Po odsiadce zachowuje się skandalicznie. Do zbrodni doszło 22 stycznia 1996 roku. – To jest droga, którą przybył już jako martwy, mój synek. Tu był trzykrotnie uduszony kablem koncentrycznym. Tam wrzucił Olesia do studni… Ta studnia była wyschnięta. Synek leciał głową w dół dziesięć metrów – ojciec Olka, Wojciech Ruminkiewicz, wspomina dramatyczne chwile.– List – jedyny kontakt, który miałem od porywacza i mordercy. Nadał go po 9 latach od aresztowania, czyli 5 lutego 2005 roku. W tym piśmie zwraca się do mnie z informacją, że nie posiada majątku, że rozpadła mu się rodzina… Wysprzedał się żeby mnie pozbawić możliwości egzekucji – pan Wojciech nie kryje emocji.Red. Justyna Andersz-Rychter dotarła do mordercy chłopca, żeby zapytać, czy zamierza spłacić swój dług. – Na razie nie mam jak. Ja naprawdę bym chciał, ale nie mam w tej chwili z czego – brzmi odpowiedź.Zrzekła się prawa do emerytury– Po trzech miesiącach niepłacenia alimentów, alimenciarze idą do więzienia, a porywacz i morderca nie pracuje i zrzekł się prawa do emerytury – oburza się pan Wojciech. – Musimy pamiętać, że sprawcą jest osoba wykształcona, doskonale znająca przepisy prawa. Jest to były sędzia i on wie jak się poruszać po przepisach, jak wykorzystać luki prawne – przyznaje Magdalena Mrogulska, radczyni prawna i pełnomocniczka Ruminkiewicza.Ojciec zamordowanego dziecka postanowił złożyć skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Czy uda mu się wywalczyć należną kwotę?Czytaj więcej: Śmierc rocznej Izabelli. Polska para przed brytyjskim sądem