Chce kolejnego rekordu Polski. Walka o medale międzynarodowych imprez i wyśrubowanie – już i tak znakomitego – rekordu kraju w biegu na 400 metrów. To cele, które stawia sobie Natalia Bukowiecka w 2025 roku. – Mamy dobry moment z trenerem, by poeksperymentować. Jeśli coś nie wyjdzie – będzie kiepsko – ale wierzymy, że będzie dobrze – przekonywała medalistka olimpijska z Tokio i Paryża w rozmowie z tvp.info. Bukowiecka nie schodzi z podium. Również poza sportowymi arenami. Najszybsza Polka na dystansie 400 metrów bryluje na salonach. W 90. edycji plebiscytu organizowanego przez „Przegląd Sportowy” zajęła drugą lokatę. Ta była ukoronowaniem miesięcy harówki na bieżni. – Jest tendencja wzrostowa (w 2024 roku zajęła czwartą lokatę – przyp. red.), ale poprzeczka została zawieszona bardzo, bardzo wysoko. Otrzymałam kolejne ogromne wyróżnienie. Nie spodziewałam się takiego rozwoju wydarzeń. Cieszę się, że kibice docenili moją ciężką pracę i końcowy sukces – mówiła w rozmowie z tvp.info.Bukowiecka: raczej odpuszczę mistrzostwa świataBiało-Czerwona nie zamierza osiadać na laurach. Podobnie, jak po poprzednich sukcesach, pozostaje w mocnym treningu. – Mam zaplanowany sezon halowy od A do Z. Intensywnie trenuję. Wyczekuję już pierwszych startów. W okresie świąteczno-noworocznym nie odpuszczałam. Nie miałam wolnego. Mocno pracowałam. Nie zmienia to jednak faktu, że nieco inaczej podeszłam do przygotowań. Cały miesiąc spędziłam poza krajem. Byłam w ciepłych miejscach. Ćwiczyłam w Hiszpanii i Portugalii. Fajnie, że mogłam robić formę w nieco lepszych warunkach atmosferycznych niż w Polsce. Wierzę, iż przełoży się to na wyniki w sezonie halowym – dodała.W trakcie zimy najlepsi lekkoatleci powalczą o medale halowego czempionatu oraz mistrzostw Starego Kontynentu. Wszystko wskazuje na to, że Bukowiecka opuści jedną z tych imprez. – Mistrzostwa świata w hali w chińskim Nankinie są organizowane zbyt późno (21-23 marca – przyp. red.) i odbywają się zbyt daleko, żeby ryzykować i na nie jechać. Chciałabym jednak startować w mistrzostwach Europy w Apeldoorn. Liczę, że powalczę z najlepszymi – zapewniła.Po szalonym 2024 roku Biało-Czerwona potrzebowała dłuższego odpoczynku. W trakcie „przerwy od sportu” doszło do ważnej zmiany w jej życiu. Wyszła za mąż. Wzięła ślub z Konradem Bukowieckim i przyjęła jego nazwisko.– To były piękne momenty. Poza tym, musiałam odpocząć. Potrzebowałam długiej przerwy. Pomogła mi odetchnąć – zwłaszcza psychicznie. Fizycznie nie było większych problemów i dolegliwości. Liczyło się jednak, żeby „wyczyścić” głowę. Udało się to zrobić. Pierwsze podsumowania moich wyczynów były w trakcie gali Złotych Kolców. Tam emocje puściły. Dotarło do mnie, co osiągnęłam. Teraz jest już spokojniej. Mogę celebrować sukcesy i po prostu cieszyć się z tego, co było – oznajmiła lekkoatletka.26-latka na każdym kroku mierzy się z rosnącą popularnością. Pozowanie do zdjęć i rozdawanie dziesiątek autografów stało się normą. Czy taki obrót spraw mocno wpływa na jej funkcjonowanie? – Popularność jest większa. Wzrastała stopniowo. Czuć to w życiu codziennym. Byłam na to przygotowana. Z każdym kolejnym medalem zainteresowanie moją osobą będzie wzrastać. Media i dziennikarze budują moją pozycję. Radzę sobie z tym – wyjaśnia.Bukowiecka poruszenie wzbudza także, gdy pojawia się w gronie młodszych zawodniczek. W niedawnej rozmowie z Justyna Święty-Ersetic usłyszeliśmy: „Trwa wymiana pokoleń. Gdy przyjechałam na ostatnie zgrupowanie w Zakopanem, nie mogłam dostać pokoju „jedynki”. Pani na recepcji zapytała o to, czy mogę być w pokoju z osobą „X” i „Y”. Popatrzyłam na nią i mówię: „Nie znam ich”. To dużo mówi”.Bukowiecka: chcę poprawić rekord PolskiBukowiecka nie ma aż tak dużego kłopotu z odnalezieniem się w nowych realiach. Jest osobą, która łączy w kadrze kilka pokoleń. – Nie byłam jeszcze z resztą dziewczyn wspólnie na obozie. Jeździłyśmy w inne miejsca, dlatego wszystkich wokół znałam. Nie zmienia to jednak faktu, że młodość nadchodzi. To dobry znak. Nie obrażając nikogo – kadra się zestarzała. Potrzeba młodej krwi. Liczę, że pojawi się dodatkowa motywacja, a bardziej doświadczone zawodniczki poczują chęć jeszcze większej rywalizacji. Sama nie obrażam się na określenie „liderka”. Zdaję sobie sprawę z mojej pozycji. Jestem „łącznikiem”. Znajduję się pomiędzy starszymi zawodniczkami a tymi, które dopiero wchodzą. Nie przeszkadza mi to – podkreśliła.Medalistka zmagań w Paryżu trenuje na co dzień z Markiem Rożejem. Ten wie, że prowadzona przez niego biegaczka, ma jeszcze rezerwy, z których może skorzystać na bieżni. – Planujemy przyspieszyć. Nieco zmieniliśmy trening, żeby się nie nudzić. Bardzo mi to pasuje. Jest na to przestrzeń i czas. Bazujemy na tych samych elementach, ale wprowadzamy korekty. Jeśli coś nie wyjdzie – będzie kiepsko – ale wierzymy, że będzie dobrze. Mamy dobry moment, by poeksperymentować – zdradziła.Wiele wskazuje na to, że Polka pojawi się też na krótszych dystansach. – Marzenia już spełniłam. Pozostają kolejne cele. Chcę z każdym dniem być lepszą wersją siebie i poprawiać się w wielu aspektach. Kluczowe jest zdrowie. Bez niego nie można myśleć o śrubowaniu rekordów. A ja chcę je poprawiać. Liczę, że znów uda się uzyskać najlepszy wynik w karierze, ale będzie to bardzo trudne. Doprowadziłam go do bardzo dobrego wyniku (48.90 sekundy – przyp. red). Dążę do ciągłego rozwoju – podsumowała.Na koniec zapytaliśmy, jak Bukowiecka zapatruje się na rywalizację z międzynarodową czołówką. Oto odpowiedź: – Chcę nadal być w światowej czołówce i wygrywać z kolejnymi rywalkami. Będzie o to bardzo trudno, bo na listach pojawiają się przeciwniczki, z którymi bardzo trudno zwyciężyć. Jestem jednak dobrej myśli. Dzięki ciężkiej pracy powinnam utrzymać się w czołówce – zakończyła..Czytaj też: United Cup nie dla Polski. Bolesna porażka w finale