DeepSeek podbija rynek. Chińczycy znów grają na nosie gigantom. W zeszłym tygodniu firma DeepSeek udostępniła swoją odpowiedź na ChatGPT – równie bystrą, ale znacznie tańszą w utrzymaniu. A skoro nie widać różnicy… Nie jest to może powtórka z 1929 roku, ale w kontekście akcji firmy Nvidia już teraz mówi się o „krachu”. Trudno zresztą nazywać sprawy inaczej: amerykański gigant był do dziś najdroższą firmą na świecie. Już nie jest, bo w krótkim czasie spółka straciła ponad 600 miliardów dolarów z kapitalizacji i wyceniana jest już „tylko” na 2,9 biliona. To mniej niż Apple (3,4 bln) i Microsoft (3,1 bln). Już teraz mamy do czynienia z największym jednodniowym spadkiem w dziejach giełdy. Inni wielcy też tracą, choć nie aż tak spektakularnie. Co się dzieje? Przełom z ChinChatGPT, nie ma co do tego wątpliwości, zmienił świat. Po wielkim sukcesie produktu firmy OpenAI, miliardy, a pewnie i biliony dolarów popłynęły w kierunku krainy zwanej „sztuczną inteligencją”. Krainy, dodajmy, angażującej „superkomputery”, najnowocześniejsze procesory i chipy, dostarczające systemom AI mocy obliczeniowej. Czipy, w których produkcji wyspecjalizowała się Nvidia właśnie – akcje firmy, znanej wcześniej głównie miłośnikom komputerów i gier, od 30 listopada 2022 roku, gdy zadebiutował ChatGPT, wzrosły o… 705 procent. Nie mogło być inaczej: w sztuczną inteligencję, chcąc iść z duchem czasu, zainwestowali wszyscy giganci. Miliardy płynęły od Amazona, Microsoftu, Google’a czy Mety, a ich szefowie deklarowali kolejne gigantyczne nakłady na rozbudowywanie centrów danych. I wtedy, zupełnie znikąd, wyskoczył DeepSeek. Model równie dobry i równie mądry co te amerykańskie, ale za to znacznie tańszy w utrzymaniu. W ciągu zaledwie kilku dni od premiery stał się najchętniej pobieraną aplikacją w USA. Użytkownicy chwalą sobie, że – inaczej niż ChatGPT – nie boi się odpowiedzi na trudne pytania. Potrafi nazwać film „słabym”, nie wzbrania się też przed poruszaniem kontrowersyjnych wątków. Powie co prawda żart o Donaldzie Trumpie, ale już przestaje rozumieć, gdy poprosić go o krytykę prezydenta Chin Xi Jinpinga.Ale nie w tym tkwi siła tego, co stworzyli Chińczycy. DeepSeek został opracowany za ułamek kwot, jakie amerykańskie firmy wydają na rozwój swoich systemów AI. Według doniesień, DeepSeek-V3, na którym opiera się aplikacja, został wytrenowany za około 5,6 miliona dolarów przy użyciu zaledwie 2048 procesorów Nvidia H800. Co więcej, model chińskiej firmy wymaga mniej mocy obliczeniowej, co przekłada się na niższe koszty utrzymania i szybszą dostępność.DeepSeek stał się dowodem na to, że można ominąć amerykańską dominację technologiczną i rozwijać AI na własnych zasadach. Chińska firma, bazując na lokalnych talentach i otwartym kodzie źródłowym, nie tylko weszła do rywalizacji z gigantami, ale – być może – wywróciła do góry nogami ich model biznesowy. OpenAI tymczasem otwartość - w technologicznym rozumieniu - ma wyłącznie w nazwie. Kim jest Liang Wenfeng? DeepSeek jest postrzegany w Chinach jako przykład lokalnej innowacji, która nie tylko odpowiada na amerykańskie wyzwania, ale też przełamuje technologiczne bariery narzucone przez sankcje. Wobec nałożonego przez Waszyngton embarga na sprowadzanie najnowocześniejszych chipów trzeba było sobie bowiem radzić przy użyciu znacznie słabszego, ale dostępnego na chińskim rynku sprzętu.Liang Wenfeng, założyciel firmy, stał się bohaterem narodowym, a jego wizja udowadnia, że chińska AI może być niezależna od zachodnich rozwiązań.40-letni absolwent inżynierii informacyjnej, zanim założył DeepSeek, zbudował swoją fortunę jako menedżer funduszu hedgingowego High-Flyer, specjalizującego się w algorytmicznym handlu akcjami. Już wtedy wykorzystał sztuczną inteligencję i chipy Nvidia, aby maksymalizować zyski swojego funduszu.W 2023 roku Liang postanowił przenieść swoje doświadczenie z finansów do świata AI. Rozpoczął budowę jednego z największych klastrów obliczeniowych w Chinach, łącząc zakupione wcześniej procesory Nvidia z lokalnie dostępnym sprzętem. Jego podejście było proste: zoptymalizować każdy element procesu, od projektowania modeli po ich trening, i pokazać, że sztuczna inteligencja na najwyższym poziomie nie wymaga miliardowych nakładów.Liang, w przeciwieństwie do amerykańskich odpowiedników, zdecydował się na pełną transparentność. DeepSeek opublikował szczegóły techniczne swoich modeli, dzieląc się wynikami badań z całym światem. Podejście wzbudziło podziw, dało też jasny sygnał, że innowacje nie muszą być jednoznacznie kojarzone wyłącznie z Doliną Krzemową.Co więcej, DeepSeek udowodnił, że chińska strategia „lokalnych talentów” działa. Zespół firmy to w większości absolwenci chińskich uczelni, bez doświadczenia w amerykańskich instytucjach, co pokazuje, że Chiny są w stanie rozwijać technologie niezależnie od Zachodu. Firma Lianga słynie z tego, że rekrutuje najlepszych z największych firm, płacąc im zdecydowanie najwięcej w kraju. Ich siedzibę nazywa się żartobliwie „kampusem dla geniuszy”. Skojarzenia z początkami Muska w X nasuwają się same – kontrowersyjny miliarder też zapraszał do siebie największe gwiazdy świata programistów. A ci chętnie z zaproszenia korzystali. Ofiara cyberatakuDoradca ds. technologii z Singapuru, Vey-Sern Ling, powiedział BBC, że sytuacja może „potencjalnie wykoleić uzasadnienie inwestycyjne dla całego łańcucha dostaw AI”.Jednak gigant bankowy z Wall Street, Citi, ostrzegł, że chociaż DeepSeek może stanowić wyzwanie dla dominującej pozycji amerykańskich firm, takich jak OpenAI, problemy, z jakimi borykają się chińskie firmy, mogą zahamować ich rozwój.„Szacujemy, że w nieuchronnie bardziej restrykcyjnym środowisku dostęp USA do bardziej zaawansowanych chipów jest przewagą” – napisano w raporcie.Tymczasem DeepSeek poinformował w poniedziałek, że padł ofiarą cyberataku.„Z powodu masowych ataków złośliwych na usługi DeepSeek tymczasowo ograniczamy rejestracje, aby zapewnić ciągłość usługi” – napisano w oświadczeniu. „Obecni użytkownicy mogą logować się jak zwykle. Dziękujemy za zrozumienie i wsparcie”.