Szokujące braki za czasów PiS. – Traktuję działalność Antoniego Macierewicza jako sabotaż na własnej armii – tak wiceszef MON podsumował decyzje byłego ministra obrony narodowej za czasów PiS. Chodzi o braki w podstawowym wyposażeniu wojskowych. Cezary Tomczyk zapowiedział złożenie doniesienia do prokuratury w tej sprawie. Tomczyk przyznał podczas sejmowego wystąpienia, że kiedy obecny rząd objął władzę, urzędnicy odkryli w armii ogromne braki indywidualnego sprzętu dla żołnierzy. – To był obraz rozpaczliwy – stwierdził wprost wiceminister.Źródłem problemów okazały się między innymi przetargi na zakupy, które unieważnił po objęciu władzy przez PiS Antoni Macierewicz.– Unieważniono i odstąpiono od prowadzenia procedur przetargowych na 40 pozycji asortymentowych o szacunkowej wartości ćwierć mld zł – powiedział Tomczyk. Z danych resortu obrony wynika, że w 2016 r. na wyposażenie wojskowych państwo powinno wydać ok. pół mld zł złotych – bo takie były potrzeby – tymczasem wydano tylko ok. 90 mln zł. Wielkie zakupy – jak pochwalił się wiceminister – zaczęły się dopiero po objęciu władzy przez obecny rząd. W 2024 r. potrzeby żołnierzy pod kątem wyposażenia miały być zaspokojone już w 98 proc. „Trzeba było wybierać, który żołnierz będzie miał mundur”– Inspektorat wsparcia sił zbrojnych, pomimo posiadania środków na zakupy mundurów, w roku 2016 i 2017, czyli za rządów Antoniego Macierewicza, nie otrzymał zgody na zakup mundurów polowych – tłumaczył Tomczyk. – Prokuratura będzie miała trochę roboty, jeśli chodzi o Antoniego Macierewicza. Trzeba było wybierać, który żołnierz będzie miał mundur. Skutkowało to też utratą wizerunku żołnierza – dodał wiceminister.CZYTAJ TEŻ: Dezercja ukraińskiej brygady na szkoleniu we Francji. „Tak, mamy problem”Braki wyposażenia okazały się w pewnym momencie wyjątkowo dotkliwe. – 2016 r., jesteśmy dwa lata po aneksji Krymu. Gdyby wtedy coś się stało, to mówiąc wprost – żołnierze Wojska Polskiego musieliby uczestniczyć w działaniach zbrojnych w dresach – stwierdził Cezary Tomczyk. Sytuacja miała się poprawić w 2018 r., taką przynajmniej obietnicę usłyszeli żołnierze. Za rządów Mariusza Błaszczaka niewiele się jednak zmieniło, czego skutki wojskowi odczuwali jeszcze do niedawna.W 20-stopniowym mrozie bez zimowych kurtek– Są szokujące przykłady. Na granicy, o której tak wiele mówiła poprzednia władza, nie pomyślano o tym, żeby żołnierzy zabezpieczyć w peleryny przeciwdeszczowe – tłumaczył w Sejmie Tomczyk. Jak dodał: – Żołnierz, który przy -20 st. C. stał na pasku na Podlasiu, nie miał kurtki zimowej. Nie jest chyba zaskoczeniem, że w Polsce jest zima.Zamiast tego wojskowi chodzili w polarach i musieli moknąć, bo przepisy zabraniały używania własnych peleryn. Problemem były także między innymi przestarzałe hełmy oraz choćby brak karimat. Wyposażenie wojskowych jest od 2024 r. uzupełniane w ramach operacji „Szpej”. Wielkie zakupy mają potrwać do 2026 r.CZYTAJ TEŻ: Mamy ich tysiąc, ale nie w takiej wersji. Nowy sprzęt dla polskiej armii