Prof. Adam Leszczyński w „Pytaniu dnia”. Służby przekazywały politykom raporty w sprawie rosyjskiej dezinformacji, ale nie wskazuje na to, aby jakiekolwiek akcje były podejmowane. Myślę, że nie doceniano właściwego zagrożenia, skupiając się np. na walce z opozycją – mówił w „Pytaniu dnia” TVP Info prof. Adam Leszczyński z komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich. Komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich zaprezentowała w piątek kolejny raport na temat działań związanych dezinformacją ze strony Rosji i Białorusi. „Z analiz Komisji wynika, że władze państwowe posiadały informacje dotyczące osób i instytucji szerzących prorosyjską i białoruską dezinformację. Na tej podstawie niezwykle rzadko podejmowano jednak działania, a zaniechania były szkodliwe. Osłabiły one zdolności rozpoznawania i neutralizowania zagrożeń informacyjnych, w tym ataków na bezpieczeństwo państwowe w postaci skutecznie przeprowadzanych kampanii dezinformacyjnych” – twierdzą autorzy raportu. Według komisji „przeciwdziałanie zagrożeniom dezinformacyjnym pochodzącym ze strony Rosji i Białorusi było niewystarczające, doraźne, niespójne, nierzadko pozorowane” i „nie miało charakteru długofalowego i systemowego”. Czytaj także: Rosyjskie wpływy. Oto cztery główne wnioski z raportu specjalnej komisji Zaniechania i nieudolność Prof. Adam Leszczyński stwierdził, że brak sukcesów rządu PiS na polu walki z rosyjską dezinformacją wynikał bardziej „z zaniechania lub nieudolności niż celowego działania”. – Mamy do czynienia z czymś, co nazywamy wojną kognitywną, czyli de facto atakiem dezinformacyjnym ze strony Federacji Rosyjskiej, który jest skoordynowany, dobrze finansowany i dobrze prowadzony przez specjalistów. Nasza odpowiedź na te działania była zdecydowanie za słaba – mówił prof. Leszczyński. Gość Doroty Wysockiej-Schnepf zwrócił uwagę, że walka z dezinformacją była rozproszona między różne agendy i służby. – W tych instytucjach była często wiedza, ale nie wyciągano z niej wniosków. Analitycy tworzyli raporty, ale nie wiadomo czy ktokolwiek coś z tym robił – dodał profesor. Ekspert odniósł się także do kwestii powołania w 2022 r. Pełnomocnika Rządu ds. Bezpieczeństwa Przestrzeni Informacyjnej RP, którym został Stanisław Żaryn. W raporcie komisji znalazło się stwierdzenie, że pełnomocnik zajmował się m.in. „analizą narracji opozycji politycznej oraz niezależnych mediów (np. OKO.press, TVN, Ringier Axel Springer)”. – Powołanie pełnomocnika było dobrym posunięciem, ale to jak była wypełniana ta funkcja, pozostawało wiele do życzenia. Dawał dość ogólnikowe rady oraz zajmował się w swoich raportach oskarżaniem mediów niesprzyjających rządowi lub opozycji – mówił prof. Adam Leszczyński. Zdaniem eksperta rola pełnomocnika ograniczała się też do wytwarzania dokumentów, które lądowały w szufladach. Czytaj także: „To przełom”. Jak Rosja próbuje bawić się EuropąRosja zagrozi wyborom prezydenckim Prof. Adam Leszczyński podkreślił, że obecnie trzeba skupić się na zagrożeniu rosyjską dezinformacją w związku z majowymi wyborami prezydenckimi w Polsce. Już obserwowane jest wzmożenie działalności Rosji w mediach społecznościowych, które są głównym nośnikiem dezinformacji i działań dezintegrujących. – Rosjanie skupiają się na powiększeniu polaryzacji politycznej, pogłębianiu podziałów i graniu na resentymentach. Starają się także niszczyć zaufanie do instytucji demokratycznego świata jak UE czy NATO. Do tego dochodzą różnorakie teorie spiskowe – podkreślił ekspert. Rozmówca TVP Info ostrzegł, że obecnie głównym kanałem dystrybucji dezinformacji są media społecznościowe jak Tik Tok, X czy Facebook. Nadto wschodnie służby cały czas reagują na nowe trendy, dostosowując się do nich w zależności od sytuacji. – Służby przekazywały politykom raporty w sprawie rosyjskiej dezinformacji, ale nie wskazuje na to, aby jakiekolwiek akcje były podejmowane. Myślę, że nie doceniano właściwego zagrożenia, skupiając się np. na walce z opozycją – dodał. Prof. Leszczyński zwrócił uwagę, że nie stworzono w Polsce instytucji, które zajmowałyby się rosyjską dezinformacją. A działania na tym polu były skrajnie niedofinansowane. Czytaj także: Rosyjskie wpływy w Polsce. Gdzie je dostrzegamy? Sondaż Speckomisja przeanalizowała tysiące dokumentów Komisja ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich, którą kieruje szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego gen. bryg. Jarosław Stróżyk, została powołana zarządzeniem premiera Donalda Tuska z 21 maja 2024 r., a dwa tygodnie później rozpoczęła prace. Eksperci i ekspertki badają lata 2004-2024. Jej celem jest stworzenie całościowego obrazu wpływów rosyjskich i białoruskich w różnych sferach życia publicznego w Polsce. Składająca z 11 niezależnych ekspertów i ekspertek komisja, otrzymała prawie dwa tysiące dokumentów jawnych i niejawnych, w tym o klauzuli „ściśle tajne”. Łącznie przeanalizowała materiał liczący blisko 17 tysięcy stron. Z prac komisji wynika, że Rosja z pomocą Białorusi prowadzi przeciwko Polsce długofalową wojnę kognitywną. Ma ona doprowadzić do zwiększenia polaryzacji społecznej i dewastacji zaufania do struktur demokratycznych i w efekcie do osłabienia i dezintegracji Zachodu. Czytaj także: Raport na temat rosyjskich wpływów. „Pokaże, jak kłamał Macierewicz”