„Możliwe narażeniu życia i zdrowia małoletniej”. 6 stycznia 21 ratowników TOPR było zaangażowanych w ratowanie ojca, który wraz z ośmioletnią córką utknęli w Tatrach. Akcja trwała kilka godzin ze względu na złe warunki pogodowe. Sprawą zajęła się policja, a ojcu może grozić nawet pięć lat więzienia. „Tatrzańscy policjanci wszczęli dochodzenie dotyczące wyprawy ojca z ośmioletnią córką na Kasprowy Wierch, która zakończyła się interwencją TOPR-u” – przekazała zakopiańska policja.Jak wskazano, „obecnie trwają czynności pod nadzorem zakopiańskiej prokuratury w kierunku możliwego narażeniu życia i zdrowia małoletniej”.CZYTAJ TAKŻE: Poważny wypadek pod szczytem Kasprowego. Sprawca poszukiwany Akcja ratunkowaRatownicy otrzymali zgłoszenie 6 stycznia z aplikacji. Turysta informował, że wraz z ośmioletnim dzieckiem ma trudności w samodzielnym kontynuowaniu wycieczki z powodu huraganowego wiatru, oraz gęstej mgły. Po godzinie od zgłoszenia na miejsce dotarł pierwszy ratownik, który pełnił dyżur na Kasprowym Wierchu.„W bardzo silnym wietrze, udało mu się znieść dziecko nieco poniżej grani, gdzie przygotował prowizoryczny biwak w celu ochrony przed wiatrem. Oboje ratowanych było mocno wychłodzonych i niezdolnych do schodzenia nawet w towarzystwie ratownika” – przekazało TOPR w mediach społecznościowych.Po dotarciu na miejsce drugiego ratownika udało się przygotować ogrzewany punkt cieplny, w którym oczekiwano na kolejną grupę ratowników z dodatkowym sprzętem i środkami transportu. Wieczorem ratownicy przetransportowali dziecko w noszach SKED. Turysta był w stanie zejść o własnych siłach. Gdy wyprawa ratunkowa dotarła do dolnej stacji wyciągu w Kotle Gąsienicowym, przetransportowano turystę i dziecko sankami ciągniętymi przez skuter do Murowańca. Turysta i dziecko trafili do szpitala w Zakopanem.