Panika pilota. Najpierw próba lądowania, potem kula ognia. W Fullerton w Kalifornii, niedaleko Los Angeles, rozbił się niewielki samolot. Zginęły dwie osoby, a 19 zostało rannych. Z nagrań ostatnich chwil na pokładzie wynika, że pilot próbował ratować maszynę. Samolot należał do biznesmena Pascala Reida z Kalifornii. Śmiertelnymi ofiarami wypadku okazali się Reid i jego córka Kelly.Maszyna zdążyła wystartować z lotniska w Fullerton, kiedy pilot zgłosił wieży kontroli lotów, że „koniecznie jest natychmiastowe lądowanie”.Uderzenie i kula ogniaPilot początkowo chciał lądować na pasie startowym nr 6. Kontroler ruchu kazał więc innemu samolotowi zawrócić z tego miejsca i udostępnił dwa pasy – nr 6 oraz 24. Pilot zgłosił, że w takim razie zamierza wylądować na pasie startowym nr 24. Chwilę później w nagraniu było słychać spanikowane sapanie i słowa „O mój boże”, a potem głos ucichł. Śledczy stwierdzili, że pilot poprosił o powrót na lotnisko na wysokości około 300 metrów. Maszyna rozbiła się przed pasem startowym nr 24. Samolot spadł na dach magazynu firmy meblarskiej. Wybuchł pożar, strażacy ewakuowali z okolic kilkaset osób.Nagrania z monitoringu firmy po drugiej stronie ulicy ujawniły, że samolot był przechylony na bok, gdy uderzył w budynek. Federalna Administracja Lotnictwa oświadczyła, że maszyna rozbiła się w „nieznanych okolicznościach”. Trwa badanie przyczyn tej katastrofy.CZYTAJ TEŻ: Katastrofa samolotu Jeju Air. Czarne skrzynki uszkodzone, Koreańczycy bezsilni