„Może powinniśmy to przeczytać wszyscy razem?”. Koperta, na niej cyfry „4” i „7”, a w środku list. Taką przesyłkę odnalazł w biurku w Gabinecie Owalnym Donald Trump. List napisał Joe Biden, a zostawianie sobie przez przywódców takich wiadomości ma w Stanach Zjednoczonych już ponad 30 lat tradycji. Zwyczaj zapoczątkował w 1989 Ronald Reagan. Kiedy republikanin opuszczał Biały Dom po dwóch kadencjach, zostawił w szufladzie biurka list dla swojego następcy, George'a H. W. Busha.Reagan życzył swojemu dotychczasowemu współpracownikowi powodzenia, a na końcu dopisał: „Będę tęsknił za naszymi czwartkowymi lunchami. Ron”.Bush zostawił później taką przesyłkę dla Billa Clintona, a ten odchodząc z Białego Domu, napisał do syna poprzednika. Listy znaleźli w biurku również Barack Obama, Donald Trump i Joe Biden. Mimo że miliarder był bardzo niezadowolony z przegranej i zerwał z wieloma tradycjami, to tę uhonorował i napisał do Bidena.Następca pisze do następcy-poprzednikaTegoroczna korespondencja między politykami to pierwsza taka sytuacja w historii. Trump dostał bowiem list od swojego poprzednika, który jednocześnie w przeszłości zastąpił go w Białym Domu.Nowy przywódca USA zażartował, że może powinien przeczytać list razem z reporterami, ostatecznie nie zdradził (jak dotąd) treści przesyłki od Bidena.– Może najpierw to przeczytam, a potem podejmę decyzję – podsumował.CZYTAJ TEŻ: Clinton nie mogła utrzymać powagi, gdy Trump ogłaszał tę zmianę