Dwa tygodnie temu wizytę w Moskwie złożył premier Robert Fico. Do Moskwy wybiera się sześcioosobowa delegacja słowackiego parlamentu, z jego wiceprzewodniczącym, liderem Słowackiej Partii Narodowej (SNS) Andrejem Danko na czele. Danko powiedział, że wizyta ma przywrócić normalne stosunki z Rosją. Dwa tygodnie temu wizytę w Moskwie złożył premier Słowacji Robert Fico. Słowacka delegacja ma pojechać do Moskwy w styczniu, a w jej składzie mają znaleźć się tylko posłowie dwóch z trzech partii koalicji rządowej: Kierunek (Smer), którą kieruje premier Fico, oraz SNS Danki. Słowacy mają rozmawiać m.in. z przedstawicielami kierownictwa rosyjskiej Dumy Państwowej i rządu.Danko podkreślił konieczność rozmowy z ministrem przemysłu, m.in. o dostawach paliwa jądrowego. Szef SNS zwrócił uwagę, że podróż ma odnowić komunikację i pozwolić na zebranie informacji potrzebnych do „otwarcia oczu” Słowakom na to, jak funkcjonuje Federacja Rosyjska, zwłaszcza w dziedzinie współpracy gospodarczej z Zachodem. Według niego informacje o braku współpracy firm zachodnich z Rosją są nieprawdziwe.W ślady premieraDanko zadeklarował też, że podróż traktuje jako kontynuację dialogu zapoczątkowanego przez premiera Ficę w Moskwie. Szef słowackiego rządu rozmawiał na Kremlu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem 22 grudnia 2024 r.Czytaj też: Niemcy oskarżyły Rosję. Jest odpowiedź KremlaWiceprzewodniczący słowackiego parlamentu odniósł się także do możliwego pokojowego szczytu rosyjsko-ukraińskiego w Bratysławie. Wezwał byłą prezydentkę Zuzanę Czaputovą oraz liderów opozycji, aby przyłączyli się do tego pomysłu i pomogli w jego urzeczywistnieniu, nakłaniając do udziału ukraińskiego prezydenta Wołodomyra Zełenskiego.Wyraził przekonanie, że międzynarodowy nakaz aresztowania Władimira Putina nie będzie problemem dla zorganizowania szczytu.Danko należy do najbardziej prorosyjskich polityków obecnej koalicji rządowej. W 2024 roku w jednym z wywiadów stwierdził, że Rosja nie jest agresorem, a na Ukrainie broni jedynie swoich interesów. Zdystansował się też od polityki sankcji i nie potępił zajęcia przez Rosję w 2014 r. Krymu.