Dyktatura się utrzyma. Trwa główny dzień zorganizowanego przez białoruski reżim głosowania, w którym rządzący od 31 lat Alaksandr Łukaszenka zamierza sięgnąć po siódmą kadencję rządów. Opozycja nazywa to głosowanie „bez-wyborami” – bo nie ma w nim realnych oponentów ani szans na demokratyczny proces. Białorusini mogą głosować do godziny 20 (18 w Polsce). Za granicą nie otwarto lokali wyborczych, ze względów „bezpieczeństwa”. Po raz pierwszy w historii niezależnej Białorusi w ochronę lokali wyborczych w wyborach prezydenckich są zaangażowane nie tylko milicja, lecz także jednostki armii oraz oddziały zmobilizowanych rezerwistów sił specjalnych. Patrole wojskowe uzbrojone w broń automatyczną patrolują ulice miast. Zgodnie z nowelizowaną w ubiegłym roku ustawą żołnierze i funkcjonariusze milicji mają prawo używać ostrej amunicji dla „podtrzymania porządku publicznego”. Władze obawiają się powtórzenia masowych powyborczych protestów społecznych z sierpnia 2020 roku.Formalnie do walki o urząd prezydenta stanęło pięcioro kandydatów, jednak wszyscy, oprócz niezmiennego od trzech dekad lidera, pełnią w nich funkcję formalną. Wśród „kandydatów" są liderzy proreżimowych partii oraz Hanna Kanapacka, była członkini opozycyjnej (zlikwidowanej już) Zjednoczonej Partii Obywatelskiej (AHP).Wybory przebiegają w atmosferze strachu i represji. W kraju nie ma już partii opozycyjnych i niezależnych mediów. Propaganda państwowa prowadzi kampanię na rzecz Aleksandra Łukaszenki. Większość społeczeństwa odnosi się do wyborów obojętnie. Mieszkańcy są przekonani, że po raz kolejny będą sfałszowane. Kraje zachodnie i organizacje międzynarodowe oświadczyły, że nie uznają wyborów na Białorusi za uczciwe, a ich wyników – za ważne.Szefowa PE Metsola: Wybory na Białorusi to farsaLiderka opozycji białoruskiej Swiatłana Cichanouska oświadczyła, że ani Białorusini ani społeczność międzynarodowa nie uznają wyników niedzielnych „wyborów”. Parlament Europejski wezwał w rezolucji UE i państwa członkowskie, by nadal nie uznawały Łukaszenki jako prezydenta po „wyborach”, które uznała za „fikcyjne”. Szefowa europarlamentu Roberta Metsola nazwała je „farsą”. Zgodnie z białoruskim prawem wyborczym głosowanie przedterminowe zaczęło się na kilka dni przed głównym dniem głosowania, a media reżimowe raportują o niezwykłej aktywności obywateli, którzy „uzyskali odporność na destrukcyjne wpływy” i „są zgodni co do kierunku, w którym powinien pójść kraj”. Według centralnej komisji wyborczej w ciągu pięciu poprzednich dni zagłosowało ponad 40 procent wyborców.W 2020 roku, pomimo wyeliminowania poprzez aresztowania i sfingowane sprawy karne głównych pretendentów po stronie opozycji – Siarhieja Cichanouskiego i Wiktara Babaryki (dzisiaj odsiadują wyroki) – wybory stały się okazją do zademonstrowania masowego protestu przeciwko Łukaszence.Białoruś: fałszerstwo wyborczeWówczas białoruski lider, zdaniem ekspertów – nie doceniając skali niezadowolenia społecznego, dopuścił do wyborów Swiatłanę Cichanouską. Propaganda nazywała ją „kurą domową” i „kotletową wróżką”, próbując ośmieszać w oczach wyborców. Pomimo tego, według opozycji i niezależnych podliczeń (realne wyniki nigdy nie były ujawnione), to właśnie Cichanouska wygrała wybory, a po tym, gdy Łukaszenka został ogłoszony zwycięzcą z wynikiem 81 proc., Białorusini masowo wyszli na ulicę.Brutalne tłumienie protestów i gwałtowne fale represji politycznych, które były bezprecedensowe nawet dla Białorusi, doprowadziły do zniszczenia lub emigracji opozycji politycznej, mediów, organizacji i aktywistów społecznych, a do więzień wpędziły tysiące ludzi. Po pięciu latach, jak informują obrońcy praw człowieka, represje stale trwają, a w więzieniach „za politykę” przebywa obecnie 1256 osób (co jednak nie jest pełną liczbą), w tym działacz polonijny i dziennikarz Andrzej Poczobut.Po kampanii i brutalnych represjach 2020 roku kraje zachodnie podjęły decyzję o nieuznaniu ogłoszonych oficjalnie wyników wyborów, a Łukaszenka nie jest od tego czasu uznawany za prawowitą głowę państwa. Zachód utrzymuje kontakty z białoruską opozycją na emigracji, jednak jej realny wpływ i przełożenie na sytuację na Białorusi są znikome.Czytaj więcej: Dyktatorowicz szykowany do przejęcia władzy na Białorusi. „Kopia ojca”