Sukces prezydenta elekta USA na Bliskim Wschodzie. Pewne jest już trwałe zawieszenie broni (wejdzie w życie 19 stycznia) między bojownikami palestyńskiego Hamasu i Izraelem. Choć oficjalnie w negocjacjach uczestniczyła administracja Joe Bidena, to prezydent elekt Donald Trump uważa, że to jego działania były decydujące. „Do tego epickiego porozumienia o zawieszeniu broni mogło dojść tylko w rezultacie naszego historycznego zwycięstwa w listopadzie, bo zasygnalizowało to całemu światu, że moja administracja będzie dążyć do pokoju i negocjować umowy, aby zapewnić bezpieczeństwo wszystkim Amerykanom i naszym sojusznikom” – napisał Trump na portalu Truth Social.Nowy prezydent USA zapowiada też, że będzie nadzorował zawieszenie broni między obiema stronami.„Dzięki temu porozumieniu mój zespół ds. bezpieczeństwa narodowego, dzięki staraniom specjalnego wysłannika ds. Bliskiego Wschodu, Steve'a Witkoffa, będzie nadal ściśle współpracować z Izraelem i naszymi sojusznikami, aby upewnić się, że Gaza nigdy więcej nie stanie się bezpieczną przystanią dla terrorystów” – zapowiedział Trump, dodając, że zamierza również rozszerzać tzw. Porozumienia Abrahamowe, tj. normalizację stosunków Izraela z jego arabskimi sąsiadami.Trump groził wcześniej „piekłem”Witkoff uczestniczył w negocjacjach nad rozejmem w Katarze wspólnie z zespołem odchodzącej administracji Joe Bidena. Według izraelskich mediów, w tym dziennika „Ha'arec”, wysłannik Trumpa wymógł na premierze Benjaminie Netanjahu zgodę na ustępstwa, których konsekwentnie odmawiał podczas toczących się od wielu miesięcy rozmów.Zobacz także: Hamas komentuje wybór Trumpa. „Wzywamy do wyciągnięcia wniosków”Trump groził też wcześniej publicznie, że na Bliskim Wschodzie „rozpęta się piekło”, jeśli zakładnicy przetrzymywani przez Hamas nie zostaną uwolnieni przed rozpoczęciem jego prezydentury.