Reżim się utrzyma. Na Białorusi trwa przedterminowe głosowanie w wyborach prezydenckich – podała oficjalna agencja BELta. Opozycja białoruska nazywa je „bez-wyborami”, podkreślając, że w kraju pogrążonym w represjach nie może być mowy o jakimkolwiek procesie demokratycznym. Reżim Alaksandra Łukaszenki już wcześniej zadbał o jego reelekcję. „Wybory” odbędą się w niedzielę 26 stycznia. Komisje wyborcze będą otwarte w godzinach 8-20. Już teraz mogą głosować wyborcy, którzy nie będą mogli w niedzielę przyjść do lokali wyborczych. Komisje obwodowe czekają na nich w godzinach 12-19.Alaksandr Łukaszenka rządzi krajem od 1994 roku, startuje po raz siódmy i nie zamierza oddawać władzy. Pseudowybory poprzedziły represje i zatrzymania. Reżim oświadczył, że nie otworzy komisji wyborczych poza granicami kraju „ze względów bezpieczeństwa”. Po poprzednich „wyborach” w 2020 roku wieku Biełorusinów uciekło z kraju przed prześladowaniami.Oprócz Łukaszenki o najwyższy urząd w państwie starają się była opozycjonistka Hanna Kanapacka, szef Komunistycznej Partii Białorusi Siarhiej Syrankou, były oficer milicji, a obecnie lider Liberalno-Demokratycznej Partii Białorusi Aleh Hajdukiewicz, prezes Republikańskiej Partii Pracy Alaksandr Chiżniak.Cel pseudowyborówBiełsat zwraca uwagę, że celem ich udziału w pseudowyborach, których wynik jest z góry wiadomy, jest nie konkurowanie z Łukaszenką, lecz zademonstrowanie rzekomej politycznej różnorodności w Republice Białorusi.Kamil Kłysiński z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) ocenił, że „wybory” stanowią element dezinformacji względem Zachodu. Zaznaczył, że niektórzy niezależni białoruscy eksperci obawiali się, że Łukaszenka będzie próbował „sprzedać” te wybory Zachodowi jako pewnego rodzaju okazję do rozpoczęcia dialogu, innym tego symptomem miało być zwalnianie niektórych więźniów politycznych.– Ja nie widzę takich poważnych prób ze strony władz białoruskich. Zakładam, że Łukaszenka na obecnym etapie nie chce dialogu z Zachodem. Bardzo wiele na to wskazuje: również to, co się dzieje w stosunkach polsko-białoruskich, choćby w sprawie Andrzeja Poczobuta. Niska jakość sygnałów, które są wysyłane do Zachodu i ich prowokacyjny charakter świadczy o tym, że prowadzona jest wojna hybrydowa wobec nas. Również próby podjęcia dialogu z nami i oświadczenia Łukaszenki w sprawie tego, że chciałby rozmawiać z Zachodem to część wojny hybrydowej, to jest dezinformacja – ocenił Kłysiński.– Absolutnie nie możemy mówić o wyborach w jakimkolwiek sensie. Jest to pusty spektakl wyborczy pozbawiony z naszego punktu widzenia treści i znaczenia. Oczywiście dla Łukaszenki jest to ważny sygnał siły i panowania nad krajem – przekonywał ekspert.Czytaj więcej: Łukaszenka się okopuje. Fortyfikacje graniczne na zdjęciach satelitarnych