Gwiazda „Sylwestra z Dwójką”. Jak za długo ma się jedną publiczność, to potem okazuje się, że nikt cię inaczej nie postrzega. I nawet jeśli nagrałaś piosenki do filmów, dalej jesteś tylko „panią od dzieci” i nikt cię nie zaprosi na festiwal czy koncert z muzyką filmową. Ta szufladka bardzo mnie bolała – przyznała Majka Jeżowska w programie „Sto pytań do...”. Tegoroczny „Sylwester z Dwójką” odbędzie się na Stadionie Śląskim. Niekwestionowaną gwiazdą imprezy będzie kanadyjski piosenkarz Bryan Adams. Ale nie zabraknie innych gwiazd. Na scenie wystąpi też między innymi Majka Jeżowska, popularna piosenkarka i kompozytorka.– W sylwestra pracuję, będę śpiewać razem z TVP w Chorzowie. To jest najlepsza opcja dla mnie, bo jeśli nie wychodzę na scenę, to w sylwestra wolę w domu siedzieć na kanapie albo mieć domówkę. Żadne bale mnie nie interesują, żadne napompowane imprezy, na które trzeba założyć długą suknię. Nie mam ani jednej długiej sukienki w szafie, więc zawsze bym miała problem z tym – przyznała piosenkarka.Jakie marzenia ma na nadchodzący 2025 rok? – Nie lubię końca roku, bo ten był dla mnie bardzo dobry. W tym roku obchodzę jubileusz – 45 lat na scenie. Liczę to od pierwszego sukcesu na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. W tym samym roku dostałam się na studia do Akademii Muzycznej w Katowicach i zaczęłam pracować nad pierwszą autorską płytą. Wtedy to było niezwykle, bo dziewczyny nie pisały same piosenek. W tym samym roku pojechałam do Szwecji na Festiwal Piosenki Krajów Nadbałtyckich, gdzie wygrałam Grand Prix. To rok, w którym wszystko się zaczęło, więc postanowiłam w tym roku świętować jubileusz – powiedziała. Z okazji jubileuszu Jeżowska wydała dwupłytowy album „Moja playlista”. Które piosenki lubi najbardziej? – Na najnowszej płycie są moje ulubione piosenki. To na pewno ballady. Ludzie mnie postrzegają jako specjalistkę od przebojowych, energetycznych, melodyjnych hitów. Jestem melodykiem. Piszę melodie, które zostają na długo w głowie i niczego nie przypominają, co dziś jest dosyć trudne do zrobienia. Uważam, że melodia jest najważniejsza w piosence. W balladzie te melodie mogą być zaprezentowane najlepiej. Mam taką piosenkę „Kołysanka dla mamy”, która ma przepiękną melodię. Mówię to nieskromnie – przyznała. Dodała, że to jedna z jej ulubionych piosenek i jest z niej dumna. Druga to „Chcę z tobą spędzić Święta”, którą nagrała z zespołem De Mono. – Pod tymi piosenkami z wielką dumą się podpisuję – podkreśliła.Czytaj także: Agnieszka Holland wspomina Wajdę. „Chciał mi dać swoje nazwisko”„Fajnie jest mieć swoją publiczność”Kiedy pomyślała, że jej kariera się udała? – Całkiem niedawno, dlatego, że przez wiele lat było mi bardzo wygodnie w szufladce z napisem: „Majka Jeżowska to jest ta pani od dzieci”. Zdawałam sobie sprawę, że nikt nie zajmuje się tym poważniej i tak profesjonalnie jak ja. Kiedy zostałam mamą, chciałam nagrać jedną, może trzy piosenki, dla mojego synka. Dostałam teksty Agnieszki Osieckiej „A ja wolę moją mamę”, „Raczej” i „UFO buffo”. Nagrałam te trzy piosenki w radiowej Trójce i myślałam, że to koniec przygody – powiedziała.Tyle że piosenki okazały się hitami. – Radio grało je w ciągu dnia. Dzisiaj to byłoby niemożliwe. Pomyślałam, że w takim razie trzeba nagrać całą płytę. Jak wyszła płyta, to zniknęła z półek, a to nie były czasy, kiedy tak łatwo można było dodrukować winyle. Doszłam do wniosku, że wypełniam jakąś lukę, a ponieważ synek był mały, to poszłam w to intuicyjnie. Każdy artysta szuka swojej publiczności, musi o nią dbać. Wcześniej nie wiedziałam, dla kogo śpiewam, kto jest moją publicznością. I wtedy odkryłam, że fajnie jest mieć swoją publiczność – dodała piosenkarka.Czytaj także: Dżemy i przetwory z chwastów, czyli Małgorzata Ostrowska jakiej nie znamyJej zdaniem, ma to też wady. – Jak za długo ma się jedną publiczność to potem okazuje się, że nikt cię inaczej nie postrzega. I nawet to, że nagrałaś piosenki do filmów, na przykład „Deja vu” czy „Kingsajz”, to dalej jesteś tylko panią od dzieci i nikt cię nie zaprosi na festiwal czy koncert z muzyką filmową. Ta szufladka bardzo mnie bolała. Dopiero jak pojechałam na Pol'and'Rock Festival pięć lat temu, zobaczyłam, że na tych piosenkach wychowały się fantastyczne duże dzieci. Prawie sto tysięcy pod sceną ze łzami w oczach śpiewało te piosenki z dzieciństwa. Nawet chyba nie zdawali sobie sprawy, że je pamiętają. Wtedy poczułam, że to było po to, żeby coś takiego przeżyć – opowiedziała Jeżowska.