Mówiła o nieprawidłowościach. Justyna G., następczyni Huberta B. na stanowisku szefa działu zakupów w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, poszła na pełną współpracę z prokuraturą. Złożyła obszerne wyjaśnienia, tłumacząc mechanizm nieprawidłowości i sposób, w jaki wyprowadzane były pieniądze z agencji – ujawnia Onet. Śledztwo dotyczące nieprawidłowości w działalności RARS śląski pion Prokuratury Krajowej prowadzi od 12 kwietnia 2024 roku. Do tej pory w śledztwie przedstawiono łącznie 21 zarzutów ośmiu osobom, w tym byłemu prezesowi RARS Michałowi K., trzem innym urzędnikom Agencji, a także Pawłowi S., twórcy marki Red Is Bad.Jak informuje Onet, jedyną aresztowaną do sprawy i wypuszczoną przed czasem, zamieszaną w aferę jest Justyna G., następczyni Huberta B. na stanowisku szefa działu zakupów w RARS.Według informacji portalu, Justyna G. poszła na pełną współpracę z prokuraturą. – Złożyła obszerne wyjaśnienia, tłumacząc mechanizm nieprawidłowości i sposób, w jaki wyprowadzane były pieniądze z agencji – twierdzi źródło portalu w prokuraturze.Zlecenia z kancelarii premiera„Już po wyjściu na wolność była dyrektorka RARS, w rozmowie z Wirtualną Polską, przeprosiła za swoje czyny. (...) Wyjaśniła, że decyzje o tym, z którymi podmiotami RARS powinna zawierać umowy, przychodziła wprost z Kancelarii Premiera RP” – czytamy.Według nieoficjalnych informacji Onetu Justyna G. – za czyny, której jej zarzucono, grozi jej kara nawet do 10 lat pozbawienia wolności – przed sądem odpowiadać będzie, jako tak zwany mały świadek koronny, wobec którego sąd, za jego wcześniejszą współpracę z organami ścigania, może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary.Onet zwrócił się z pytaniami do prowadzącej śledztwo w sprawie nieprawidłowości w RARS Prokuratury Krajowej, ale nie trzymał odpowiedzi. Justyna G. nie odpowiedziała na przesłaną jej prośbę o rozmowę z portalem.Afera w RARSPortal ujawnił aferę w czerwcu ubiegłego roku. Ustalono, że należącym do S. spółkom, bez żadnego doświadczenia w tego typu działalności, często zakładanych nawet kilka tygodni wcześniej, agencja udzieliła zleceń na co najmniej pół miliarda złotych, w tym na dostawę specjalistycznych, prądotwórczych agregatów dla walczącej z Rosją Ukrainy. Spółka Szopy kupiła je – za wypłaconą przez RARS zaliczkę – w Chinach za 69 mln zł, odsprzedając następnie agencji za 351 mln.Po ujawnieniu afery S. ukrywał się przed polskim wymiarem sprawiedliwości. W październiku ubiegłego roku, na podstawie tak zwanej czerwonej noty Interpolu, został zatrzymany na Dominikanie. Od tego czasu przebywa w polskim areszcie. Były prezes RARS K. wyjechał do Wielkiej Brytanii, czeka na ekstradycję do Polski.Czytaj więcej: List żelazny dla byłego szefa RARS. Sąd zdecydował