80 lat od zbrodni. Na plaży w Palmnicken 80 lat temu Niemcy zamordowali ponad dwa tysiące więźniów obozu koncentracyjnego Stutthof. – Zbrodnia w Palmnicken była jednym z największych masowych mordów popełnionych przez Niemców podczas marszów śmierci na żydowskich więźniach w ostatnich miesiącach drugiej wojny światowej. Można ją uznać za przerażające zwieńczenie ludobójstwa i jeden z ostatnich aktów Holokaustu – powiedziała dr hab. Monika Tomkiewicz, historyczka w Biurze Badań Historycznych IPN.Dokładnie 80 lat temu, 31 stycznia 1945 roku, na bałtyckiej plaży w Palmnicken (teraz Rosja) Niemcy zamordowali co najmniej 2 tysiące więźniów i więźniarek z podobozów KL Stutthof.Niemiecki obóz koncentracyjny Stutthof powstał zaraz po wybuchu drugiej wojny światowej około 35 km od ówczesnego Wolnego Miasta Gdańska. Już 2 września 1939 roku dotarł tam pierwszy transport więźniów, głównie Polaków aresztowanych w Gdyni i Wolnym Mieście Gdańsku.W kolejnych latach hitlerowskie władze kierowały tam Polaków z terenów Generalnego Gubernatorstwa, a także Żydów oraz przedstawicieli innych narodów. W 1944 roku stworzono wiele podobozów Stutthofu, m.in. w Gdańsku, Elblągu, Bydgoszczy.W sumie do obozu trafiło ok. 110 tysięcy więźniów. Zginęło około 65 tysięcy z nich, w tym ok. 28 tysięcy więźniów pochodzenia żydowskiego. Jesienią 1944 roku w KL Stutthof uruchomiono komorę gazową.Marsze śmierciPod koniec stycznia 1945 roku sowieckie oddziały pancerne były już około 50 km od obozu, w którym przebywało około 25 tysięcy więźniów. Wtedy Paul Werner Hoppe, komendant KL Stutthof, nakazał ewakuację obozu i podobozów. Rozkaz wydał Heinrich Himmler, dowódca SS i policji. Odczytano go 25 stycznia 1945 roku na porannym apelu.Każdy więzień dostał przed wymarszem 500 g chleba i odrobinę margaryny lub sera topionego. Część zjadła prowiant jeszcze przed rozpoczęciem ewakuacji. Tego dnia obóz opuściła pierwsza, licząca ponad 1,1 tys. więźniów kolumna eskortowana przez uzbrojonych esesmanów.Nocą temperatura spadała poniżej minus 15 stopni. Brakowało żywności i wody. Kolejnego dnia z terenu KL Stutthof ruszyła druga grupa więźniów. Rozpoczęto też ewakuację około 27 tysięcy więźniów z podobozów KL Stutthof.Czytaj także: 80. obchody wyzwolenia Auschwitz. Historie i wspomnienia ocalałychSzlak znaczyły zwłoki więźniówNiemcy skierowali kolumny ewakuacyjne na zachód od położonej nad Bałtykiem miejscowości Palmnicken (polskie Palmniki, teraz Jantarnyj, Rosja) na Półwyspie Sambijskim. Według relacji świadków szlak znaczyły zwłoki więźniów leżące przy szosie, w zaspach śniegu lub wrzucone do przydrożnych rowów.– Szacuje się, że już podczas pierwszego etapu, liczącego kilkadziesiąt kilometrów marszu śmierci, zmarło lub zostało zamordowanych około 100 więźniów wschodniopruskich podobozów KL Stutthof. Kto nie miał siły maszerować, zwykle ginął od kul strażników z SS – powiedziała Tomkiewicz.Więźniów umieszczono w odkrywkowej kopalni bursztynu w Palmicken, a 31 stycznia 1945 roku strażnicy wypędzili Żydów na tamtejszą plażę.– Więźniowie uformowali liczące po 50 osób kolumny. Esesmani nakazali im wejść do lodowatej wody. Według relacji, Żydów bito kolbami i kopano. Następnie strażnicy otworzyli ogień z broni maszynowej – powiedziała dr Tomkiewicz.Szacuje się, że w nocy z 31 stycznia na 1 lutego 1945 r. w rejonie Palmnicken, na bałtyckiej plaży, w wodzie i na lądzie zginęło co najmniej 2 tys. Żydów, w większości kobiet. Część ocalałych ukryła się w okolicy, a okoliczna niemiecka ludność wspierana przez członków Hitlerjugend i Volkssturmu oraz esesmanów urządzała na nich polowania. Schwytanych rozstrzeliwano na miejscu.Z masakry w Palmnicken i ocalało zaledwie kilkanaście osób. Dokładna liczba wszystkich zamordowanych w nocy z 31 stycznia na 1 lutego nie jest znana, ponieważ wiele osób utonęła w Bałtyku. Według historyków mogło zginąć ok. 4 tys. Żydów. Sprawcy tego mordu nie zostali osądzeni.Czytaj także: Burza o rocznicę pogromu Żydów w Austrii. Kordon wokół pomnika ofiar