Ostra reakcja władz. Mieszkańcy Tbilisi zgromadzili się na antyrządowym proteście przed parlamentem, gdzie na urząd prezydenta Gruzji został zaprzysiężony Micheil Kawelaszwili. Obecna prezydentka Salome Zurabiszwili opuści rezydencję, ale zaznacza, że „zabiera ze sobą legalność władzy”. Przemawiając do tłumu demonstrantów, Zurabiszwili powtórzyła, że rząd, parlament i prezydent kontrolowani przez partię oligarchy Bidziny Iwaniszwilego działają w sprzeczności z konstytucją i nie mają mandatu do sprawowania władzy. Rządy Gruzińskiego Marzenia nazwała „rosyjską dyktaturą”.„Czerwona kartka dla Kawelaszwilego” pod takim hasłem odbywa się główna demonstracja. To nawiązanie do kariery piłkarskiej polityka, który został wybrany 14 grudnia na prezydenta przez kolegium elektorskie złożone wyłącznie z przedstawicieli Gruzińskiego Marzenia. Jego wyborowi sprzeciwia się opozycja oraz prezydentka Salome Zurabiszwili.Gorąco w TbilisiPremier Gruzji Irakli Kobachidze od kilku dni zapowiadał, że jeśli Zurabiszwili odmówi opuszczenia rezydencji prezydenckiej grozi jej zatrzymanie przez policję i przeniesienie do zakładu karnego. Opozycja wyraziła gotowość fizycznej obrony przywódczyni.Liderzy partii opozycyjnych: Zjednoczony Ruch Narodowy, Silna Gruzja, Koalicja na rzecz Zmiany i Dla Gruzji wydali wspólne oświadczenie, w którym zaapelowali do międzynarodowej społeczności o nieuznawanie legitymacji gruzińskiego parlamentu, rządu oraz Kawelaszwilego jako prezydenta kraju. Opozycja określiła Gruzińskie Marzenie jako „samozwańczy reżim, który uzurpował sobie wolę narodu”. W oświadczeniu podkreślono, że jedynym, prawowitym przedstawicielem władz gruzińskich jest obecnie prezydentka Zurabiszwili.Niedziela jest 32. dniem antyrządowych protestów. Demonstracje na ulicach Tbilisi oraz największych miast wybuchły 28 listopada, kiedy to rząd zawiesił do 2028 r. rozmowy o wstąpieniu Gruzji do UE. Protestujący domagają się rozpisania nowych wyborów parlamentarnych, wyboru nowego prezydenta oraz żądają uwolnienia wszystkich demonstrantów, którzy obecnie przebywają w areszcie. Czytaj też: Katastrofa Boeinga 737 w Korei Południowej. Co najmniej 120 ofiar