Wojskowemu grozi dożywocie. Żołnierz, który pod wpływem alkoholu ostrzelał w Mielniku na Podlasiu cywilny samochód po czym uciekł do lasu, usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa. Samochodem, do którego w środę strzelał żołnierz, jechał ojciec z córką. Na szczęście nastolatka zdążyła opuścić pojazd i nikt nie został ranny. Mundurowy wystrzelił w kierunku samochodu trzy magazynki, czyli około 90 pocisków. Według medialnych doniesień miał on użyć ostrej amunicji. Po incydencie ukrył się w lesie, ale został szybko ujęty przez wojskowych ze Zgrupowania Zadaniowego w Mielniku.Sprawcą jest 24-letni szeregowiec z 18. Dywizji Zmechanizowanej. Do dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej wstąpił w kwietniu 2024 roku. Na granicy pełni służbę od początku grudnia.Żołnierzowi grozi dożywocieProkuratura podała w komunikacie opublikowanym późnym popołudniem, że częściowo przyznał się on do zarzucanych mu czynów, twierdząc jednocześnie, że nie pamięta wszystkich okoliczności zajścia. „Wskazał, iż będąc pod wpływem alkoholu, który spożył w celu zredukowania stresu związanego ze służbą, oddaliwszy się wraz z bronią w kierunku pobliskiej drogi, zatrzymał poruszający się nią pojazd. Przyznał, że oddawał strzały w powietrze, ale nie pamięta by strzelał w kierunku pojazdu. Wskazał, że prawdopodobnie chciał wyłącznie przestraszyć pokrzywdzonych” – poinformowała prokuratura. Przy postawionych mu zarzutach grozi nawet dożywocie. Prokuratura wystąpi do sądu o areszt tymczasowy dla niego – poinformował prok. Skiba. Wniosek rozpozna Wojskowy Sąd Garnizonowy w Olsztynie. Stanie się to w piątek, bo podejrzany żołnierz musi być przewieziony z Białegostoku do Olsztyna. Droga zajmie kilka godzin, a wniosek trafi do sądu w piątek rano.Mężczyzna został zawieszony w czynnościach służbowych i poza karą, jaką wymierzy sąd, zostanie też wydalony ze służby, o czym na platformie X poinformował szef resortu obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Wojsko: zdarzenie incydentalneProkuratura z postawieniem zarzutu czekała do czasu wytrzeźwienia sprawcy. Jak powiedział wcześniej w rozmowie z TVP Info mjr Kamil Dołęzka, rzecznik prasowy operacji „Bezpieczne Podlasie”, „wypadek ten należy traktować jako zdarzenie incydentalne”.Czytaj także: Brutalne tortury biznesmena. Prokuratura wszczęła śledztwo