Ma nadzieję, że rząd Tuska przetrwa tylko rok. Przebywający na Węgrzech zbiegły poseł i były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski stwierdził w rozmowie z Radiem Maryja, że jego „misją nad Dunajem” jest „walka z reżimem w Polsce”. Romanowski w sobotę w Radiu Maryja przekazał, że zdecydował się na opuszczenie Polski, aby przeszkodzić w działaniach władzy i nie dać pretekstu pokazywania posła opozycji w areszcie oraz by skuteczniej walczyć na arenie międzynarodowej z bezprawiem.– Tak traktuję swoją misję tutaj nad Dunajem, żeby walczyć, oczywiście nie z polskim państwem, tylko z tymi, którzy to państwo obsiedli przez błędne, powiedzmy sobie szczerze – myślę, że wiele osób teraz żałuje – decyzje, które podjęły w czasie wyborów w październiku zeszłego roku. Ale musimy to po prostu naprawić – mówił były szef MS.– Tak traktuję swoje działania, swoją misję, żeby jak najprędzej ten szkodliwy, bezprawny, przede wszystkim szkodliwy dla Polaków, dla Polski, dla jej rozwoju reżim, odsunąć od władzy i wprowadzić na nowo pewien porządek w naszej rzeczywistości ekonomicznej, społecznej i prawnej – dodał.Romanowski pytany o wydany wobec niego europejski nakaz aresztowania (ENA), powiedział, że tego typu instrument jest stosowany co do zasady w stosunku do obywateli Unii Europejskiej, na terenie całej Unii. Podkreślił, że jednak są pewne wyjątki: podejrzenie prześladowań politycznych, brak dostępu do uczciwego wymiaru sprawiedliwości, czy systemowych naruszeń praworządności, z czym – jak zaznaczył – mamy od roku do czynienia ze strony różnego rodzaju organów władzy wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej.– O tym z jednej strony będzie rozstrzygał sąd węgierski, a z drugiej strony jest też decyzja wiążąca również ministra spraw wewnętrznych Republiki Węgierskiej, która przyznała mi właśnie tę ochronę prawną. W jednym i drugim aspekcie będziemy mieli do czynienia: w przypadku sądu węgierskiego jeszcze z oceną, a w przypadku wykonywania tych wszystkich decyzji – już z ostateczną można powiedzieć, decyzją państwa węgierskiego przyznającego obywatelowi polskiemu, obywatelowi innego państwa UE, ochronę prawną w związku z politycznymi prześladowaniami i brakiem możliwości do uczciwego wymiaru sprawiedliwości – podkreślił poseł PiS.„Opiłowywanie katolików”Romanowski odniósł się również do sprawy przeszukania 19 grudnia klasztoru dominikanów w Lublinie, gdzie jakoby miał przebywać. Ocenił, że była to sytuacja zupełnie bezprecedensowa. Według niego, doszło do naruszenia konkordatu i procedury karnej, a także doszło do kolejnego wrogiego aktu wobec instytucji kościelnych i „opiłowywania katolików”.Poseł porównał przeszukanie w klasztorze do sytuacji z przeszłości na Wschodniej Lubelszczyźnie czy Podkarpaciu, kiedy ukraińscy banderowcy wkraczali do kościołów i szukali Polaków.– Teraz Bodnar z Kornelukiem kontynuują swoje wyssane z mlekiem matki tradycje, dokonują podobnych aktów bezprawia, czy Donald Tusk z jego z kolegami te tradycje bardziej „zachodnie”. To, w mojej ocenie, obnaża pewne antykulturowe, antypolskie nastawienie obecnej koalicji rządzącej – mówił Romanowski.CZYTAJ TAKŻE: To dopiero początek rozliczeń. Bodnar zapowiada kolejne zarzuty– Nie przez przypadek, że ten spór związany z wyborem przyszłego prezydenta, to jest spór pomiędzy potomkami byłych ubeków a potomkami Armii Krajowej czy Narodowych Sił Zbrojnych – dodał.– Niestety w tym kontekście Polska wydaje się być podzielona. Ale mam nadzieję, że ta antytradycja, ta antykultura związana z najeźdźcami, związana z przywożonymi na sowieckich tankach pełniącymi obowiązków Polaków słusznie zostanie sprowadzona na margines. (...) Myślę, że po tym ekscesie, tego – mam nadzieję tylko jednego roku rządów Tuska – doprowadzimy do sytuacji, w której i to bezprawie, które się przez ten rok wydarzyło zostanie rozliczone – mówił polityk PiS.ZOBACZ TAKŻE: Romanowski o wyjeździe z Polski. „Normalnie funkcjonowałem w Budapeszcie”