Ukraiński archeolog ujawnia szczegóły Władze Ukrainy po raz pierwszy od 2017 roku zgodziły się na przeprowadzenie ekshumacji polskich ofiar rzezi wołyńskiej. Decyzja ta dotyczy Puźnik, miejscowości w obwodzie tarnopolskim, gdzie w 1945 roku oddział UPA zamordował około 80 osób. Ołeksij Złatohorski, ukraiński archeolog prowadzący projekt, podkreślił, że ekshumacja jest pilna m.in. ze względu na zniszczenie grobu. „Szczątki zostały odsłonięte, trafiło do nich powietrze, co spowodowało ich dalszą destrukcję” – ujawnił w wywiadzie dla Biełsatu. Ekshumacje w Puźnikach obejmują odkryty w 2023 roku grób zbiorowy o wymiarach 4 na 4 metry, w którym znaleziono szczątki ułożone w trzech warstwach.„Patrząc na same wymiary, zmieszczenie tam 80 osób nie było wykonalne” – powiedział Złatohorski. Z tego powodu eksperci podejrzewają istnienie drugiego grobu, ale obecna zgoda pozwala na badania wyłącznie jednego miejsca.Jak znaleziono grób?Poszukiwania grobu opierały się na mapach, relacjach świadków oraz niemieckich zdjęciach lotniczych. W badaniach uczestniczą zarówno ukraińska fundacja Wołyńskie Starożytności, jak i Polacy, w tym specjaliści Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.Zobacz także: Przełom w sprawie Wołynia. Ukraina zgodzi się na ekshumacjeJednym z innowacyjnych elementów projektu będzie szerokie wykorzystanie analizy DNA, co na Ukrainie w badaniach archeologicznych jest rzadkością.„Dzięki współpracy z polskimi partnerami, którzy pobrali próbki od żyjących krewnych, możliwe będzie zidentyfikowanie tożsamości ofiar” – zauważył Złatohorski. Planowane badania obejmują również analizę antropologiczną, aby ustalić przyczyny śmierci, wiek i płeć pochowanych.Ile potrwają prace?Prace ekshumacyjne zaplanowano na wiosnę i mają potrwać około trzech tygodni. Złatohorski podkreślił, że ich celem jest zarówno godny pochówek ofiar, jak i zebranie materiałów do dalszych badań naukowych. Ekshumowane szczątki zostaną ponownie pochowane, a w przypadku identyfikacji, rodziny będą mogły zabrać szczątki do Polski. Część znalezionych przedmiotów, takich jak monety czy zapalniczki, trafi do muzeum na Wołyniu.Czytaj również: Spór o zbrodnię wołyńską. Kowal: Państwo ukraińskie wtedy nie istniałoUkrainiec doprecyzował, że szczątki zostaną zabezpieczone zgodnie z międzynarodowymi standardami dotyczącymi ekshumacji i badań archeologicznych. Rodziny ofiar będą mogły zdecydować o losie szczątków – te będą mogły pozostać na miejscu lub zostać przewiezione do Polski. W przypadku braku możliwości identyfikacji, szczątki zostaną pochowane w zbiorowej mogile z odpowiednią oprawą religijną i historyczną.Przywrócić pamięć„Każda rodzina będzie miała taką możliwość” – zapewnił rozmówca Biełsatu. Podkreślił, że to jeden z kluczowych celów tych prac: przywrócenie pamięci i umożliwienie rodzinom zamknięcia bolesnego rozdziału. Projekt w Puźnikach stał się możliwy m.in. dzięki zmianom w ukraińskim Ministerstwie Kultury. Nowy minister Mykoła Toczycki – według Złatohorskiego – może być bardziej otwarty na poprawę relacji polsko-ukraińskich.Archeolog zauważył jednak, że ta zgoda nie oznacza pełnego przełomu w trudnych relacjach obu krajów. „To jest efekt zwyczajnej procedury. O trwałej zmianie będziemy mogli mówić, gdy pojawią się kolejne zgody” – zaznaczył.Zobacz także: Historyczne problemy Polski i Ukrainy. „Rozwiązanie dla obu stron”