„Pytanie dnia” w TVP Info. Internet stał się potężnym źródłem informacji, ale też hejtu i dezinformacji. Niebawem może być jeszcze gorzej. – To, co będziemy czytać i to, co będziemy oglądać za dwa lata, niekoniecznie będzie związane ze zdarzeniami, które miały miejsce. Tego musimy być świadomi – mówi w programie „Pytanie dnia” dr inż. Radosław Nielek, dyrektor Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK). Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK) to Państwowy Instytut Badawczy, który pełni m.in. funkcję rejestru domen internetowych czy oferuje usługi teleinformatyczne. W ramach NASK funkcjonuje też CERT Polska – zespół powołany w 1996 roku do reagowania na incydenty bezpieczeństwa komputerowego.W ostatnim czasie, szczególnie w social mediach, lawinowo rośnie skala zjawisk mających wpływ na kształtowanie opinii publicznej. Wśród wielu informacji pojawią się też tzw. fake news, a codziennością stał się też hejt.Na porządku dziennym są też tzw. fake newsy, które mają ogromny wpływ na kształtowanie światopoglądów i opinii publicznej. Prognozy mówią, że za dwa lata nie odróżnimy już, co jest prawdą, a co fałszem, w sieci.– To, co będziemy czytać i to, co będziemy oglądać za dwa lata, niekoniecznie będą związane ze zdarzeniami, które miały miejsce. Tego musimy być świadomi – mówi, w programie „Pytanie dnia” Justyny Dobrosz-Oracz, dr inż. Radosław Nielek, szef NASK-u.Do walki z hejtem potrzebne narzędzia techniczne i prawneNaukowiec przyznał, że około 200 stron dziennie jest blokowanych w Polsce, ponieważ na różne sposoby próbują oszukiwać klientów lub wyłudzać dane. Nie dotyczy to jednak hejtu.– Na pewno przed nami jest duże wyzwanie, jak radzić sobie z hejtem w internecie. Do tego potrzebujemy narzędzi technicznych, ale również prawnych – mówi Radosław Nielek.Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski zapowiedział nowe regulacje, które mają ułatwić blokowanie nielegalnych treści w Internecie. Pojawiły się jednak głosy, że to może mieć formę cenzury. Zobacz także: Hejtem i fejkiem w Ziobrę. Jak fałszywe informacje napędzają nienawistne komentarze w sieci– To nie jest próba cenzury internetu. Już blokujemy niektóre treści, czy esemesy namawiające ludzi do niewłaściwych działań. To nie ogranicza wolności słowa, ale ten mechanizm może zapobiec tragediom. Mówię np. o groźbach śmierci, o masowym nakłanianiu do przestępstw przeciwko państwu – mówi szef NASK-u.Rosja leję benzynę do ogniaInnym ważnym aspektem są wpływy rosyjskie, które widać także w działaniach w cyberprzestrzeni.– Cały czas widzimy wpływy Rosji na infosferę polską tzn. na to, o czym się dyskutuje, jakie mamy nawzajem nastawienie do siebie. To są działania istotne, ale nie dominujące, choć Rosja bardzo podlewa benzynę do ognia, który powoduje u nas polaryzację. To się dzieje. Rosja nie jest jednak jedynym krajem, który wpływa na naszą infosferę – mówi, w programie „Pytanie dnia” Justyny Dobrosz-Oracz, dr inż. Radosław Nielek.Szef NASK-u podkreśla, że w różny sposób usiłują oddziaływać wszystkie kraje, z którymi mamy jakieś sprawy do wyjaśnienia.– To jest także kwestia pewnych interesów, pewnych środowisk, a także konkretnych zdarzeń. Nie jest tajemnicą, że mamy ostatnio spory z Węgrami czy ze Słowacją. To się przekłada także na infosferę – mówi Radosław Nielek.Ważnym okresem będzie kampania prezydencka i wybory w Polsce. W takich przypadkach w Rumunii, Mołdawii czy Gruzji widoczne były oddziaływania sił zewnętrznych.Zobacz także: Rosyjski cyberatak na Ukrainę. „Zniszczyli dane na serwerach w Polsce”– Na pewno szykujemy się szczególnie na okres wyborów. Staramy się patrzeć dużo szerzej, niż tylko przez pryzmat Mołdawii czy Gruzji. Narzędzia wykorzystywane do wpływania na opinie w Polsce, czasami wykorzystywane są już np. w Afryce czy Azji. Musimy być na to przygotowani – wyjaśnia szef NASK-u.