Anita Kucharska-Dziedzic dla TVP.info Przy każdej takiej sprawie pooburzamy się trochę, popłoniemy słusznym gniewem, najwyżsi urzędnicy pozapowiadają interwencje i pochylą się z troską do selfiaków, a potem zapomnimy, aż do następnego trupa. Tak mamy jako społeczeństwo, bo skala przemocy jest tak duża, że tolerancja na nią stała się sprawą polityczną - komentuje umorzenie przez prokuraturę postępowania w sprawie możliwych zaniedbań służb i instytucji Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy i szefowa sejmowego zespołu ds. podmiotowości dziecka w prawie krajowym. Prokuratura w Gdańsku umorzyła postępowanie w sprawie możliwych zaniedbać służb i instytucji, które miały (mieć) nadzór nad rodziną Kamilka, ośmioletniego chłopca zakatowanego przez ojczyma. "Uchybienia były incydentalne", czytamy.„Uchybienia były incydentalne”, ale w wyniku wieloletniego ciągu uchybień torturowano i zakatowano dziecko. Powszechne jest oburzenie na decyzję prokuratury, być może będzie decyzja o kontynuowaniu śledztwa. Ale nie miejmy złudzeń, że to coś zmieni. Bo system, ten mityczny system, został skonstruowany tak, by odpowiedzialność była rozproszona, a skoro rozproszona, to żadna. I przedłużone śledztwo też skończy się niczym, a jeśli jakiś akt oskarżenia trafi do sądu, to można być pewnym uniewinnienia. Najczęściej zresztą apelujemy o odpowiedzialność pracowników pomocy społecznej z samego spodu tej drabinki, zarabiających najniższą krajową i mających najmniej uprawnień.W przypadku Kamila nie reagowała też szkoła. Szkoły wypełniają dramatycznie mało wniosków do sądu o sprawdzenie sytuacji dziecka, czy też wyjątkowo rzadko inicjują procedurę Niebieskiej Karta. Ale nie mówimy jakoś zbyt często o odpowiedzialności nauczycieli za tolerowanie krzywdy dzieci. Czy za brak jakiejkolwiek reakcji nauczycielka, która widziała ślady samookaleczeń u 12-latki, zaduszonej potem z siostrą i matką przez ojca, powinna wylecieć z hukiem z pracy? Mówiły jej uczennice, że koleżanka boi się gróźb taty, który zapowiada, że je pozabija. A wuefista pozwalający litościwie nie ćwiczyć chłopcu, żeby rówieśnicy nie widzieli krwiaków i siniaków, zamiast dzwonić natychmiast na policję? Powinien chronić dziecko przed przemocą, a nie wstydem przed kolegami, że ojciec to zwyrodnialec.A prokurator, który nie wnioskuje o areszt agresywnego typa przywiezionego na dołek przez policjantów kolejny raz, i typ wraca do domu i zarąbuje żonę siekierą? A sędzia, który odwołuje rozprawę, bo wykupił last minute w tropiki i skazany za przemoc nie trafia do więzienia, tylko wraca do domu i odcina żonie głowę? Co z sędzią, który błagającej o pieczę zastępczą dziewczynce odmawiał tak długo, że popełniła samobójstwo? Oczywiście - nic. Na Komisji Dzieci i Młodzieży przed świętami wystąpiła była zawodowa kuratorka, która odeszła z zawodu, bo nie mogła dłużej uczestniczyć w przymusowych odbiorach, czyli zwykle legalnej przemocy wobec dzieci. Po śmierci Kamila wprowadzono standardy ochrony małoletnich. Coś się zmienia, choć zbyt powoli.Na parafii pod Zieloną Górą mieszkał sobie pedofil. Ustawa weszła w życie, ale czy ktoś wywiózł na taczkach proboszcza, czy biskupa za tolerowanie skrajnego niebezpieczeństwa dzieci? Przy każdej takiej sprawie pooburzamy się trochę, popłoniemy słusznym gniewem, najwyżsi urzędnicy pozapowiadają interwencje i pochylą się z troską do selfiaków, a potem zapomnimy, aż do następnego trupa. Tak mamy jako społeczeństwo, bo skala przemocy jest tak duża, że tolerancja na nią stała się sprawą polityczną. Jak zaczęto wprowadzać te standardy, to awantura była, że to utrudni życie szkołom czy popsuje interesy hotelarzom. Ale że uratuje życie dzieciom lub skrajnie utrudni działalność pedofilom było jakby mniejszą troską wielu wypowiadających się. Na szczęście Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo Edukacji Narodowej rozbroiły tę bombę oburzenia na utrudnianie ludziom życia w imię bezpieczeństwa dzieci. Z badań wynika, że zbyt rzadko reagujemy na przemoc, uważając, że to "sprawa rodzinna". Jedna trzecia Polaków nie chce zrezygnować z prawa do tłuczenia dzieci pasem, tylko 2% wyroków za znęcanie się nad rodziną dotyczy znęcania się nad dzieckiem. Ściganie przemocy domowej i przemocy poseparacyjnej nam kompletnie nie wychodzi, za to ofiarom tej przemocy funduje się odebranie władzy rodzicielskiej, drakońskie kary finansowe pod pretekstem rzekomej alienacji rodzicielskiej, a dzieciom - przymusowe odbiory. Bo wynoszenie krzyczącego i wierzgającego dziecka przez firmę ochroniarską przy udziale kuratora i policji jest legalne i nie narusza żadnych procedur. Czy widziała Pani redaktor jakiś film z przymusowego odbioru? A mamy ich plagę, na wniosek rodzica zresztą. Rodzic, który spokojnie patrzy na płacz, strach swojego dziecka i wynoszenie do z domu za ręce i nogi? Mnie to przeraża. Zwłaszcza że słyszę, że pomysłem na problem przymusowych odbiorów może być zakaz ich filmowania. Czytaj także: Ponad jedna trzecia Polaków dopuszcza bicie dzieciTo system naczyń połączonych?Niemal dwie piąte mężczyzn i jedna piąta kobiet toleruje niealimentację i mamy milion niealimentowanych dzieci. Ale 300 tysięcy alimenciarzy może przesądzić o wyniku wyborów, więc z tym też słabo walczymy. Jak powiedziałam, że alimenciarze powinni być licytowani do ostatniej skarpetki, oburzenie było powszechne, bo to ja byłam nikczemna i podła i obojętna na los biednych ludzi, którzy nie płacą na swoje dzieci, bo sami nie mają za co żyć. A dzieci? Co tam dzieci. Jak powiem coś o tym, że nie można bić, gwałcić, krzywdzić, czy nie płacić alimentów, mam natychmiast setki komentarzy, jak to rzekomo nienawidzę mężczyzn.To częsty argument.Bo te setki komentujących mężczyzn taką podzielają wizję męskości - że mężczyzna może krzywdzić. Patriarchat trzyma się mocno. A w patriarchalnej wizji rodziny chodzi o władzę nad rodziną, a nie o troskę, opiekę i miłość. Mamy mniejszość, przeciwko której interesom boimy się wystąpić, bo ta mniejszość jest całkiem spora. Płacimy za to ogromną cenę. Mamy rekordowy w Europie wskaźnik prób samobójczych u dzieci, większość uratowanych dzieci mówi, że targnęła się na własne życie z powodu przemocy w rodzinie. I pora powiedzieć stop. Decyzja prokuratury to sygnał dla sprawców, że nikt przemocy nie traktuje poważnie?Lekceważenie przemocy, jej relatywizacja, zamiatanie pod dywan - jakkolwiek to nazwiemy - ma konkretny wymiar. Co roku ok. 30-40 dzieci zostaje zakatowanych przez swoich bliskich, około 150 się zabija, a między 1500 a 2000 ma trwały ubytek na zdrowiu w wyniku pobicia lub zaniedbania. I ten problem to nie jest problem marginesu społecznego, alkoholików. Na moim lubuskim podwórku (cały czas mówię o przypadkach, które trafiły do BABY) ostatnio niemowlę zostało skatowane przez małżeństwo lekarza i adwokatki, a kilkulatkę zagłodziła wykształcona matka, przeciwniczka szczepionek i tata - emerytowany policjant.