówek w czasach PRL, podobnie jak ma to miejsce do dziś, brali udział zarówno uczniowie, jak też ich rodzice. Zadaniem tych drugich było nie tylko przygotowanie poczęstunku, ale też przypilnowanie młodzieży, by nie nabroiła podczas studniówkowej zabawy. Udawało się? Nie do końca. Pan Mirosław Głowacki, który liceum kończył w drugiej połowie lat 80. w Puławach wspomina, że choć oficjalnie na stołach królowała oranżada, woda sodowa i kilka butelek słynnej Coca-Coli, w szkolnych toaletach oraz pod stołem rozlewane były napoje z procentami. – Niektórym udało się wnieść butelki z wódką czy winem w plecakach, albo ktoś dogadał się z zespołem grającym na naszej zabawie i alkohole zostały przemycone w futerale gitarzysty. Oczywiście nic za darmo, bo muzyk zażądał zapłaty w postaci dwóch butelek dla zespołu, ale i tak kolegom opłacało się dobić targu – opowiada pan Mirosław.Pamięta, że nie wszystkim trunki poszły na zdrowie i dosyć szybko zakończyli zabawę. Studniówkowe menu. Kanapki z szynką konserwową jako symbol luksusuCo poza napojami bez alkoholu pojawiało się na studniówkowych stołach w czasach PRL? Głównie kanapki z pastą jajeczną, czy makreli, wędliną, najczęściej mortadelą, ale bywało, że z szynką konserwową, która w czasach PRL uchodziła za towar luksusowy. Nie brakowało też królowej tamtej epoki, czyli sałatki jarzynowej oraz słonych paluszków. Wśród dań ciepłych prym wiodły kotlety mielone, rosół albo bigos. Biała bluzka i granatowa spódnica za kolano u dziewcząt, u chłopców ciemne garnitury i krótkie krawaty. Taki, jak powiedzielibyśmy dziś dress code, obowiązywał na studniówce czasów PRL. – Na tę nieco krótszą długość spódnicy grono pedagogiczne często przymykało oko, podobnie jak na nasze makijaże, które były zazwyczaj bardzo subtelne i fryzury, w których przeważały zakręcone loki. Pamiętam, że zakazano jedynie malowania ust czerwoną szminką – wspomina pani Anna. Studniówki w PRL. Ten rocznik nie bawił się w ogóle albo do 21W latach 80. a więc w czasach kryzysu buty kupowano na kartki. Zdarzało się, że kilka dziewczyn z jednej klasy tańczyło poloneza w takich samych pantoflach z Radoskóru (firmy produkującej w tamtych czasach obuwie), bo akurat taki model rzucono do osiedlowego sklepu. Kupowano to, co było. Nikt nie wybrzydzał. Podczas studniówek grały przeważnie zespoły. Dopiero pod koniec lat 70. zastępował je w niektórych szkołach profesjonalny prezenter muzyczny. Kulminacyjnym punktem studniówek były występy artystyczne uczniów, zazwyczaj w formie kabaretu czy zabawnych wierszyków na temat grona pedagogicznego. Każda studniówka, jak ma to miejsce do dziś, rozpoczynała się od poloneza. – Tańczyliśmy tylko my, uczniowie. Osoby towarzyszące, które z nami przyszły, oglądały nasze taneczne popisy wraz z rodzicami. Dziewczyny miały w rękach białe chustki, a pierwszą parą był najlepszy uczeń w szkole i dyrektorka – wspomina pan Mirosław. Zabawa odbywała się zazwyczaj do północy, ale bywało, że i do 3 nad ranem. Jedynym rocznikiem, który musiał zakończyć zabawę przed 21 albo w ogóle z niej zrezygnować był ten z 1982 roku. Wymusił to trwający stan wojenny oraz godzina milicyjna. Studniówki lat 90. Czerwone majtki i podwiązka na szczęścieKiedy w Polsce ustrój się zmienił, również studniówki uległy sporej metamorfozie. Uczennice białe bluzki i granatowe spódnice zamieniły na balowe suknie. Pod koniec lat 90. modne były te wykonane z połyskującej tafty z gorsetem albo górą na cienkich ramiączkach i rozcięciem na dole odsłaniającym nogę. Uczniów wciąż obowiązywały garnitury, ale krótkie czarne krawaty zastąpiły te w oryginalne wzory i kolorowe. – Na studniówce nie wypadało pojawić się bez „gadżetów” przynoszących szczęście. Trochę jak na swoim własnym ślubie. Obowiązkowe stały się czerwone majtki oraz podwiązka w tym samym kolorze. Pamiętam, że choć w 1998 roku w sklepach było już wszystko, to przed sezonem studniówkowym zakup czerwonych majtek w stolicy był ogromnym wyzwaniem – śmieje się pani Iwona Czechowska, która maturę zdawała w liceum im. Stanisława Żeromskiego. Makijaże stały się coraz bardziej wyraziste, zgodne z obowiązującymi trendami a na głowach maturzystek można było zobaczyć przeważnie misternie upięte koki. Według kolejnego obowiązującego przesądu włosy ścinało się dopiero po zdanej maturze. Z sal gimnastycznych do hoteli i lokaliWiększość studniówek w drugiej połowie lat 90. przeniosła się z sal gimnastycznych do lokali gastronomicznych albo hoteli. Niektóre ze względów praktycznych, bo dyrekcja nie chciała, by nowa podłoga została szybko zniszczona przez szpilki maturzystek, inne, bo tak chcieli rodzice i uczniowie. Byli jednak i tacy, którzy tradycji studniówki w szkole nie przerwali i wciąż przygotowywali ją własnymi siłami. W Warszawie z dekoracji, co roku w innej tematyce, słynęło m.in. liceum im. Joachima Lelewela. Na stołach nadal można było znaleźć kanapki i sałatki, ale pojawiały się coraz bardziej wykwintne dania. Studniówkowicze raczyli swoje podniebienia dewolajami, czy piersią z kurczaka z ananasem i serem z dodatkami w formie porcji frytek i surówek. Nie brakowało ciast, a nawet tortów, które pojawiały się na sali o północy. Grono pedagogiczne podobnie, jak w czasach PRL, miało swój oddzielny stół, a rodzice dbali o to, by nie brakowało tam nie tylko jedzenia i picia, ale również alkoholu. Młodzież, podobnie jak ich poprzednicy, przemycała procenty np. whisky w termosie albo małych butelkach, które mieściły się w damskiej torebce. Do miejsc, w których odbywały się zabawy, maturzyści z bogatszych domów zaczęli przybywać nie pieszo albo komunikacją miejską, ale samochodami rodziców, a nawet limuzynami. Na te drugie moda nastała około 2003 roku. W Polsce był to czas, kiedy zaczął rozwijać się clubbing, a dyskoteki i kluby zwłaszcza z muzyką techno rosły jak grzyby po deszczu. Maturzyści często kończyli zabawę właśnie w takich miejscach. Jak polonez to tylko KilaraAtrakcjami, które towarzyszyły zabawie, była obecność fotografa, który wykonywał zdjęcia klasowe oraz dokumentował zabawę oraz operatorów, którzy przygotowywali pamiątkowe filmy ze studniówki. – Wszyscy byli bardzo zadowoleni, bo wtedy jeszcze kaseta VHS, na której znalazło się nagranie, miała okładkę z obrazkiem i napisem „Studniówka 1998”, a na początku filmu zestawiono zdjęcia wszystkich nas z dzieciństwa i jak wyglądaliśmy wtedy, kiedy zdawaliśmy maturę. To był bajer, którego moi znajomi bardzo mi zazdrościli, wręcz się tym zachwycali – wspomina pani Iwona. Przyznaje, że film ze studniówki, podobnie jak ze swojego wesela, obejrzała może raz albo dwa. Kaseta do dziś leży w pudle z pamiątkami. Wciąż stałym elementem studniówek był polonez, ale i tu nastąpiła pewna zmiana. A to za sprawą filmu Andrzeja Wajdy „Pan Tadeusz”, który miał swoją premierę w 1999 roku. Od tego czasu większość, jeśli nie prawie wszystkie polonezy, tańczone były do kompozycji Wojciecha Kilara pochodzącej właśnie z tej produkcji. Tak dziś wyglądają studniówki. To, co najlepsze i najdroższeDziś studniówka zazwyczaj nie jest już pierwszym takim balem, na którym bywa młodzież. Wciąż jednak zarówno uczniowie, a na pewnym etapie także rodzice prześcigają się w pomysłach na to, by impreza była na jak najwyższym poziomie. Bywa, że wszyscy poddają się temu szaleństwu, ale wśród nich są także ci, którzy starają się tonować zapędy i emocje. – To głównie „przypadłość” prywatnych szkół. Ma być wszystko, co najlepsze i najdroższe. Picie, jedzenie, atrakcje w formie foto budki czy innych wymysłów ostatnich lat. Osobiście mnie to nieco śmieszy, ale przecież się nie wyłamię, żeby córka była potem wytykana palcami – mówi pani Marzena, której córka jest tegoroczną maturzystką. Nieco inaczej jest w szkołach państwowych, ale i tu często rodzice starają się ze studniówki zrobić wesele. – Kombinują z menu, prezentami dla kadry pedagogicznej, ale i miejscami, gdzie ma się odbyć studniówka – opowiada pani Barbara, której córka chodzi do jednego z państwowych liceów w Gdańsku. Ile dziś kosztuje studniówka?Ile to kosztuje? Zabawa w hotelu albo lokalu z tzw. wyższej półki to kwota ok. 1000-1200 zł od ucznia i 800-1000 zł od osoby towarzyszącej. Zabawy organizowane przez rodziców i uczniów państwowych szkół są tańsze. To wydatek rzędu 350-500 zł. Osoba towarzysząca płaci zazwyczaj 200-250 zł. W studniówkowym menu nadal królują klasyki takie jak rosół, kotlet z bukietem surówek i frytkami, ale pojawiają się też deski serów, hummus z warzywami, sushi albo burgery. Do kosztów studniówki trzeba doliczyć jeszcze cenę sukienki albo garnituru, fryzjera oraz profesjonalnego makijażu.Fanaberia i zbędny wydatek? Być może, ale przecież studniówkę ma się tylko raz w życiu.