Ostra zagrywka Węgier. Żeby przedłużyć sankcje na Rosję, potrzebna jest zgoda wszystkich państw UE. Węgry jednak traktują ten temat jako dźwignię nacisku. Uzależniają swój głos od wznowienia tranzytu gazu przez Ukrainę do Europy. – To niedopuszczalne, byśmy ponosili ekonomiczne konsekwencje sankcji, by pomóc Ukrainie – powiedział Viktor Orban w cotygodniowym wywiadzie dla publicznego Radia Kossuth.Według niego działania Kijowa, takie jak zakończenie tranzytu rosyjskiego gazu do Europy, doprowadziło do wzrostu cen surowca w UE, a z powodu unijnych sankcji na Rosję Węgry miały stracić w ciągu ostatnich trzech lat aż 19 mld euro.Poparcie dla sankcji w zamian za wznowienie tranzytuOrban wezwał władze w Kijowie do wznowienia tranzytu rosyjskiego gazu oraz gwarancji, że Ukraina nie będzie blokować dostaw ropy do Europy.– Jeśli (Ukraińcy) chcą pomocy, niech ponownie otworzą szlak gazowy – powiedział Orban, grożąc zawetowaniem przedłużenia sankcji na Kreml. Decyzja w tej sprawie musi być jednogłośnie przyjmowana co pół roku przez wszystkie 27 państw członkowskich UE.– Wierzę, że Węgry zgodzą się, tak jak robiły to w przeszłości, na przedłużenie sankcji na Rosję – powiedział w piątek minister spraw zagranicznych Francji Jean-Noel Barrot. Jego stanowisko poparł przebywający w Paryżu szef MSZ Hiszpanii Jose Manuel Albares.Zobacz też: Dodatkowe sankcje na Rosję. Trump stawia ultimatum PutinowiW środę prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jeśli wkrótce nie dojdzie do umowy kończącej wojną na Ukrainie, to Waszyngton nałoży wysokie podatki, cła i sankcje na Rosję. Jak napisał w czwartek portal Politico, powołując się na źródła dyplomatyczne, Budapeszt może porzucić groźbę weta w związku ze zdecydowanym stanowiskiem Trumpa w stosunku do Rosji.Kolejna decyzja o przedłużeniu sankcji musi być podjęta przez UE do 31 stycznia. Spotkanie ministrów spraw zagranicznych Wspólnoty zaplanowano na poniedziałek.