Pierwszy prezydent Korei Południowej zatrzymany w trakcie sprawowania urzędu. Zawieszony prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol został zatrzymany po tym jak przez kilka godzin śledczy próbowali przedostać się do jego rezydencji. Do zatrzymania doszło po 2 w nocy czasu polskiego. Śledczy zatrzymali Juna i przewieźli na przesłuchanie. Sprawa dotyczy wprowadzenia przez niego stanu wojennego.„Szturm” na rezydencję prezydenta trwał kilka godzin. Według lokalnych mediów prezydencka ochrona zabarykadowała wejście, służby użyły drabin, by dostać się do części mieszkalnej. Transmisja na żywo z koreańskiej telewizji pokazała kolumnę pojazdów, w której znajdował się Jun. Kolumna opuściła teren rezydencji prezydenckiej w centrum Seulu i udała się do biura do spraw korupcji wśród najwyższych rangą urzędników (CIO) w Gwacheon, na południe od Seulu. Jun jest pierwszym prezydentem Korei Południowej zatrzymanym w trakcie sprawowania urzędu.Już po aresztowaniu prezydenta w jego imieniu w mediach społecznościowych opublikowano nagrane wcześniej wideo. Jun odrzuca w nim zarzuty, działania śledczych nazywa „nielegalnymi”, twierdzi, że prawo „w całości jest tym kraju niszczone”. „Jako prezydent, który musi chronić konstytucję i system prawny Republiki Korei, reagowanie na te nielegalne i nieważne procedury nie jest ich uznaniem, ale nadzieją na zapobieżenie niesmacznemu rozlewowi krwi” – mówił Jun.Prezydent może przebywać w areszcie 48 godzin. By czas ten wydłużyć będzie potrzebny nakaz sądu. CZYTAJ TAKŻE: Weszli do rezydencji prezydenta. Głowę państwa obroniło wojskoWcześniej CIO odrzuciła możliwość dobrowolnego stawienia się Juna przed śledczymi, o co mieli wnioskować prawnicy głowy państwa.Przed rezydencją Juna gromadziły się tysiące zwolenników prezydenta, którzy podkreślali, że próba aresztowania zawieszonego prezydenta jest niezgodna z prawem. Byli także przeciwnicy głowy państwa, którzy domagali się natychmiastowego zrealizowania sądowego nakazu aresztowania polityka, wygasającego 21 stycznia.Służby ratunkowe informowały, że co najmniej jedna osoba odniosła drobne obrażenia podczas przepychanek, do których nad ranem czasu lokalnego.Polityk kilkakrotnie odmówił stawienia się na przesłuchanie i uniemożliwiał przeszukanie jego biura, utrudniając śledztwo mające ustalić, czy wprowadzenie przez niego stanu wojennego było rebelią.ZOBACZ TAKŻE: Parlament zdecydował. Tymczasowy prezydent Korei Płd. odwołany