Sędzia Paweł Juszczyszyn w programie „Rozmowy niesymetryczne” TVP Info – Góry ukształtowały we mnie taką postawę, że się nie oglądam na innych, tylko napieram. W górach zwykle wychodziłem na prowadzenie. Wspinacze wiedzą, o czym mówię: można prowadzić drogę albo iść na drugiego. Ja zwykle byłem tym prowadzącym – mówi sędzia Paweł Juszczyszyn w programie „Rozmowy niesymetryczne”. Na audycję zapraszamy w niedzielę o godz. 21.00 do TVP Info. Paweł Juszczyszyn był jednym z sędziów represjonowanych w czasie rządów PiS. Cofnięto mu wtedy delegację do Sądu Okręgowego w Olsztynie, zredukowano pensję o 40 proc., a jego przełożony Maciej Nawacki odsunął go od pracy.Pod koniec 2022 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał te działania za złamanie Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. W maju ubiegłego roku minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał Juszczyszna na stanowisko wiceprezesa Sądu Rejonowego w Olsztynie. Kiedy Dorota Wysocka-Schnepf zadzwoniła do sędziego z zaproszeniem do programu, akurat pływał on kajakiem. – To jest aktywność jak każda inna, np. jazda na nartach. Można się zabezpieczyć. W tej chwili są dostępne suche kombinezony i wtedy się robi całkiem bezpieczne, a rzeka płynąca wśród ośnieżonych lasów, pól z szadzią na drzewach... Jest przepięknie! – opowiada Juszczyszyn. „Musiałem opanować emocje”Przyznaje, że na kajak pojechał, kiedy został zawieszony, ale wtedy nie miał specjalnego kombinezonu. – To był dokładnie Trzech Króli, styczeń 2021 roku i wtedy wywróciłem się na Łynie, niestety, w takim miejscu, gdzie było głęboko, nie było gruntu, a nurt był dość silny. To była rzeczywiście niebezpieczna sytuacja, chociaż dobrze pływam, bo czułem, że nasiąknięte ubrania ciągną mnie bardzo mocno w dół. Wtedy miałem tradycyjne ubrania, można je porównać do zestawu narciarskiego, a więc odzież termo, polary, ale też spodnie, kurtkę z goreteksu, ciężkie buty... – wylicza sędzia.– Musiałem opanować emocje i poczekać. Kilkadziesiąt metrów dalej nurt mnie wyrzucił bliżej brzegu. Myślę, że inaczej miałbym problem z dopłynięcie pięciu metrów do brzegu. Po tym w sieci wyszukałem suchy kombinezon i od tego czasu jestem już tak wyposażony. To daje komfort, ale też bezpieczeństwo – dodaje.Czy po zawieszeniu miał poczucie, że sytuacja jest beznadziejna?– Paradoksalnie uważam, że to dobrze mi zrobiło, jeśli chodzi o psyche, bo miałem różne bardzo mocne doświadczenia w górach, w czasie kiedy się aktywnie wspinałem. Spadałem 150 metrów rynną lodową w Kaukazie, w Karakorum polecieliśmy całym zespołem z lawiną, potem wyciągaliśmy koleżankę w środku nocy ze szczeliny lodowcowej. Dlaczego myślę, że to pomagało? Zawsze po takich długich, obfitujących w różne dynamiczne sytuacje wyprawach wysokogórskich, zupełnie z innej perspektywy się patrzy na problemy życia codziennego, kłopoty zawodowe – przyznaje sędzia.Czytaj także: „Kościół odgrywa negatywną rolę”. Niesiołowski ruga hierarchów i PiSNiebezpieczne sytuacjeJuszczyn opowiada, że do najbardziej niebezpiecznej sytuacji w górach doszło, kiedy nie był tego świadomy.– To sytuacja na Alasce, gdzie w drodze na Denali (najwyższy szczyt w Ameryki Północnej - red.) w bardzo ciężkich warunkach, przy braku widoczności, zdecydowaliśmy się, że rozbijemy prowizoryczny obóz, żeby przetrwać do rana. Liczyliśmy na to, że się rozpogodzi. Rano, gdy wyszliśmy z namiotu, okazało się że z pobliskiego zbocza zeszła lawina, która się zatrzymała może piętnaście metrów przed namiotem. Uważam, że to była jedna z najniebezpieczniejszych sytuacji, którą przeżyłem, choć ją przespałem w namiocie – opowiada.Jego zdaniem, lawina mogła porwać ze sobą namiot albo go przysypać, tworząc pułapkę, z której ciężko się wydostać.– Lawiny w takich warunkach, póki się toczą, są plastyczne, ale jak się zatrzymują, zamarzają na beton – podkreślił.Najwyższe szczyt, jakie zdobył sędzia, to siedmiotysięcznik Chan Tengri w Tienszanie i Alpamayo w Peru, a jego rekordem była wyprawa na Manaslu, gdzie bez tlenu osiągnął wysokość 8100 metrów.– Dlatego, jak zaczęła się zawierucha wokół praworządności, atak na sądy i to rykoszetem we mnie uderzyło, miałem dystans wynikający z różnych doświadczeń. Moje życie nie ograniczało się do życia sądowego – powiedział Juszczyszyn.„Nie oglądam się na innych”Podkreśla, że „do dziś ma poczucie, że jest w stanie zrobić niemal wszystko”.– Mam regułę, którą się kieruję w górach, życiu zawodowym i prywatnym: nie ma sensu przejmować się rzeczami, na które nie mamy wpływu. Jak na coś mamy wpływ, to nie ma sensu się przejmować, tylko trzeba ten wpływ wywierać – wyznaje.Zdaniem Juszczyszyna, jest wielu sędziów w Polsce, którzy poważnie traktują swoją pracę.– Góry ukształtowały we mnie taką postawę, że się nie oglądam na innych, tylko napieram. Jestem nauczony w górach, że zwykle wychodzę na prowadzenie. Wspinacze wiedzą, o czym mówię: można prowadzić drogę albo iść na drugiego. Ja zwykle byłem tym prowadzącym – podsumował.Czytaj także: Ryszard Kalisz: Jestem na „ty” z prezydentem Andrzejem Dudą