Egipskie władze tuszowały przyczyny wypadku. Ocaleni z katastrofy egipskiej łodzi turystycznej w listopadzie 2024 zarzucają lokalnym władzom tuszowanie prawdziwych powodów zatonięcia jednostki. Do tej pory nie odnaleziono dwójki polskich turystów, którzy byli na pokładzie. Dziennikarze BBC dotarli do 11 osób, które przeżyły katastrofę. Z tekstów opublikowanych przez Brytyjczyków wyłania się mrożący krew w żyłach obraz walki o przetrwanie, a także tuszowania przyczyn wypadku przez lokalne egipskie władze.„Jak wolałabym umrzeć”– Pod koniec zastanawiałam się po prostu, jak wolałabym umrzeć – opowiedziała angielskiemu serwisowi Lucianna Galetta, która spędziła 35 godzin w ciemnościach kieszeni powietrznej w wywróconym kadłubie łodzi.Czytaj także: Atak rekina w egipskim kurorcie. Jeden turysta nie żyje, drugi rannyNa nagranym przez kobietę filmie widać, gdzie jest uwięziona i jak woda wypełnia przestrzeń bez szans na ucieczkę. Galetta cudem uszła z życiem uratowana przez wojskowych nurków jako jedna z ostatnich osób.Takiego szczęścia nie miało dwoje polskich turystów, których uznano za zaginionych i do tej pory nie odnaleziono.Do zdarzenia doszło w nocy z 24 na 25 listopada ubiegłego roku na Morzu Czerwonym, mniej więcej w połowie drogi od Port Ghalib do rafy Sataya. Egipskie władze poinformowały, że należąca do firmy Dive Pro Liveaboard turystyczna łódź Sea Story została wywrócona przez blisko czterometrową falę. Ocaleni zdecydowanie odrzucają tę wersję.Nie ma szans, żeby te fale wywróciły statekTwierdzą, że fale nie były na tyle duże, by do tego doprowadzić. Jeden z czołowych oceanografów dr Simon Boxall z Uniwersytetu Southampton powiedział BBC, że dane meteorologiczne dla tamtego dnia pobrane z pobliskiego lotniska jak najbardziej potwierdzają te przypuszczenia. Jak stwierdził „nie ma możliwości, aby panowały tam wówczas takie warunki”, by wywołały falę zdolną do wywrócenia takiego statku.Zdaniem uratowanych turystów lokalne władze robiły wszystko, aby odsunąć hipotezę o jakichkolwiek nieprawidłowościach w działaniu załogi czy usterkach łodzi, co mogłoby doprowadzić do zatonięcia jednostki, na której znajdowało się 46 osób.Czytaj także: Wierzyła, że romansuje z Bradem Pittem. Teraz jest bezlitośnie wyśmiewanaWiększość z nich byłą doświadczonymi nurkami, w tym trzech – instruktorami. Rejs miał trwać sześć dni.„Tuż przed startem firma przeniosła Luciannę i innych turystów z innego statku, który miał setki dobrych opinii online. Kilku gości dowiedziało się, że na tym „zyskają”, ale niektórzy byli źli, bo nie płynęli do lokalizacji, którą zarezerwowali” – czytamy w relacji BBC.Woda w nocy 24 listopada była lekko wzburzona i jak przekazali doświadczeni żeglarze będący pasażerami, łódź wydawała się mocno niestabilna jak na takie warunki.Czytaj także: Wtorkowe fatum tramwajowe. Wypadki w Warszawie, Bydgoszczy i WrocławiuPotwierdza to fakt, że kilka godzin przed wywrotką z rufy Sea Story zsunął się ponton. Jeden z pasażerów nagrał, jak załoga walczy, by go wciągnąć z powrotem na pokład. Film, który widział dr Boxall, jasno pokazuje, że fale miały co najwyżej 1,5 m.Przechył, huk, ciemność, cisza i krzyki– Tej nocy nie spałam, bo łódź bardzo się kołysała – mówi Hissora Gonzalez z Hiszpanii, której kabina znajdowała się na dolnym pokładzie. Wspomniała, jak łódź kilkakrotnie gwałtownie się przechyliła, aż tuż przed godziną 03.00 przewróciła się na bok z głośnym hukiem, po czym zapadła cisza, silniki zgasły i zapadła całkowita ciemność.Czytaj także: Kokaina w cukierkach. Rekordowy przemyt udaremnionySzybko z innych kabin dało się usłyszeć krzyki, bo ludzie powypadali z łóżek. Rzeczy były rozrzucone dookoła, blokując wyjścia i utrudniając ucieczkę. Jeden z ocalałych – który spał na zewnątrz na pokładzie – opisał, że został uwięziony pod ciężkimi meblami, które przesunęły się po przechyleniu się łodzi. – Nic nie widzieliśmy. Nie wiedziałam, czy chodzę po podłodze, suficie, czy po boku – relacjonowała turystka. Zdezorientowana, zaczęła rozglądać się za kamizelkami ratunkowymi. Zanim ją znalazła, jej przyjaciel Cristhian Cercos krzyknął, żeby uciekała.Prawa burta jak trumnaZmobilizowanie okrzykiem mogło uratować jej życie. Ich kabina znajdowała się na prawej burcie łodzi, po stronie, która uderzyła w morze. Prawie wszyscy zabici lub zaginieni mieli kabiny po tej stronie łodzi.– Słyszałam, jak woda wlewa się do środka, ale jej nie widziałam – dodała. Drzwi ich kabiny znajdowały się teraz na suficie —uciec udało się dopiero, gdy Cristhian wyciągnął ją na powierzchnię przy piątej próbie.Czytaj także: Admirał NATO ostrzega. „Chiny są coraz bardziej agresywne”Pierwsza ekipa ratunkowa dotarła na miejsce wywróconej i dryfującej łodzi po ośmiu godzinach od wywrotki. Wszystkie osoby, z którymi rozmawiało BBC, potwierdziły, że do zdarzenia doszło między 2.00 a 3.00 rano. Natomiast jak zakomunikowały później miejscowe władze pierwszy sygnał SOS został nadany o 5.30. Część osób została szczęśliwie uratowana przez przybyłych egipskich nurków. Inne zdołały wydostać się na zewnątrz, ale by się uratować, trzeba było skakać z ok. 2-3 metrów do wody i szybko odpływać, by schodząca pod wodę łódź nikogo nie wciągnęła. Uwaga na firmę Dive Pro Liveaboard– Gdy byliśmy w wodzie, fale nie były na tyle wielkie, byśmy nie mogli w nich pływać. Zaczęliśmy się więc zastanawiać, dlaczego statek zatonął – oceniła Sarah, jedna z uratowanych turystek.„Brytyjska Marine Accident Investigation Board (MAIB), która wkrótce opublikuje biuletyn bezpieczeństwa dotyczący zatonięcia statku, niedawno ostrzegała nurków o zagrożeniach związanych z bezpieczeństwem na Morzu Czerwonym po kilku incydentach, z których co najmniej dwa były dziełem tej samej firmy Dive Pro Liveaboard” – wskazało BBC i poinformowało, że egipskie władze nie odniosły się do żadnych zarzutów.Czytaj także: Wypili podrobiony alkohol. 11 osób nie żyjeW chaosie, jaki nastąpił później, wszyscy uratowani zostali poproszeni o podpisywanie dokumentów w języku arabskim, których nie rozumieli. Jeden z będących na miejscu mężczyzn tłumaczył treść na bieżąco, ale jak się okazało był to pracownik operatora, do czego się wstępnie nie przyznał. Chodziło o to, by poszkodowani zobowiązali się podpisem do potwierdzenia wersji, że winą za wypadek należy obarczyć wzburzone morze, a nie błąd ludzki. Co więcej, ten sam operator w marcu 2024 miał inny tragicznych w sutkach incydent. Na jego łodzi Sea Legen wybuchł pożar, w którym zginął niemiecki turysta. Turystyka jest kluczowym elementem egipskiej gospodarki. Z tego powodu lokalne władze chciały szybko przekazać do wiadomości, że wywrotkę Sea Story spowodowała wielka fala. Taką też tezę kolportowały serwisy za pośrednictwem agencji informacyjnych.– Wygląda na to, że egipskie władze robią wszystko, co w ich mocy, aby zamieść to pod dywan. Chcą chronić swoją branżę turystyczną – ocenia inny ocalały. Zagrażające bezpieczeństwu uchybieniaO tym, że egipskie władze nie odpowiadają w ogóle na pytania w związku z zatonięciem Sea Story albo odpowiadają zdawkowo, portal TVP.Info przekonał się, gdy pięć dni od wypadku drogą mailową zadawał pytania gubernatorowi prowincji Morza Czerwonego – czy zakończono poszukiwania polskich turystów i jakie ustalenia poczyniono w tej sprawie.Czytaj także: W RPA uratowano część górników zasypanych od listopada. Akcja trwa„W zeszłym roku Maritime Survey International, niezależna firma konsultingowa, sporządziła raport na temat bezpieczeństwa łodzi nurkowych na Morzu Czerwonym. Przeprowadziła inspekcję ośmiu statków (żadnego jednak nie obsługiwało Dive Pro Liveaboard) i stwierdziła, że żaden z nich nie miał »planowanego systemu konserwacji, systemu zarządzania bezpieczeństwem lub informacji o stateczności«” – czytamy.Ta ostatnia kwestia jest niezwykle istotna dla kapitana. Informacja o stateczności to dokument zawierający wiarygodne dane pozwalające w szybki i prosty sposób uzyskać dokładne wskazówki dotyczące stateczności w różnych stanach załadowania. Pod tą nazwą rozumie się każdy dokument (w formie papierowej bądź elektronicznej) dotyczący obliczeń stateczności statku i zawierający dane statku pustego, jak można przeczytać w „Przepisach klasyfikacji i budowy statków morskich”.