Wywiad z rodziną uprowadzonego zakładnika. Wstrząsająca relacja. 83-letni Oded Lifshitz został uprowadzony 7 października przez Hamas do Strefy Gazy razem ze swoją małżonką Jochewed, którą Hamas już uwolnił.– Wiemy, że (ojciec) ma zostać wypuszczony podczas pierwszego etapu porozumienia, więc mają go zwolnić w ciągu 42 dni. Czekamy na informacje na temat jego stanu zdrowia. Nic o nim nie wiemy. Może żyje, a może nie. Mamy nadzieję na jego powrót do Izraela. Istnieje możliwość, że Hamas czy Islamski Dżihad nic nie wie o moim ojcu. Wtedy pozostanie w Strefie Gazy na zawsze. Są trzy możliwości: żyje i wróci, wróci, ale martwy albo nie wróci wcale – relacjonował Omri Lifshitz, syn zakładnika.Porozumienie z HamasemLifshitz przyznał, że „porozumienie z Hamasem to pierwsza iskierka nadziei od 15 miesięcy”.– Brak informacji o stanie jego zdrowia jest trudny. Dotyczy to również pozostałych zakładników, wiele z tych osób znamy osobiście albo znamy ich rodziny. Mamy nadzieję, że każda rodzina uzyska odpowiedź i odzyska swoich bliskich. Abyśmy mogli przejść do kolejnego rozdziału naszego życia – podkreślił.Syn zakładnika opisał następnie dzień ataku Hamasu na Izrael i kibuc, z którego uprowadzono jego rodziców.– Byliśmy tutaj, obudziliśmy się rano, o 6.30. Pamiętam silne bombardowania, słyszeliśmy je z oddali. Dzwoniliśmy do moich rodziców i do znajomych z kibucu. Na początku nie wiedzieliśmy nic o tym, że wjeżdżają pickupami. Wydawało nam się, że to zwykły ostrzał Tel-Awiwu, Aszkelonu przy pomocy wielu pocisków i rakiet. Później, chyba koło 8.00, usłyszeliśmy, że trwają walki w okolicy – mówił Omri.Zaczęliśmy sobie zdawać sprawę z tego, że to coś innego. Potem zobaczyliśmy pickupa w Sderot. Zaczęło się robić naprawdę dramatycznie, bo zrozumieliśmy, że coś się tam dzieje. Później docierały do nas informacje z kibucu, że zaczęły się tam walki. Nawiązaliśmy kontakt z ludźmi stamtąd, z moimi rodzicami, a mój ojciec powiedział, że trwa silne bombardowanie, że są w schronie – relacjonował Omri.Przytoczył też ostatnią wiadomość, którą dostała od ojca.– Powiedział, że jest na zewnątrz jakiś Arab i rozmawia – mój ojciec rozumie arabski. Przekazał, że pod oknem są Arabowie i rozmawiają. Było około 8.30. Następnie łączność została zerwana. Później udało nam się skontaktować z innymi ludźmi z kibucu – zaznaczył.– Dowiedzieliśmy się, że po tym jak wszyscy zostali uratowani i przeniesieni do schronu, wreszcie przybyło wojsko i poszło sprawdzić ich dom. Dopiero chyba koło 22.00 dostaliśmy informację, że ich tam nie ma i prawdopodobnie zostali porwani – przekazał.Omri opisał, że „pierwszej nocy panował straszny chaos”. – Znajdowano zabitych ludzi w domach, w kibucu. My nic nie wiedzieliśmy, oprócz tego, że nie ma ich w domu – podkreślił.Zobacz też: Rozejm w Strefie Gazy. Hamas wypuścił pierwszych zakładnikówRodzina została następnie zapytana o to, w jakich okolicznościach mama Jochewed została wypuszczona przez Hamas. Bliscy wskazali, że wróciła dzięki kwestiom zdrowotnym.– Musiała być poddawana leczeniu. Była wychudzona, miała problemy żołądkowe. Straciła mocno na wadze. Więc Hamas postanowił ją wypuścić, razem z inną zakładniczką, która miała złamany bark. Na próbę wypuszczono dwie starsze kobiety. Na szczęście dla nas – udało im się dotrzeć do Czerwonego Krzyża. Potem to się skończyło, wojsko zaczęło się tam zapuszczać i prowadzić patrole. Straciliśmy wiele osób, które były w takiej sytuacji, jak moja matka. Mieliśmy ogromne szczęście, że moja mama była wśród tych dwóch osób – podsumował Omri.Zobacz także: Po 15 miesiącach koniec walki w Strefie Gazy. Wstępnie na sześć tygodniWarunki izraelskich zakładnikówRodzina porwanej stwierdziła, że kobieta „przeżyła piekło”.– Porywacze potraktowali ją okrutnie, umieścili ją wraz z wieloma innymi osobami. Dlatego zna tak wiele porwanych osób. Po powrocie była pierwszym źródłem informacji o wielu osobach z kibuców i o niektórych żołnierzach. Wprowadzono ją do tunelu i kazano iść przez około 5 kilometrów, potem zostawiono ją z innymi osobami. Mówiła, że na początku było tam czysto i porządnie. Wyglądało to na miejsce specjalnie przygotowane dla zakładników – przekazali.Jak twierdzą, gorzej miało zrobić się „kilka dni później”.– Jedzenia było niewiele, wilgotność naprawdę wysoka. A po kilku dniach zaczęło się robić coraz gorzej. Początkowo było trochę leków, przychodzili lekarze, żeby ich badać. Potem warunki się pogorszyły. Następne osoby zostały uwolnione po 50 dniach od wypuszczenia mamy. Dowiedzieliśmy się, że kiedy wojsko rozpoczęło patrole, warunki w niewoli bardzo się pogorszyły. Hamas twierdził, że to kwestia kilku dni, dwóch tygodni i wszyscy wrócą. Tak im mówili. Dlatego mieli wszystko przygotowane na krótki czas – relacjonują bliscy.Czego potrzebują rodziny zakładników? Według Omriego „końca walk”.– My już tego nie chcemy. Nie chcemy też walk po stronie Palestyńczyków – chcemy po prostu końca wojny. Muszą zacząć odbudowę, bo ludzie nie mają tam domów, nic nie mają. Potrzebują żywności – podsumował.Czytaj więcej: Izrael uwalnia palestyńskich więźniów. „Głównie kobiety i dzieci”