Zawieszony przywódca Korei Południowej się nie poddaje. Wojsko obroniło zawieszonego prezydenta Korei Południowej. Śledczy wkroczyli do rezydencji Jun Suk Jeola, ale jego aresztowanie uniemożliwiła armia. Nakaz aresztowania wydał we wtorek sąd w Seulu w związku z wprowadzeniem przez prezydenta na początku grudnia stanu wojennego. Korea Południowa: Jun Suk Jeol oskarżony o rebelię Śledczy i policjanci wkroczyli do rezydencji byłego prezydenta, przed którą demonstrują setki jego zwolenników. Zostali jednak powstrzymani przez ochronę Jun Suk Jeola i żołnierzy. Jun kilkakrotnie odmówił stawienia się na przesłuchanie i uniemożliwiał przeszukanie jego biura, utrudniając śledztwo mające ustalić, czy wprowadzenie przez niego stanu wojennego było rebelią. Chodzi o wydarzenia z 3 grudnia ubiegłego roku, gdy Jun Suk Jeol ogłosił stan wojenny w Korei Południowej. Decyzja ta została uchylona przez parlament, a prezydent pozbawiony urzędu. Zobacz także: Katastrofa samolotu Jeju Air. Koreańczycy bezsilniPrawnicy i zwolennicy byłego prezydenta twierdzą, że nakaz aresztowania nakaz nie ma mocy prawnej. Prezydentowi grozi kara śmierci W efekcie południowokoreański Trybunał Konstytucyjny zdecyduje, czy zatwierdzić jego odwołanie, czy też przywrócić prezydenta na stanowisko. Orzeczenie ma zapaść w ciągu 180 dni od przyjęcia przez ustawodawców wniosku o impeachment. 64-letni Jun jest objęty dochodzeniem w sprawie buntu politycznego, którego miał się dopuścić. Przestępstwo to jest zagrożone karą śmierci. Czytaj więcej: Wielki nalot śledczych. Ofensywa służb po katastrofie samolotu