Mroczna historia i dzisiejsza gra USA. Donald Trump chce odebrać Danii Grenlandię. Roszczenia amerykańskiego prezydenta skłaniają Grenlandczyków do przypomnienia mrocznego rozdziału w historii. To skandal ze spiralami i eksperyment z asymilacją 22 grenlandzkich dzieci w Danii. Grenlandia, która jest w dużej mierze zamieszkana przez rdzennych Inuitów, oficjalnie przestała być duńską kolonią w 1953 roku. Nie uzyskała jednak niepodległości, lecz stała się duńską prowincją. Do 1979 roku nie miała własnego parlamentu i rządu. Teraz ma pewną autonomię i własny rząd, ale nadal należy do Danii.Trzy lata temu duńskie radio ujawniło mroczny rozdział w grenlandzko-duńskiej historii. Okazało się, że w latach 60. i 70. ubiegłego wieku tysiące grenlandzkich kobiet, w tym wiele nieletnich, zostało zmuszonych do stosowania wkładek domacicznych, aby zapobiec ewentualnej ciąży. Stało się to na polecenie Danii.„Pamiętam straszny ból”Dania wprowadziła na Grenlandii obowiązkową antykoncepcję, bo chciała tam ograniczyć wzrost populacji i zmniejszyć liczbę dzieci urodzonych poza związkiem małżeńskim. Dziewczynki były wysyłane do urzędnika do spraw zdrowia bez wiedzy rodziców.– Niektóre z dziewcząt płakały już w poczekalni. Byłyśmy jeszcze takie młode i w ogóle nigdy nie byłyśmy z chłopcami. Spirale, które nam zakładano, były duże i przeznaczone dla dorosłych kobiet. Pamiętam ten straszny ból – powiedziała Henriette Berthelsen w rozmowie z Deutsche Welle.Czytaj także: Stan wyjątkowy i nowe dekrety. Wielkie zmiany w USABerthelsen i inne kobiety pozwały w ubiegłym roku roku państwo duńskie, domagając się odszkodowania i oficjalnych przeprosin. Dla wielu kobiet przymusowa antykoncepcja skończyła się problemami zdrowotnymi i traumą.Eksperyment z dziećmiAle to nie wszystko. Pod koniec lat 90. wyszedł na jaw eksperyment z udziałem 22 grenlandzkich dzieci, który był prowadzony od 1951 roku. Dzieci w wieku od sześciu do ośmiu lat, pochodzące z rodzin z problemami, zostały przewiezione do rodzin zastępczych w Danii, aby nauczyć się duńskiego języka i kultury, a następnie „modernizować” Grenlandię.Eksperyment społeczny nie powiódł się. Dzieci nie wróciły później do swoich rodziców, ale do sierocińców na Grenlandii. Sześcioro pozostało w Danii i zostało tam adoptowanych. U wielu z nich rozwinęły się zaburzenia psychiczne, a połowa z nich zmarła w młodym wieku.Czytaj także: Rozmowa z Trumpem „poszła bardzo źle”. Duńczycy „w trybie kryzysowym”„Aroganckie spojrzenie”Ebbe Volquardsen, historyk kultury z Uniwersytetu Grenlandzkiego, ocenia, że celem takiej polityki Danii „była jak największa asymilacja Inuitów z duńskim stylem życia”. Kopenhaga przekonywała, że chce poprawić warunki życia Grenlandczyków.– Przez długi czas strona duńska była przekonana, że ma najlepsze intencje i trzeba pomóc Grenlandczykom. Ten arogancki pogląd na grenlandzką kulturę przewija się przez całą historię – wyjaśnia Volquardsen.Część z około 57 tys. Grenlandczyków domaga się rzeczywistej niepodległości państwa, co próbuje wykorzystać Donald Trump. Niedawno zaprzysiężony prezydent USA po raz kolejny wysuwa roszczenia do największej wyspy świata o geopolitycznie ważnym położeniu w Arktyce. Rzekomo miałoby to służyć bezpieczeństwu USA i całego świata. Po raz pierwszy zaproponował on zakup wyspy od Danii w 2019 roku, podczas swojej pierwszej prezydentury.Przekonania Trumpa, że Grenlandia mogłaby dobrowolnie przyłączyć się do USA, rozwiał szef rządu Grenlandii Múte B. Egede. Wyraził gotowość pogłębienia współpracy, ale oświadczył: „Nie chcemy być Duńczykami. Nie chcemy też być Amerykanami. Chcemy być Grenlandczykami”.Według Volquardsena Grenlandia czerpie korzyści z amerykańskich roszczeń, ponieważ zmuszają one Danię do ponownego przemyślenia swoich stosunków z Grenlandczykami.Czytaj także: Grenlandia na celowniku Trumpa. „To już nie było humorystyczne”